Minister rolnictwa podpisał rozporządzenie ws. odstrzału dzików
Minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel podpisał rozporządzenie ws. odstrzału dzików - poinformowała w poniedziałek wiceminister rolnictwa Ewa Lech. Nakazuje ono zmniejszenie populacji tych zwierząt w związku z afrykańskim pomorem świń (ASF).
Odstrzał może rozpocząć się pod koniec marca. Wcześniej trzeba będzie podpisać umowy z kołami łowieckimi - zaznaczyła wiceminister. Dodała, że główny lekarz weterynarii wyda instrukcję, w której zostanie określona liczba dzików do odstrzału, sposób badania zabitych zwierząt i ich zagospodarowania. Przewiduje się, że mięso odstrzelonych dzików będzie można wykorzystać tylko na użytek własny.
Szacuje się, że odstrzelonych zostanie ok. 40 tys. dzików, odstrzały będą miały miejsce w pasie 50 km wzdłuż granicy polsko-białoruskiej i polsko-ukraińskiej, z wyjątkiem parków narodowych - poinformowała Lech. Dodała, że koszt zmniejszenia populacji dzików ocenia się na 12 mln zł. Polska liczy, że część tej kwoty zwróci Unia Europejska.
Koła łowieckie za odstrzelenie dzika będą dostawały ok. 316 zł. Czas trwania odstrzałów będzie zależał od tempa spadku liczby zwierząt. Docelowo ma być osiągnięta gęstość populacji na poziomie co najwyżej 0,5 osobnika na kilometr kwadratowy.
Lech przyznała, że na etapie konsultacji tego rozporządzenia było dużo różnych uwag, ale "entuzjastycznie do tego odnoszą się rolnicy, co jest dla nas ważne". Liczy się też cel, a więc ograniczenie szerzenia się ASF.
Lech podkreśliła, że sprawa odstrzałów jest pilna, bo na Ukrainie sytuacja dotycząca afrykańskiego pomoru świń "jest niestabilna". Odnotowywane są tam kolejne przypadki ASF u dzików, choroba szerzy się także wśród stad trzody chlewnej. Rozprzestrzenianie się tego wirusa na Ukrainie zagraża polskim hodowlom.
Jak zaznaczyła wiceminister, ze względu na sytuację ekonomiczną prawdopodobnie Ukraińcy nie niszczą zakażonych stad, a wykorzystują to mięso do przetwórstwa, co jest możliwe, bo choroba afrykańskiego pomoru świń nie jest groźna dla ludzi. ASF może więc przenieść się do Polski nie tylko poprzez chore dziki, ale także poprzez zakażoną żywność. "My się tego boimy, wzmocniliśmy na granicach kontrolę pasażerów, sprawdzany i dezynfekowany jest transport. Główny lekarz weterynarii będzie rozmawiał ze służbą celną, by dokładniej sprawdzała przywożone produkty" - powiedziała.
Na początku lutego ukraińskie władze weterynaryjne poinformowały Światową Organizację Zdrowia Zwierząt (OIE) o wystąpieniu ASF u 7 dzików, które znaleziono w pobliżu miejscowości Stav-Sloboda w obwodzie żytomierskim na północy Ukrainy. Ukraińcy poinformowali również, że w 2015 r. na terenie tego kraju stwierdzono 5 przypadków ASF u dzików oraz 35 ognisk u świń w 9 regionach Ukrainy. Najbliższe ognisko ASF znajduje się ok. 200 km od polskiej granicy.
UE chce pomóc Ukrainie w opanowaniu choroby, potrzeby jest jednak plan zwalczania ASF. Polskie służby weterynaryjne zaoferowały pomoc w przygotowaniu planu zwalczania tej choroby - poinformowała PAP wiceminister. W ubiegłym tygodniu odbyło się w tej sprawie spotkanie we Lwowie służb weterynaryjnych z naszych krajów. Na razie jednak odzewu ze strony Ukrainy nie ma.
(PAP)