Możliwa rządowa „techniczna” nowelizacja „niewykonalnej” ustawy o OZE (którą bez uwag podpisał prezydent)
Resort gospodarki rozważa możliwość nowelizacji ustawy o OZE. W środę, podczas posiedzenia sejmowej komisji nadzwyczajnej ds. energetyki i surowców energetycznych, wiceminister gospodarki Jerzy Pietrewicz zapowiedział, że miałaby ona charakter techniczny i doprecyzowujący.
Na pytanie PAP, kiedy resort miałby wyjść z inicjatywą nowelizacji wiceminister gospodarki Jerzy Pietrewicz odpowiedział: "Widzimy potrzebę, ale też będziemy o tym rozmawiali ze środowiskiem, jak oni oceniają wszystkie elementy przemawiające za i przeciw (projektowi nowelizacji -PAP). Wtedy podejmiemy decyzję. Jeśli wyjdziemy (z tą inicjatywą - PAP) to będzie kwestia najbliższych tygodni".
Ministerstwo pracuje obecnie nad rozporządzeniami, które wprowadzą przepisy do ustawy o OZE.
Ustawę tę prezydent Bronisław Komorowski podpisał tydzień temu. OZE to jeden z priorytetów polityki energetyczno-klimatycznej Unii Europejskiej. Jej głównym celem jest m.in. 20-proc. udział źródeł odnawialnych w finalnym zużyciu energii. Dla Polski ten cel jest nieco niższy - średnio 15,5 proc. Źródła odnawialne na razie są droższe od konwencjonalnych, i aby się rozwijały, trzeba je wspierać, czyli dotować. Ustawa m.in. kompleksowo reguluje te kwestie.
W ustawie znalazł się tzw. zapis prosumencki. Dzieli on prosumentów (jednocześnie producentów energii i jej konsumentów) na dwie grupy - posiadaczy instalacji do 3 kW oraz od 3 kW do 10 kW. W przypadku tych pierwszych wsparcie miałoby wynieść ok. 75 gr za 1 kWh sprzedanej państwu energii w ciągu piętnastu lat, w przypadku drugiej od 40 do 70 gr za 1 kWh.
Przeciw takiemu rozwiązaniu był rząd. Przedstawiciele resortu gospodarki tłumaczyli, że przy takim rozwiązaniu nastąpi gwałtowny rozwój mikroinstalacji, co spowoduje dodatkowe koszty. MG przekonywało, że dzięki taryfom gwarantowanym instalacje będą służyć celom zarobkowym - czyli produkcji energii na sprzedaż, a nie na własne potrzeby.
Zgodnie z systemem aukcyjnym, który od 1 stycznia 2016 r. zastąpić ma dotychczasowy system wsparcia dla energii odnawialnej (tzw. zielone certyfikaty), inwestorzy, których projekty wygrają aukcje, bo zaoferują najbardziej atrakcyjną cenę energii, otrzymają prawo do odsprzedaży jej do sieci po stałej cenie. Z osobnych aukcji będą mogli skorzystać właściciele inwestycji uruchomionych wcześniej, którzy po 1 stycznia 2016 r. zdecydują się na przejście na system aukcji. Dla nich też będzie liczyć się 15-letni okres wsparcia, zaczynający się z dniem uruchomienia produkcji energii.
W posiedzeniu komisji, która zapoznała się z informacją MG o skutkach wejścia w życie ustawy o OZE, uczestniczyli przedstawiciele resortu gospodarki, URE i UOKiK.
Jak powiedział Pietrewicz, to długo oczekiwana ustawa i celem resortu nie jest walka z nią.
"My chcemy ją uczynić wykonalną" – zapewnił.
Jego zdaniem poprawka prosumencka wprowadziła bowiem "inną logikę funkcjonowania ustawy" i w rezultacie "powstały pewne niespójności".
Według resortu gospodarki największe wątpliwości budzi kwestia możliwości przekroczenia dopuszczalnej pomocy publicznej. Kolejna sprawa to wysokość opłaty OZE, którą ustawa wprowadziła. Przyjęty poziom tej opłaty - jak mówił Pietrewicz - odpowiada kalkulacjom, które były przygotowywane bez uwzględnienia poprawki prosumeckiej.
"W rezultacie mamy duży dylemat na etapie kształtowania treści rozporządzenia określającego wielkość i wartość energii, jaka powinna być zakupiona w 2016 r. w systemie aukcyjnym. Musimy tę wartość dostosować do wysokości opłaty OZE, która to opłata (…) musi być rozciągnięta także na energię prosumencką. W rezultacie mamy do czynienia z dylematem +bardzo krótkiej kołdry+" - mówił wiceminister.
Jak podkreślił prezes Urzędu Regulacji Energetyki Maciej Bando, Urząd będzie "dokładał wszelkich starań", by ustawę "płynnie" wprowadzić. Powiedział, że tak fundamentalne regulacje jak te, mogą zadziałać jedynie wtedy gdy będą właściwie zbilansowane ceny energii, czyli w sytuacji gdy będą istniały elementy stymulujace dla drobnych producentów, by przede wszystkim wyprodukowaną energię zużywali na swoje potrzeby, a tylko jej nadwyżki sprzedawali do sieci.
URE wyliczył, że za wsparcie dla prosumentów zapłacą pozostali (ok. 16 mln gospodarstw domowych).
"Musimy liczyć się z faktem, że wprowadzenie tej ustawy wraz z poprawką prosumencką doprowadzi do wzrostu ceny energii" - wskazał Bando.
Jak wyliczył, opłata OZE wynosi 2,51 zł za MWh.
"Jeśli uwzględnimy poprawkę prosumencką, to w sumie będzie to 3,89 zł za MWh w pierwszym roku działania ustawy. Średnio ceny energii wzrosną o 2,5 pkt proc., w tym dla gospodarstw domowych 1,6 pkt proc. dla przemysłowych - 4,9 pkt proc." - mówił.
Jeszcze przed rozpoczęciem prezentacji MG Anna Zalewska (PiS) zgłosiła formalny wniosek o przełożenie posiedzenia komisji. Jej zdaniem dokument, jaki przygotował resort, dotyczył jedynie oceny skutków wprowadzenia poprawki prosumenckiej, a nie całej ustawy. W ten sposób resort dopuścił się manipulacji, bo w dokumentach pokazuje jedynie skutki wprowadzenia poprawki prosumenckiej.
"Cała ustawa jest zła, a artykuł 41 (poprawka prosumencka - PAP) jest próbą jej ratowania" – oceniła.
Wniosek Zalewskiej przepadł w głosowaniu.
Przewodniczący komisji Andrzej Czerwiński (PO) przyznał, że zapisy ustawy wymagają zmian. Poprosił, by resort przygotował "zarysy rozporządzeń i korekt zapisów ustawowych", by członkowie komisji mogli się odnieść do konkretnych propozycji.
"Mam nadzieję, że stanie się to niezwłocznie, na następnym posiedzeniu Sejmu" – powiedział.
PAP, sek