TYLKO U NAS
Niebezpiecznie zaplątani w sieci
Czy strategia całkowitego przechodzenia bankowości do sieci jest właściwa? - zastanawia się w „Gazecie Bankowej” etyk prof. Grzegorz Szulczewski (SGH). Jego zdaniem „realne staje się ryzyko, że pewnego dnia cały dorobek życia klientów i obroty banków, z których czerpią swoje dochody, rozpłynie się w komputerowych odmętach i nawet nie będzie do kogo pójść, by o tym powiedzieć”.
Mija 25 lat od kiedy Bazylejski Komitet Nadzoru Bankowego nakazał stosowanie stress-testów dla banków. Można teraz powiedzieć, że nie tylko banki, ale my wszyscy wykonujemy stress-testy na sobie. I to już nie są symulacje, ale w rzeczywistości sprawdza się odporność na zawirowania związane z pandemicznymi skutkami globalizacji w życiu osobistym i finansowo-gospodarczym, tak w skali przedsiębiorstw, banków, jak i państw.
W smutny sposób, bo przez statystyki zarażonych i liczbę zgonów, ukazuje się rzeczywista sprawność działania Unii Europejskiej, gorzko weryfikowana jest liberalna strategia walki z pandemią (Szwecja) i efektywność działań systemów społecznych, w tym zdrowotnych, opartych o neoliberalną ideologię (Wielka Brytania), gdzie – jak głosiła Margaret Thatcher nie ma społeczeństwa, a są tylko poszczególni ludzie – trup ściele się gęsto. Również boleśnie weryfikowane są nasze wyobrażania o sprawnych systemach zdrowotnych i samoorganizacji społecznej w krajach dotąd uważanych przez nas za wzorcowe, jak dla przykładu Szwajcaria. Z kolei ze strony krytykujących rządy Trumpa i Macrona podnoszone są zarzuty, co do skuteczności zarządzania kryzysowego, skoro liczba ofiar pandemii w USA przekroczyła liczbę poległych amerykańskich żołnierzy w czasie I wojny światowej…
Nie mając w żaden sposób radości z cudzego nieszczęścia można stwierdzić, że doświadczenia pandemii umacnia w sposób wyraźny stanowisko ukazujące wagę i aktualność idei państw narodowych, jak i roli państwa w gospodarce oraz właściwego doboru zarządzających w dobie koronakryzysu. Gdyby nie zamknięto granic i nie podjęto restrykcyjnych decyzji związanych z pandemią na szczeblu krajowym, jak i za namową kolejnych pokoleń neoliberalnego chowu sprywatyzowano by, łącznie ze służbą zdrowia wszystko, a z państwa uczyniono jedynie nocnego stróża, mielibyśmy sytuację epidemiologiczną taką, jak trzy wieki temu, gdy epidemie pustoszyły kontynent europejski w straszny sposób.
Jedna ze współczesnych definicji odpowiedzialności moralnej głosi, że jest ona rodzajem odpowiedzialności za samego siebie, swoje miejsce pracy i społeczeństwo w starciu z przeciwnościami losu. Chodzi przy tym o minimalizacje krzywdy i strat dzięki właściwemu rozwiązywaniu problemów jakie niesie życie.
Tym problemem jest teraz – oprócz minimalizowania strat gospodarczych, w tym banków – przede wszystkich bezpieczeństwo. I tu dochodzimy do niepokojącej mnie kwestii. Tak ja, jak i Państwo, zostaliśmy zmuszeni do pracy online. Również nie tylko urzędy, ale i banki działają w ten sposób – jesteśmy prawie wszyscy cali w sieci. I to budzi coraz bardziej uzasadnione obawy. Przykład z mojego podwórka: już kolejny uniwersytet niemiecki całkowicie został odłączony od internetu. A to za sprawą drugiego rodzaju bakcyli – wirusów komputerowych, które się obecnie uaktywniają. Chodzi konkretnie o nową wersję trojana Emotet. Czy jest to kolejny akt wojny prowadzony w internecie, a więc akt terroryzmu, czy kryminalnie działanie czyli związane z okupem, czy też jest to akt wandalizmu, to mniej ważne. Ta druga, wirusowa epidemia, w tym przypadku w internecie, może mieć jeszcze bardziej katastrofalne skutki niż koronowirusowa.
Dlatego będąc mądrym przed szkodą i zaoszczędzając nam wszystkim strat i związanych z tym cierpień warto pomyśleć, czy strategia całkowitego przechodzenia bankowości do sieci jest właściwa? Jak powiadają jej zwolennicy szczególnie obecnie się sprawdziła, ale zapytajmy, gdzie jest tu dywersyfikacja ryzyka? Dalsza fala likwidacji lokalnych placówek w realu związana z doświadczeniem pracy home office i totalnej obsługi online klienta w czasach pandemii może doprowadzić do katastrofy na niewyobrażalną skalę. Realne staje się ryzyko, że pewnego dnia cały dorobek życia klientów i obroty banków, z których czerpią swoje dochody, rozpłynie się w komputerowych odmętach i nawet nie będzie do kogo pójść, by o tym powiedzieć.
Dlatego warto zastanowić się nad właściwą strategią banków w oparciu o doświadczenia wyniesione z czasu pandemii. Ponieważ utrzymanie w realu filii lokalnych jest wbrew kalkulacji rynkowej, ale jednak wiąże się z bezpieczeństwem obywateli, jak i państwa, to otwiera się droga, by potraktować koszty utrzymania placówek lokalnych banków nie jako koszty wewnętrzne, ale koszty poniesione przez banki w na rzecz zapewnienia bezpieczeństwa wspólnocie, społeczeństwu. Banki są przecież, jak głosi definicja instytucjami zaufania publicznego i w tym przypadku należy wspierać wykonanie ich misji społecznej dla pożytku właśnie nas wszystkich.
Więcej informacji i komentarzy o światowej i polskiej gospodarce i sektorze finansowym znajdziesz w bieżącym wydaniu „Gazety Bankowej” - do kupienia w kioskach i salonach prasowych
„Gazeta Bankowa” dostępna jest także jako e-wydanie, także na iOS i Android
Szczegóły, jak zamówić e-wydanie „Gazety Bankowej”, kliknij tutaj