Media: stoisz w miejscu, giniesz! POLITICO.COM skończył właśnie pięć lat. Specjalnie dla nas - Paweł Burdzy z Waszyngtonu
POLITICO.COM skończył właśnie pięć lat. Przez ten czas portal i jego papierowe wydanie wybiły sobie miejsce politycznym Waszyngtonie, zdobywając uznanie miłośników polityki.
Portal i jego papierowe wydanie weszły na rynek 23 stycznia 2007 r. Jak napisali we wstępniaku z okazji 5-lecia naczelni – John Harris i Jim VandeHei - pomysł stworzenia medium wynikał z przekonania, że „era tradycyjnych mediów – gazet miejskich, tygodników opinii czy stacji telewizyjnych – produkujących masową informacje przeznaczoną dla ogółu zanika a przyszłość należy do stron internetowych, które znajdą swoje nisze, a następnie zdominują te nisze z iście wariacką intensywnością”. Jako przykład posłużył sportowy kanał telewizyjny ESPN, który z czasem stał się z czasem konglomeratem (telewizja, internet, papier) dostarczającym najnowszych informacji o sporcie w USA.
Dzisiaj trudno sobie wyobrazić śledzenie amerykańskiej polityki, bez lektury POLITICO.COM. Nie dość, że z sukcesem konkuruje z podobnymi publikacjami i ich elektronicznymi mutacjami („The Hill” czy „The Roll Call”) czy gigantami - „The New York Times” i „The Washington Post” - to już się dorobił własnych sukcesów. Największy z ostatnich miesięcy – to publikacja w internecie serii artykułów na temat przygód (z kobietami w pracy) Hermana Caina, która przyczyniła się do rezygnacji tego polityka z walki o Biały Dom.
Oprócz darmowych treści na portalu, POLITICO ma także wersję papierową. Ukazuje się od poniedziałku do piątku (gdy obraduje Kongres) i w środy, gdy parlament ma przerwę. Gazetę można wziąć z ulicznych stojaków w okolicach Kongresu, Białego Domu i innych budynków rządowych oraz otrzymać w setce waszyngtońskich kawiarni „Starbucksa”. Z okazji pięciolecia, papierowe „Politico” wkroczyło na ulice Nowego Jorku z kilkoma tysiącami egzemplarzy. Dla subskrybentów jest wersja POLITICO Pro ze specjalistyczną wiedzą z zakresu polityki energetycznej, ochrony zdrowia i technologii. Reporterzy Politico.com przekroczyli kolejny Rubikon: wydali właśnie pierwszego e-booka o pierwszej fazie toczących się prawyborów. To pierwszy z czterech – będą wypuszczane w miarę toczenia się kampanii. W dzisiejszym świecie rzadko bowiem kto ma czas, aby czekać na papierową książkę o wyborach... aż kilka miesięcy.
POLITICO.COM to przykład, że można się wybić także wśród starych, dobrze okopanych graczy, a w szybko zmieniającym się świecie, internetowe jest lepsze (bo szybsze i łatwiej dostępne) od papierowego. Jeżdżąc z prawyborczą karawaną po stanach nie sposób nie zauważyć jak bardzo zmienia się sposób o polityce. Od wypowiedzi polityka do jej publikacji mijają... sekundy, potrzebne do umieszczenia wpisu na Twitterze. Nawet prowadzący debaty telewizyjne, „ćwierkają” w trakcie przerw na reklamy! Obok szybkości przekazu, decydują koszty wersji drukowanej. A że sprawy zachodzą naprawdę daleko niech świadczy fakt, że wydawcą wielce zasłużonego „Newsweeka” jest... portal internetowy „The Daily Beast”, właściciel którego odkupił markę od Washington Post Co. za jednego dolara + długi.
O sukcesie decyduje nie wielkość wydawnictwa ani jego „opiniotwórczość” (mierzona opiniami, że przecież „wszyscy” czytają „New York Timesa” czy „Gazetę Wyborczą”), ale unikalne treści podawane niemal w czasie rzeczywistym. Ale gwarancji sukcesu nie ma nigdy, bo jak zauważają naczelni POLITICO.COM, „tradycyjne media już nigdy nie powrócą do wygodnego status quo”, gdy dyktowały agendę na dnie i tygodnie, bo ich prawdziwą rzeczywistością jest „ciągła zmiana”. Przykłady? Kiedy pięć lat temu startował POLITICO.COM, Facebook miał kłopoty aby dorównać potężnemu MySpace.com (gdzie oni są teraz?) a Twitter.com po prostu nie istniał. „W tym świecie samozadowolenie jest śmiertelnym wrogiem, liczą się przede wszystkim ciągła innowacja i wyobraźnia” piszą w jubileuszowym wstępniaku.
Paweł Burdzy z Waszyngtonu