Analizy

Co z wyborami w Wielkiej Brytanii ?

Przemysław Kwiecień

Przemysław Kwiecień

główny ekonomista X-Trade Brokers Dom Maklerski

  • Opublikowano: 29 października 2019, 10:09

  • 1
  • Powiększ tekst

Kolejne głosowanie, kolejna przegrana – tak na razie wygląda przygoda premiera Johnsona z brytyjskim parlamentem, w którym teoretycznie powinien mieć większość. Złośliwi mogliby powiedzieć, że tak kończy się buta i arogancja. Być może dziś przekonamy się, czy na początku grudnia w Wielkiej Brytanii dojdzie do przyspieszonych wyborów. Tymczasem na Wall Street notujemy kolejne historyczne maksima, tuż przed posiedzeniem Fed.

Wczorajsze głosowanie ws. przyspieszonych wyborów było niemal skazane na porażkę – rząd potrzebował 2/3 głosów w parlamencie, a wobec oporu Partii Pracy było jasne, że takiej większości nie będzie. Premier Johnson chciałby wyznaczenia wyborów na 12 grudnia, co pozwoliłoby mu na jeszcze jedną próbą ratyfikacji umowy breixtowej w parlamencie i być może wyjście z UE jeszcze przed wyborami. Dla wyborców miałby jasny przekaz – zobaczcie, obiecałem brexit i go dostarczyłem, wybierzcie mnie na kolejną kadencję. Dziś Johnson będzie próbował innego triku – krótszej wersji ustawy, która wymaga jedynie zwykłej większości. Przy poparciu Liberalnych Demokratów oraz SNP ten plan mógłby się udać.

Problem w tym, że to kompletnie nie na rękę opozycji, która chce kolejnej kampanii odnośnie tego, czy warto zostać w UE. Dlatego wspomniane partie chcą wyborów 9 grudnia. Różnica wydaje się niewielka, ale jest bardzo istotna: w tym przypadku parlament musi być rozwiązany już w piątek, a to oznacza, że Johnson nie będzie w stanie choćby matematycznie ratyfikować porozumienia przed wyborami. Liberalni Demokraci i SNP chcą wtedy zdobyć głosy prowadząc kampanię za pozostaniem w UE obiecując odwołanie Art.50 lub przynajmniej drugie referendum. To jednak znowu kompletnie nie na rękę Johnsonowi, który będzie zapewne próbował innych rozwiązań, aby doprowadzić do wyborów na swoich warunkach.

Tymczasem na Wall Street wczoraj odnotowaliśmy kolejne rekordy w przypadku dwóch kluczowych indeksów: S&P500 i Nasdaq100. Poza pompowaniem oczekiwań dotyczących „wstępnej fazy” porozumienia handlowego oraz jutrzejszym posiedzeniem Fed (gdzie oczekiwana jest trzecia w tym roku obniżka stóp) nie ma wiele argumentów za takim stanem rzeczy. Publikowane dane są regularnie rozczarowujące, jak choćby wczorajsze indeksy aktywności biznesowej w rejonach Dallas oraz Chicago. Wyniki kwartalne na Wall Street także w kratkę – wczoraj rozczarował Alphabet (Google), a zyski dla firm, które podały już raporty są na razie niższe niż rok wcześniej.

Dziś poza głosowaniem w Wielkiej Brytanii warto zwrócić uwagę na wskaźnik nastroju konsumentów w USA (godzina 15:00). O 9:10 euro kosztuje 4,2715 złotego, dolar 3,8533 złotego, frank 3,8706 złotego, zaś funt 4,9535 złotego.

Powiązane tematy

Komentarze