Sentyment na pstrym koniu
Jeżeli szukać wyjaśnień dla wtorkowych zachowań rynków, to można by uznać, że wreszcie próbują one jakoś zdyskontować kumulujące się ryzyka geopolityczne. Jednak osobiście jestem bliższy tezie o negacji poniedziałkowych ruchów. Czyli tak naprawdę stoimy trochę w miejscu, w oczekiwaniu na najważniejsze wydarzenia tygodnia. Prawdziwy spektakl zacznie się jutro, chociaż z pewnością nie powinniśmy ignorować dotychczas napływających informacji, ze szczególnym uwzględnieniem Chin.
Chińczycy trzymają się mocno?
Nie będzie chyba zbyt odważną tezą sugestia, że wczorajsze informacje o planowanych działaniach chińskich władz nie pojawiły się przypadkowo właśnie w takim momencie. Komunistyczna Partia Chin pragnie dalszego luzowania monetarnego i fiskalnego w nadchodzących miesiącach. Ma to być z jednej strony reakcja na zapowiadane przez Donalda Trumpa cła na chińskie produkty, ale z drugiej odpowiedź na coraz słabszy rynek wewnętrzny. To właśnie rodzima konsumpcja Państwa Środka ma być remedium na coraz większe problemy tamtejszej gospodarki. Oficjalne dane makro (do których analitycy i tak podchodzą z pewną rezerwą) nie pozostawiają zresztą wątpliwości, że władze powinny być jeszcze aktywniejsze w celu utrzymania planowanego przez siebie wzrostu. Wczoraj pojawiły się odczyty inflacyjne i w ujęciu miesięcznym pogłębiła się deflacja (-0,6 proc.), a w ujęciu rocznym ceny poszły w górę o skromne 0,2 proc.. To, co może cieszyć portfele obywateli, jest równocześnie niebezpieczne dla gospodarki, ponieważ zwiastuje jej spowolnienie. Kolejne potwierdzenie problemów nadeszło dziś wraz z danymi o bilansie handlowym. W teorii wzrost eksportu rok do roku o 6,7 proc. może cieszyć, ale gorzej jeśli prognozy wskazywały na +8,5 proc., a poprzednia publikacja wyniosła aż +12,7 proc.. A to była i tak ta lepsza informacja. Import w ujęciu rocznym spadł aż o 3,9 proc., ustanawiając niechlubny rekord od września 2023 r. To wszystko przy już słabym poprzednim miesiącu (-2,3 proc.) i prognozach mówiących o wyjściu na dobrą stronę mocy (+0,3 proc.).
Władze muszą działać
Odczyt o imporcie może wskazywać na dwa niebezpieczne aspekty dla drugiej gospodarki globu. Po pierwsze o zmniejszaniu mocy przerobowych tamtejszych fabryk, które już zaczynają mieć problem ze zbytem produktów za granicę, a to może się tylko nasilić wraz z nałożeniem wyższych ceł przez Amerykanów. Po drugie pokazuje to też słabość chińskiego konsumenta, który na ten moment ani myśli o wydawaniu. Warto przy tym pamiętać, że w Państwie Środka obowiązuje pewna umowa społeczna. Społeczeństwo nie kwestionuje przywództwa KPCh dopóki może się cieszyć w miarę powszechnym wzrostem zamożności. Dlatego władze polityczne zaczynają robić i zapowiadać wiele, aby pobudzić rynek i gospodarkę. Jednak to nie jest i nie będzie tak proste, dlatego zaczynają też grać innymi kartami. Właśnie rozpoczęto działania antymonopolistyczne przeciw Nvidii, co ma zapewne pokazać, że władze zamierzają kontrować ruchy Amerykanów. Rośnie też napięcie wokół Tajwanu. Patriotyczne wzmożenie jest zwyczajową zagrywką autorytarnych władz w obliczu wewnętrznych problemów. Czy te działania przyniosą oczekiwane efekty? Czas pokaże, ale pewnym jest, że o wiele poważniejsza rozgrywka dopiero przed nami, gdy fotel w Gabinecie Owalnym zajmie już Donald Trump.
Wtorek w kontrze do poniedziałku
Wtorkowy handel to w pewnej mierze odwracanie wczorajszych kierunków, co ostatecznie można uznać za utknięcie w miejscu i brak zdecydowania inwestorów. Wczoraj spadała giełda w Szanghaju, a rosła w Hongkongu? To dziś już było odwrotnie. W poniedziałek znacząco rósł indeks w Paryżu (pompowany informacjami o chińskich stimulusach), to we wtorek koryguje się już o 0,8 proc. Wczoraj złoty miał kolejną dobrą sesję, umacniając się dzięki rynkowemu apetytowi na ryzyko i jastrzębiej RPP? To w trakcie dzisiejszej sesji oddaje częściowo pola. Oczywiście wynika to też po części z zachowania kursu EUR/USD, który zawrócił spod 1,059 i po południu zerka już na 1,052 $. Odwrót z koszyka walut naszego regionu jest dość solidarny, a najlepiej sobie z tym radzi HUF. Dla PLN oznacza to powrót kursu euro powyżej 4,26 zł i kursu dolara powyżej 4,05 zł. Jednak rozstrzygające wydarzenia tygodnia dopiero przed nami. Już jutro amerykańskie dane inflacyjne, w czwartek decyzja EBC, a po niej konferencja prezes Lagarde.
Adam Fuchs, analityk walutowy Walutomat.pl
»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje