Informacje

Zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay.com
Zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay.com

Ryzykują, by zarobić

Stanisław Koczot

Stanisław Koczot

zastępca Redaktora Naczelnego "Gazety Bankowej", Dziennikarz Ekonomiczny 2023 - laureat nagrody głównej XXI edycji konkursu im. Władysława Grabskiego, organizowanego przez Narodowy Bank Polski

  • Opublikowano: 30 grudnia 2020, 17:30

  • Powiększ tekst

Czy 2020 rok nie jest zapowiedzią globalnej katastrofy? Inwestorzy lokują miliardy dolarów w spółki typu SPAC - Special Purpose Aquisition Company. Ryzyko związane z tego typu inwestycjami jest niezwykle wysokie

W mijającym roku hitem na amerykańskim rynku debiutów były SPAC, czyli celowe spółki akwizycyjne. Na giełdzie pojawiło się ich 248. To ponad połowa wszystkich debiutów w tym roku. Pozyskały one 82,3 mld dol., czyli prawie 50 proc. z 167,4 mld dol. zebranych przez IPO. SPAC – jak informuje MarketWatch - dostarczyły również największą amerykańską ofertę roku: Pershing Square Tontine Holdings, o wartości 4 mld dol. Na jej czele stoi Bill Ackman, założyciel Pershing Square Capital Management. Ackman to wyjątkowo sprawny menedżer, który zarobił 2,6 mld dol. na marcowym krachu. Pod koniec marca jego fundusz zarządzał aktywami o wartości 7,3 mld dol. W 2019 roku Pershing Square zyskał aż 58 proc.

SPAC nie jest w Polsce znaną formą inwestowania, ale w USA bije rekordy popularności. Działalność SPAC polega wyłącznie na poszukiwaniu innego przedsiębiorstwa do przejęcia. „W świecie finansów nie jest to żadna nowość, takie spółki istnieją od co najmniej kilkudziesięciu lat i są tak naprawdę specyficzną formą funduszy inwestycyjnych. Jednak dotąd, z uwagi na szczególnie wysoki poziom ryzyka, jaki muszą podjąć inwestorzy, nie były one szczególnie popularne. Wszystko zmieniło się w ostatnich miesiącach” – wyjaśnia na łamach Forex Club Łukasz Blichewicz, współzałożyciel i prezes grupy Assay, ekspert ds. spółek technologicznych.

Na czym polegała zmiana? Na podejmowaniu coraz większego ryzyka inwestycyjnego, które wynika przede wszystkim z leku przed rosnącą inflacją, a także – a może przede wszystkim – z ucieczki przed kompletnie nierentownymi lokatami w bankach. Banki stały instytucjami oferującymi wprawdzie bezpieczeństwo trzymanych w nich funduszy, ale zarazem gwarantującymi ich realne straty, wynikające z zerowych stóp procentowych i równocześnie z rosnących cen produktów i usług.

Inwestorzy gotowi są więc na wiele, nawet na „inwestowanie w ciemno”, bo do tego sprowadza się SPAC: akcjonariusze nie wiedzą, jakie aktywo spółka przejmie i co z nim zrobi, a ponieważ obiektem akwizycji zwykle są przedsiębiorstwa na wstępnym etapie rozwoju, ryzyko porażki jest wysokie. Zalety SPAC, do których należy przede wszystkim to, że przejęta firma staje się automatycznie spółką giełdową, i tym samym może pozyskiwać nowy kapitał, mogą stać się także poważną wadą: wypłynięcie dzięki SPAC na szerokie wody sprawia, że skromne przedsięwzięcie znane wąskiej grupie inwestorów staje się obiektem zainteresowania tysięcy graczy, liczących na sukces i nie oczekujących strat. A te w przypadku start-upów zdarzają się bardzo często.

Rok 2020 dla SPAC był rekordowy. Średnia wartość tegorocznego IPO to 334,3 mld dol., rok temu było to 230,5 mln dol. Dynamika wzrostu, zarówno pod względem wartości, jak i wolumenu, jest imponująca: według statystyk SPACInsider, w 2009 roku na rynku pojawiła się jedna spółka SPAC, w 2015 było ich 20, w 2019 – 59 (pozyskały wówczas 13,6 mld dol.). W porównaniu z danymi za 2020 to niebo a ziemia.

Jaki będzie rok 2021 dla globalnych finansów? Może jeszcze ciekawszy. Ale czy bardziej bezpieczny?

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych