Inwestycje w OZE coraz bardziej opłacalne
Kto już inwestuje w Polsce w odnawialne źródła energii (OZE) i kto jeszcze może zainwestować? Jaka część rynku OZE jest najbardziej atrakcyjna: fotowoltaika, energetyka wiatrowa, offshore, wodór? Co decyduje o ich atrakcyjności? A może inwestycje w OZE to uciążliwa konieczność, wynikająca z regulacji, niewiele mająca wspólnego z potrzebami rynku? Na te pytania odpowiadali uczestnicy debaty, która odbyła się 22 listopada, pierwszego dnia Zielonego Forum wGospodarce.pl.
W raporcie EY (Indeks Atrakcyjności Państw pod względem Energii Odnawialnej [RECAI], publikowany przez EY co dwa lata) pojawia się informacja, według której inwestorzy instytucjonalni, którzy wcześniej nie interesowali się naszym krajem, a mieli Polskę już wcześniej na radarze, teraz zwiększają swoje zainteresowanie ze względu na odnawialne źródła energii. Na całym świecie widać wysoki popyt na inwestycje w OZE. Zarówno ze strony spółek energetycznych, jak i dużych odbiorców energii czy instytucji finansowych. Czy podobnie jest w Polsce? – pytał prowadzący debatę Stanisław Koczot, zastępca redaktora naczelnego „Gazety Bankowej”.
Polska będzie wielkim placem budowy
Jako resort Funduszy i Polityki Regionalnej jesteśmy od tego, żeby zapewnić stabilne wsparcie inwestycyjne dla różnych sektorów gospodarki, w tym m.in. dla energetyki odnawialnej. Zgodnie z wskazanym już raportem EY w ciągu dwóch lat udało nam się przesunąć z 26. na 22. miejsce, jeżeli chodzi o atrakcyjność inwestowania w OZE w Polsce. To pierwsza jaskółka świadcząca o tym, że istnieje spore zainteresowanie inwestorów zagranicznych tym segmentem. Ważna jest kwestia odpowiedniego skonstruowania wsparcia inwestycyjnego i operacyjnego. Płyniemy w tej samej łodzi co pozostałe kraje członkowskie UE, mamy ambitne zobowiązania, jeżeli chodzi o rok 2050. Staramy się przygotować nowe podstawy wsparcia ze środków UE tak, aby wejść w nowe formy, nowe obszary np. związane z wodorem, tak abyśmy mogli zapewnić sobie przewagi konkurencyjne nie tylko w kwestii przesyłu energii, ale również tej związanej z odbiorem – powiedział Jarosław Orliński, dyrektor departamentu programów infrastrukturalnych w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej.
Zdaniem Piotra Araka, dyrektora Polskiego Instytutu Ekonomicznego, odchodzenie od źródeł nieodnawialnych w energetyce jest światowym konsensem. Polska to kraj, który będzie wielkim placem budowy.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy szacuje, że w perspektywie 20–30 lat każda inwestycja w OZE, czyli zainwestowany 1 zł wykreuje 2–3 zł wartości dodanej dla gospodarki. Dlatego też nie dziwi, że Polska staje się coraz bardziej atrakcyjna inwestycyjnie dla przeróżnych technologii. Tych pieniędzy będzie bardzo dużo, z różnych źródeł – prywatnych, bankowych, publicznych. Na inwestycjach w zieloną energię oszczędzać nie będziemy. Polska to jedno z tych miejsc, gdzie pieniędzy będzie najwięcej. Tu będzie największa szansa na marże. I największa szansa na to, aby wykreować wartość dodaną w gospodarce. Co nie oznacza, że ten proces będzie łatwy. Wprost przeciwnie – będzie wymagał wielu bardzo trudnych decyzji – mówił Piotr Arak.
PKN Orlen – lider zmian
Jak rynek OZE wygląda z perspektywy tak dużego podmiotu jak Grupa Orlen? Koncern inwestuje w morskie farmy wiatrowe (Baltic Power), w paliwa ekologiczne, jest liderem powstającej Mazowieckiej Doliny Wodorowej, będzie rozwijał również program biogazowy. PKN Orlen w ostatnich miesiącach podpisał porozumienie o współpracy dotyczące wdrożenia innowacyjnych zeroemisyjnych technologii małych reaktorów jądrowych – SMR. Jaki jest cel stawiania przez koncern tak mocnego nacisku na odnawialne źródła energii?
Ten zielony kierunek, zielona rewolucja to proces nieodwracalny. Chcemy być prekursorem tych zmian i najlepszym tego dowodem jest zmiana technologii w Elektrowni Ostrołęka z węglowej na gazową. Nie boimy się trudnych decyzji, może kontrowersyjnych, ale takich, które wyznaczają nasz kierunek ku zielonej przyszłości. Z punktu widzenia systemu energetycznego OZE są źródłami niedyspozycyjnymi i ich wartość nie jest taka sama jak elektrowni podstawowych. Owszem, inwestujemy w OZE, ale bardzo duża część naszego portfela znajduje się w elektrowniach gazowych. Obecnie to 1,5 tys. MW. Będziemy mieli ok. 3 tys. MW w elektrowniach gazowych po roku 2026 i to pozwala nam na możliwość racjonalnego inwestowania zarówno w offshore, w lądową energetykę wiatrową czy źródła fotowoltaiczne, ponieważ wiemy, że taki miks wytwarzania jest z punktu widzenia systemu energetycznego jak najbardziej wskazany – stwierdził Jarosław Dybowski, dyrektor wykonawczy ds. energetyki PKN Orlen.
Jego zdaniem inwestowanie w samo OZE tak naprawdę rodzi problemy dla systemu energetycznego. PKN ORLEN zamierza inwestować nie tylko w OZE, lecz również tam, gdzie produkcję energii będzie można zbilansować.
Myślimy o wodorze, o małych reaktorach jądrowych (SMR). Reaktory HTR [high-temperature reactor – przyp. red.] mogą produkować też wodór. Jesteśmy jednym z udziałowców Mazowieckiej Doliny Wodorowej, będziemy budować kilka stacji elektrolizy. Wszystko, co robimy, jest zgodne z naszą strategią i celem osiągnięcia do roku 2050 neutralności emisyjnej. Wszystkie ścieżki, które sobie wyznaczyliśmy, składają się na zieloną strategię PKN Orlen – powiedział Jarosław Dybowski.
Trzeba aktywizować polski kapitał
PFR i Bank Pekao SA ogłosiły niedawno możliwość finansowania projektów OZE, które mogą być realizowane w kontraktach bilateralnych. Dlaczego PFR wchodzi tak mocno w sektor OZE?
Trudno sobie wyobrazić, żeby PFR nie zaangażował się w największy proces transformacyjny, który wiąże się z licznymi inwestycjami i rozwojem polskiej gospodarki. Pierwszy okres transformacji energetycznej w latach 2008-2015 nie przyniósł Polsce dodatkowych korzyści, ponad przyrost OZE – większość technologii czy funduszy inwestujących w nowe instalacje pochodziło z zagranicy. Dlatego ważnym celem, jaki postawiliśmy sobie, tworząc program PFR Green Hub, jest walka o to, aby jak największa część marży została w Polsce, żeby to krajowe firmy i technologie zostały włączone w proces transformacji i dzięki temu rozwinęły się. Jesteśmy nastawieni na budowanie polskiego łańcucha wartości – powiedział Bartłomiej Pawlak, wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju (PFR).
Jego zdaniem, aby proces transformacji przebiegał sprawnie i z maksymalną korzyścią dla rozwoju polskiej gospodarki, ważna jest współpraca między przedsiębiorcami, spółkami skarbu państwa i środowiskiem naukowym.
Podjęliśmy współpracę z Bankiem Pekao SA, a w kolejce pojawiły się już następne banki. Chcemy zawierać kompleksowe umowy, dzięki którym inwestor nie musiałby chodzić od jednej firmy do drugiej, tylko w jednym miejscu mógłby uzyskać kredyty, a także finansowanie kapitałowe. Oferta jest skierowana do tzw. deweloperów działających na rynku OZE. Proponujemy im, aby weszli szczebel wyżej i zostali koinwestorami, zabierając dużo większą część marży niż przy sprzedaży samego projektu. Drugi obszar naszego działania to polskie firmy technologiczne. Bez skoku technologicznego nie będziemy w stanie przeprowadzić transformacji energetycznej, której filarami są właśnie innowacyjne rozwiązania, dlatego podjęliśmy współpracę także z Narodowym Funduszem Badań i Rozwoju. Kolejna oferta jest skierowana do samorządów, aby wspierać lokalny wymiar zmian. Uruchomiliśmy też pierwszy w UE fundusz PFR Venture Green Hub przeznaczony na inwestycje wyłącznie w prośrodowiskowe technologie. Staramy podchodzić do OZE wielowymiarowo, jednocześnie mając z tyłu głowy nasz cel – budowę polskiego łańcucha wartości – mówił Bartłomiej Pawlak.
Fundusze inwestycyjne mierzą ryzyko
Czy w OZE opłaca się zainwestować każde pieniądze? Jak to wygląda w Polsce? Jaka jest perspektywa tego rynku z punktu widzenia funduszy inwestycyjnych? Czy jest to rynek tylko dla dużych graczy (fundusze zamknięte), czy również dla inwestorów indywidualnych?
Mamy do czynienia z bardzo różnymi technologiami. Potencjalny inwestor musi sobie odpowiedzieć na wiele pytań. Po pierwsze – jaka technologia interesuje go z punktu widzenia inwestycyjnego? Są technologie nadal na etapie badań, ale są też już dostatecznie rozwinięte, o sprawdzonym modelu biznesowym – np. energetyka wiatrowa. Ale nawet tu mamy projekty znajdujące się na bardzo różnym stopniu rozwoju. Jeżeli jest to etap początkowy, wówczas ryzyko jest duże, ale i stopy zwrotu są wysokie, nawet do 15 proc. rocznie przy długoterminowych projektach. W przypadku najbardziej konserwatywnych inwestorów, kiedy już np. farma wiatrowa stoi i produkuje energię, wówczas możemy właściwie kupić ryzyko na poziomie obligacji, bo wiemy, że ta farma będzie nam generowała przychody; stopa zwrotu jest jednak dużo niższa, poniżej 5 proc. Każdy może znaleźć coś dla siebie – powiedział Marcin Żółtek, wiceprezes TFI PZU.
Grupa PZU w połowie tego roku zaangażowała 150 mln zł we współfinansowanie rozbudowy kilku dużych elektrowni wiatrowych.
_Z tego co widzimy, na rynku OZE istnieje olbrzymie zainteresowanie funduszy emerytalnych, tyle tylko że raczej jest to finansowanie dłużne, na drugim czy trzecim etapie realizacji inwestycji, obarczone mniejszym ryzykiem, gdzie stopa zwrotu jest co prawda nieco niższa, ale z kolei horyzont inwestycyjny wręcz idealny dla funduszy emerytalnych. Jednak to zainteresowanie głównie ze strony funduszy zagranicznych. Pojawia się pytanie – co z polskimi funduszami emerytalnymi? Regulacje obowiązujące np. Otwarte Fundusze Emerytalne na pewno nie wspierają takich inwestycji. Warto się zastanowić nad takimi zmianami przepisów, które pozwoliłyby także polskim emerytom być beneficjentami tego typu projektów. PZU jako zakład ubezpieczeń też inwestuje w tego typu projekty, właśnie o takim niewielkim ryzyku – dające dość pewne, stabilne zwroty i mające długi horyzont inwestycyjny. Na dzisiejszym etapie rynek OZE jest przeznaczony raczej dla inwestorów instytucjonalnych i funduszy typu zamkniętego. Inwestor detaliczny czy nawet fundusze otwarte będą raczej skazane na inwestycje pośrednie np. w akcje spółek zaangażowanych w OZE – stwierdził Marcin Żółtek.
Na inną formę finansowania inwestycji w transformację energetyczną zwrócił uwagę Piotr Arak.
W dziedzinie partnerstwa publiczno-prywatnego mamy w Polsce przeświadczenie, że tego typu projektów jest bardzo mało. I rzeczywiście, jeżeli patrzymy na Europę Zachodnią, to jest to mało, ale w naszym regionie Europy jesteśmy liderem. I powinniśmy z tego modelu skorzystać przy tego typu inwestycjach. Połączenie pomocy publicznej z inwestycjami małych i średnich przedsiębiorstw i samorządów może przynieść liczące się efekty na rynku OZE – stwierdził Piotr Arak.
Fotowoltaika przechodzi na nowy etap
Według danych przekazanych przez Operatorów Systemów Dystrybucyjnych do PSE pod koniec września br. moc instalacji fotowoltaicznych w KSE przekroczyła 6 GW. Ponad 77 proc. mocy zainstalowanej pochodzi z przydomowych instalacji. Prawo się jednak zmienia, co wśród prosumentów wzbudza dużo emocji. Zmiany są po prostu mniej korzystne w stosunku do obecnych warunków. Czy zmiana przepisów przyniesie spowolnienie rynku instalacji prosumenckich? Jakie są perspektywy dla fotowoltaiki?
Jeszcze sześć lat temu liczba prosumentów w Polsce była na poziomie 4 tys., dzisiaj przekroczyła 700 tys. Miesięczny przyrost liczby klientów prosumentów sięga 35 tys. Sukces związany z rozwojem fotowoltaiki jest duży. Niestety system tzw. wirtualnych magazynów energii zaczyna się wyczerpywać i mamy coraz więcej problemów technicznych z siecią. Funkcjonowanie rynku elektroenergetycznego – przy takich przyrostach prosumentów – jest ryzykowne z punktu widzenia jego stabilności. Patrząc pod kątem opłacalności tego typu inwestycji, na pierwszy rzut oka ta zmiana może się wydawać niekorzystna. Jednak wzrost cen energii przyspiesza termin zwrotu takiej inwestycji. Odwrotu od fotowoltaiki nie widzimy i tego nie zakładamy. Trzeba powiedzieć wprost, że rynek fotowoltaiki przechodzi do kolejnego etapu, z którym musimy się zmierzyć. Rozwój tego rynku na bazie magazynów energii i większego wykorzystywania produkowanej energii przez prosumenta jest obecnie kluczowy – powiedział Jerzy Pilip, dyrektor departamentu sprzedaży rynku biznesowego, Energa Obrót.
Biogazownie – rozwiązanie dla rolnictwa
Polska ma mocną pozycję na rynku producenta i eksportera towarów rolno-spożywczych bardzo dobrej jakości. Stąd pytanie o znaczenie inwestycji w OZE dla tego sektora – czy Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa (KOWR) pomaga sektorowi rolnemu w rozwijaniu odnawialnych źródeł energii? Jakie działania w tym zakresie prowadzi?
Podczas produkcji roślinnej i zwierzęcej powstają odpady, które mogą mieć negatywny wpływ na środowisko, trzeba więc znaleźć sposób na ich zagospodarowanie. Z punktu widzenia zielonej transformacji te odpady to świetne substraty, które można wykorzystywać na cele energetyczne, na przykład w biogazowniach rolniczych. Tych instalacji w Polsce nie ma jeszcze dużo – jedynie 126 w skali kraju, choć potencjał surowcowy jest wystarczający do zaspokojenie potrzeb dużo większej ilości instalacji. KOWR, realizując ustawowe zadania, stara się tłumaczyć, jak funkcjonują tego typu instalacje. W tym roku wspólnie z organizacjami reprezentującymi branżę wybraliśmy trzy instalacje biogazowe i na ich przykładzie pokazujemy, jak działają, jak pomagają społecznościom lokalnym, jakie korzyści przynoszą samorządom – mówił Mateusz Balcerowicz, dyrektor Departamentu Innowacji w Krajowym Ośrodku Wsparcia Rolnictwa.
Działania wprost skierowane do jednostek samorządu terytorialnego, jakie zamierzamy wkrótce podjąć, to przede wszystkim promocja spółdzielni energetycznych. To specyficzne rozwiązanie przeznaczone wyłącznie dla gmin wiejskich i miejsko-wiejskich. Jeżeli produkujemy na miejscu prąd, ciepło, gaz, to możemy na miejscu je konsumować. Jest to taka rozszerzona wersja prosumenta. Dotychczas założono jedną spółdzielnię energetyczną, natomiast mamy dużo zapytań w tej sprawie i uważamy, że jest to ciekawy temat dla wszystkich gmin w Polsce. Ministerstwo Rolnictwa razem ze swoim niemieckim odpowiednikiem realizuje projekt Renaldo, który ma na celu przygotowanie wybranych gmin z województw kujawsko-pomorskiego i podlaskiego do założenia spółdzielni energetycznej – stwierdził Mateusz Balcerowicz.
KOWR prowadzi także działania warsztatowe, skierowane wprost do rolników. W tym przypadku mówimy nie tyle o biogazowniach, ale o mikrobiogazowniach rolniczych – chcemy pokazać rolnikom ich zalety. Wspieramy tego typu rozwiązania, które są elementem gospodarki obiegu zamkniętego – powiedział Mateusz Balcerowicz.
Robert Olesiński
CZYTAJ TEŻ: Akceptowalna zielona ewolucja
CZYTAJ TEŻ: Kiedy dojedziemy do zeroemisyjności?