Prof. Grażyna Ancyparowicz: "Ogromnym błędem była sprzedaż Pekao, Włochom"
Bank Pekao zostanie przejęty od UniCredit przez PZU i PFR. Profesor Grażyna Ancyparowicz w specjalnym wywiadzie dla wGospodarce.pl krytykuje decyzję o sprzedaży Banku Pekao i kreśli scenariusz na przyszłość tej instytucji. Czy na polskim rynku pojawia się kluczowy gracz dla europejskiego systemu finansowego?
Arkady Saulski: Czy powrót Banku Pekao "do macierzy" w postaci polskiego systemu finansowego to decyzja dobra? Zła?
Prof. Grażyna Ancyparowicz: Podkreślam na wstępie, że wypowiadam się jako osoba prywatna, od zarania kariery zawodowej obserwująca rynek finansowy, a nie jako członek RPP. Nawiasem mówiąc, przypomina mi się sytuacja, w której podjęto starania o odzyskanie kontroli nad PZU. Teraz mamy deja vu, choć w wariancie racjonalnym, bez wątków o posmaku kryminalnej afery. Bez wątpienia ogromnym błędem była sprzedaż Pekao, banku o długoletniej tradycji, powołanego do obsługi środków przekazywanych przez emigrantów zarobkowych rodzinom w kraju. W Polsce Ludowej był to jeden z najsilniejszych kapitałowo polskich banków dewizowych, niestety zniszczony w okresie realizacji „szokowej terapii”. Jednak, po dokapitalizowaniu ze środków publicznych, bank ten mógł nadal pozostać pod kontrolą Skarbu Państwa i zasilać naszą gospodarkę kapitałem, a budżet dywidendą. Został – z niejasnych dla mnie powodów – sprzedany, podobnie jak inne nasze „klejnoty koronne”. Tego już nie można zmienić, bo w ustroju demokratycznym nie można renacjonalizować prywatnych banków, zwłaszcza jeśli Skarb Państwa jest obciążony ogromnym (jak na możliwości obsługi) długiem publicznym. Odpowiadając na zadane przez Pana pytanie czy powrót Pekao do macierzy to dobra, czy zła decyzja, powiem: ani dobra, ani zła, lecz przemyślana przez umawiające się strony kontraktu. Po prostu skorzystano z nadarzającej się okazji. PZU umocni swoją pozycję, podniesie się wartość portfela aktywów Polskiego Funduszu Rozwoju. Zyska również polska gospodarka, poprawi się bilans płatniczy, ponieważ zyski wygospodarowane w Pekao będą teraz inwestowane w kraju, a nie jak bywało wcześniej – transferowane za granicę dla potrzymania standingu finansowego chwiejącej się włoskiej korporacji. Nie mówmy jednak o repolonizacji Pekao, bo może być to odebrane jako akt polityczny, podczas gdy mamy do czynienia z czystą komercją. Zmiana struktury akcjonariatu tego banku, nie jest bynajmniej przywróceniem stanu poprzedniego i nie będzie do niej prowadziła. Wynegocjowana cena jest zbieżna z ceną rynkową sprzedanego przez UniCredit pakietu akcji Pekao.
Jakby odniosła się Pani profesor do słów prezesa PZU, który stwierdza, iż jego instytucja będzie największym zarządzającym aktywami w Polsce, a co za tym idzie - jedną z ważniejszych instytucji finansowych w regionie Europy środkowej i wschodniej?
Ma rację, ale to szersza sprawa. Polski rynek skupia mniej więcej połowę aktywów instytucji finansowych w tym regionie. Nie patrzmy tylko regionalnie, lecz globalnie bo inaczej zawsze będziemy peryferiami Europy. Pekao miał w swoim czasie silną, ugruntowaną pozycję wśród Polonii, a diaspora polska jest jak wiadomo ogromna i rozsiana po całym świecie. Więc bardzo dobrze, że zamiast dominacji włoskiego akcjonariusza mamy teraz potężną (jak na nasze możliwości) grupę ubezpieczeniowo-bankową z logo powszechnie znanym naszym rodakom na obczyźnie. Może znów Pekao stanie się głównym kanałem transferu dewiz, także tych zarobionych u nas przez coraz liczniejsze grupy imigrantów, zatrudnionych w naszym kraju? Wysoka koncentracja kapitału i usług typu bankassurance w ramach wielkiej (jak na warunki europejskie) zwiększa odporność na różnego rodzaju szoki, ułatwia absorpcję ryzyka. Obecność potężnej korporacji finansowej może zatem korzystnie wpłynąć na rozwój polskiego rynku finansowego, choć z drugiej strony – powstaje obawa czy nie zaburzy ona delikatnej równowagi na tym rynku, eliminując słabsze banki i firmy ubezpieczeniowe.
A jak może to wpłynąć na klientów Pekao? To będzie dobra zmiana? A może zła? Andrzej Sadowski przyznał, iż sytuacja klientów w Polsce jest skomplikowana i nie zależy tylko i wyłącznie od przejęć czy fuzji na rynku finansowym.
Pekao był początkowo dewizowym bankiem detalicznym, po przejęciu przez UniCredit został wyprofilowany na wysoce profesjonalną obsługę klientów korporacyjnych podmiotów zagranicznych. Tacy klienci zazwyczaj nie korzystają ze standardowej oferty. Z takimi klientami bank zawiera indywidualne umowy w wyniku negocjacji. Nie widzę (nie mając wglądu w objętą tajemnicą handlową dokumentację) powodów, aby miały ulec zmianie uprzednio uzgodnione warunki kontraktów. Jeśli natomiast chodzi o klientów detalicznych, to nie wydaje mi się by przy tak dużej konkurencji na rynku usług bankowych miałoby się wydarzyć coś złego. Sądzę, że Pekao będzie starał się o umocnienie swej pozycji, dążąc do zwiększenia udziału w segmencie bankowości detalicznej. Jeśli ta strategia zostanie przyjęta, masowi klienci mogą liczyć na produkty co najmniej równie atrakcyjne, jak te, które już posiadają, jak te które oferują inne banki komercyjne. Większe obawy mogę mieć o klientów PZU, ponieważ istnieje dość duże prawdopodobieństwo, że przy tak wysokiej koncentracji składki z ubezpieczeń majątkowych w tej właśnie firmie, na masowych klientów będą w znacznej części przeniesione koszty pozyskania kapitału wyłożonego przez ubezpieczyciela na zakup pakietu akcji Pekao. Sygnałem może być ogłoszona już podwyżka taryfy w ubezpieczeniach komunikacyjnych, które – uwagi na popularność motoryzacji – obowiązkowy charakter ubezpieczeń odpowiedzialności cywilnej kierowcy – mają od lat największy udział w ubezpieczeniach majątkowych.
Rozmawiał Arkady Saulski.