Gujana jak Ukraina? Napaść na ten kraj jest możliwa!
Zakończone w niedzielę referendum miało przyznać władzom Wenezueli akceptację obywateli w ewentualnej aneksji obszaru sąsiedniej Gujany. W tle znajdują się wielkie złoża ropy, dawne interesy holenderskie wreszcie - francuski program kosmiczny!
Przypomnę - władze Wenezueli twierdzą, że wyborcy masowo poparli w referendum zorganizowanym przez prezydenta Nicolasa Maduro przejęcie kontroli nad bogatą w ropę i minerały częścią sąsiedniej Gujany.
Groźne referendum
Wenezuelczycy zatwierdzili w niedzielę w referendum zarządzonym przez prezydenta Nicolasa Maduro przejęcia kontroli nad bogatą w ropę i minerały częścią terytorium sąsiedniej Gujany, ogłosiły władze wyborcze kraju. I choć reporterzy AP obecni podczas referendum odnotowywali raczej niską frekwencję, władze w Caracas twierdzą, że w głosowaniu brało udział nawet 10 mln wyborców!
CZYTAJ TEŻ:
Partyzanci zaatakowali rosyjską stację paliw w Melitopolu
Ukraina otworzy przejście na granicy z Polską
Dlaczego sąsiednia Gujana jest tak istotna dla Wenezueli? Chodzi tu nie tylko o zatarg graniczny trwający od 1899 roku, kiedy to zaakceptowano granicę między oboma krajami, ale też odkryte w 2019 roku ogromne zasoby ropy naftowej. Sporny obszar to gęsto zalesiony region Essequibo, zajmujący około dwóch trzecich terytorium Gujany. Wenezuela od dawna rościła sobie prawa do tej ziemi, która jej zdaniem w hiszpańskim okresie kolonialnym znajdowała się w jej granicach.
Gujana, rzecz jasna, wyników referendum nie akceptuje i wskazuje na możliwość zbrojnej napaści na swój kraj. W co gra Wenezuela? To należy rozpatrzyć na kilku płaszczyznach.
Wojna zamiast chleba?
Wenezuela to kraj trawiony szkodliwą ideologią komunistyczną, która od ponad dekady prowadzi kraj przez okres nędzy. W tej sytuacji władze w Caracas mogą rozważyć scenariusz „ucieczki do przodu” i napaść na Gujanę, by szybką, zwycięską wojną przykryć niepowodzenia wewnętrzne. Taki scenariusz wydaje się prawdopodobny - Wenezuela wszak posiada ogromne i wciąż niewykorzystane w pełni zasoby ropy naftowej. To nie niedobór tego surowca jest problemem, lecz ideologia panująca w kraju.
CZYTAJ: Ten kraj chce być jak Rosja! Planuje aneksję!
Tutaj warto jednak warto spojrzeć szerzej na mapę globu. Wenezuela znajduje się bowiem w dużej odległości od Rosji, jednak jak najbardziej w strefie wpływów Kremla! O tej bliskości Moskwy i Caracas mówi się co najmniej od 2019 roku, kiedy to najemnicy z PMC Wagner (tzw. Grupy Wagnera) mieli ocalić od upadku prezydenta Nicolasa Maduro, kiedy to sytuacja tamtejszego reżimu była najbardziej zagrożona społecznymi protestami. Jak wskazuje ekspert ds. wojskowości Maciej Szopa napaść Wenezueli na Gujanę mogłaby „powtórzyć scenariusz Izraelski”. Ekspert wskazał, iż wojna Wenezueli z Gujaną byłaby w interesie Kremla, odwracając uwagę USA od Ukrainy, tak jak wcześniej uwagę tę odwróciła napaść palestyńskiego Hamasu na Izrael. Jednak tu pojawia się też inny wątek, mianowicie kwestia leżącej bardzo niedaleko Gujany Francuskiej.
Francuskie oko na niebie
Ten obszar nie leży w bezpośrednim sąsiedztwie Gujany - „przedzielony” jest Surinamem (który ma własne roszczenia terytorialne, wywodzące się jeszcze z okresu bytności Holendrów w regionie), jednak znajduje się na tyle blisko, iż Paryż na sytuację z pewnością spogląda bardzo uważnie.
Od lat 60-tych XX wieku Francja dysponuje tam własnym kosmodromem i centrum lotów kosmicznych Kourou-Ariane.
Tutaj warto na chwilę skupić się na francuskim programie kosmicznym - niezwykle zaawansowanym (bodaj najlepszym w Europie) i dającym Paryżowi podobne możliwości obserwacyjne jakimi dysponuje USA. A właśnie kosmiczne środki do obserwacji okazały się kluczowym elementem wojny na Ukrainie. Rozmowy prezydenta Emmanuela Macrona z Władimirem Putinem, które miały miejsce tuż przed konfliktem (a za które Macron, w mojej ocenie niesłusznie, był krytykowany) wynikały właśnie z tych możliwości - Paryż dysponując satelitarnym wglądem w sytuację był doskonale świadom gromadzenia się wojsk rosyjskich na granicy i idąc tropem francuskiej, dyplomatycznej tradycji Macron podjął rozmowy, licząc na to, że groźbę wojny uda się oddalić.
CZYTAJ TEŻ: Rosjanie odnoszą postępy w walkach pod Awdijiwką
Wojna w tak bliskim sąsiedztwie kluczowego dla Francji obszaru zamorskiego z pewnością wymusiłaby jakiś ruch Paryża. Jaki? Trudno orzec, jednak podobne sytuacje z Afryki pokazują, że Paryż nie lęka się nawet bezpośrednich interwencji militarnych.
Rozstrzygnięcie wcale nie oczywiste
A sama napaść nie musi wcale być dla Wenezueli „spacerkiem”. Ze względu na geograficzne warunki Gujany Wenezuela może mieć wielką trudność w zastosowaniu swojego największego atutu, czyli wojsk pancernych - stosunkowo największych w regionie, jak wskazuje ekspert ds. wojskowości Damian Ratka. „Dziką kartą” jest też postawa Brazylii. Ten największy gracz w regionie wcale nie musi pozostać bierny w przypadku konfliktu tak blisko swych granic - zaś nieobliczalność Wenezueli może sprawić, iż Brazylia uzna, iż jej interwencja jest konieczna. Trudno też przewidywać, by USA widząc sytuację stały „z bronią u nogi”.
W Ameryce Południowej już wkrótce może więc dojść do pełnoskalowego konfliktu zbrojnego, którego wynik - mimo dysproporcji sił - wcale nie jest oczywisty. I choć sytuacja będzie rozwijać się daleko od polskich granic, to będzie ona jednak rzutować także i na nasze bezpieczeństwo.