"Polska ma szansę zyskać na swoim położeniu, które częściej było dla nas przekleństwem niż błogosławieństwem"
To jest pierwsza okazja, kiedy Polska ma szansę zyskać na swoim położeniu, które częściej było dla nas przekleństwem niż błogosławieństwem - mówi o Nowym Jedwabnym Szlaku prezes PAIH Tomasz Pisula. W czwartek do Chin udaje się premier Beata Szydło, będzie rozmawiać m.in. o tej kwestii.
Szefowa polskiego rządu udaje się w czwartek z wizytą do Chin; w piątek spotka się z prezydentem Chin Xi Jinpingiem i premierem Chin Li Keqiangiem. Weźmie też udział w międzynarodowym Forum Pasa i Szlaku. Ten tzw. Nowy Jedwabny Szlak ma na celu połączenie drogą lądową Europy i Azji. Polska może stać się istotnym punktem na trasie szlaku.
"To jest pierwsza taka okazja, kiedy Polska ma szansę zyskać na swoim położeniu, które historycznie częściej było dla nas przekleństwem, niż błogosławieństwem" - powiedział PAP prezes Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu (PAIH) Tomasz Pisula. "Jesteśmy w korytarzu tranzytowym pomiędzy Wschodem a Zachodem, najdalej na wschód wysuniętym państwem Unii Europejskiej. Jesteśmy też wewnętrznie bardzo dużym rynkiem zbytu" - zauważył.
Jak dodał, Polska ma też możliwość obsłużenia ruchu kolejowego, lotniczego, kołowego. "Szkoda by było na tym nie zarobić. Pod tym względem budowa dużego, międzynarodowego lotniska, które z jednej strony będzie obsługiwało całą Polskę i Europę, a także sporą część świata, jak najbardziej ma sens" - podkreślił.
Według Pisuli Chińczycy szukają dzisiaj możliwości inwestowania poza Chinami. "Być może nie dowierzają do końca złotej passie swojej ekonomii i chcieliby zdywersyfikować ryzyko inwestując w przedsięwzięcia poza Państwem Środka" - zaznaczył.
Podkreślił jednak, że Chińczycy szukają bardzo dużych inwestycji, projektów, które "w jednym miejscu pozbawią ich możliwie jak najwięcej gotówki". Przyznał, że z tego powodu do tej pory Polska nie była dla Pekinu bardzo atrakcyjna. "Nawet duże nasze projekty inwestycyjne takie jak program Mieszkanie Plus według ich standardów były projektami małymi" - dodał.
Jak zaznaczył, Centralny Port Lotniczy jest obecnie przedsięwzięciem, którym Chińczycy są bardzo zainteresowani. Według niego o tej inwestycji często mówią zarówno prywatne osoby, jak i duże chińskie firmy i banki. Zdaniem Pisuli Chińczycy długo czekali na tę okazję. "Pytanie, czy będą się w stanie dogadać ze stroną polską i czy my na przykład uznamy, że Chińczycy są dostatecznie wiarygodnym partnerem" - zaznaczył szef PAIH.
Pisula podkreślił, że dzisiaj o CPL mówi się bardziej jako o terminalu komunikacyjnym, który mógłby obsługiwać ruch towarowy z Chinami.
Jak zaznaczył, to dlatego Chińczycy są zainteresowani tym projektem nie tylko od strony kapitałowej, lecz również "ideologicznie". "Gdyby ten projekt miał się ziścić, mógłby to być pierwszy duży port przeładunkowy, do którego towary mogłyby trafiać drogą kolejową, stamtąd drogą kolejową, drogą lotniczą czy na ciężarówkach trafiać w dalsze miejsca w Europie" - mówił.
W ocenie Pisuli Nowy Jedwabny Szlak "powinien działać w dwie strony". "Na razie jest tak, że pociągi, które przyjeżdżają do Polski z Chin, w drugą stronę często wracają puste" - mówił. Tymczasem "my też mamy towary, które moglibyśmy Chińczykom sprzedawać" - podkreślił. Według szefa PAIH Polska na pewno w Chinach może sprzedawać żywność, co stanowi największy potencjalny rynek eksportowy w Państwie Środka dla polskich wytwórców.
"Pytanie tylko, czy Chińczycy będą chcieli dopuszczać polskie produkty do sprzedaży. Z tym bywały problemy. Cieszę się, że teraz będzie tam pani premier. Sądzę, że na takim szczeblu te problemy powinny zostać poruszone" - zaznaczył. Jak podkreślił, "Chiny nie są naszym największym inwestorem, nie mamy też największej wymiany handlowej z Chinami, natomiast jest to rynek, który ma olbrzymi potencjał".
Polska należy do Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB), nowej chińskiej inicjatywy, która ma być alternatywą dla międzynarodowych instytucji finansowych. W ocenie Pisuli do tej pory świadomość wśród polskich przedsiębiorców tego, jak bank działa, była stosunkowo niewielka. "Mam nadzieję, że z czasem ta świadomość będzie się pojawiała, być może polskie firmy i dostawcy będą zarabiali na kontraktach z banku. Należałoby do tego jak najszybciej doprowadzić" - podkreślił.
PAP/ as/