Co z zapasami gazu na Ukrainie? Ekspert alarmuje!
Zapasy gazu na Ukrainie wystarczą na zapewnienie dostaw do domów i infrastruktury krytycznej na ok. siedem dni - powiedział PAP szef zespołu gospodarki światowej Polskiego Instytutu Ekonomicznego Marek Wąsiński, komentując sytuację gospodarczą pogrążonego w konflikcie z Rosją kraju.
Według eksperta PIE, już samo ryzyko konfliktu silnie uderzyło w ukraińską gospodarkę. Hrywna - jak wskazał - spadła do rekordowo niskich poziomów sięgających 29 hrywien za dolara, co oznacza, że od listopada kurs hrywny spadł o 12 proc. Dodał, że wrastają też koszty zadłużania się Ukrainy, a oprocentowanie obligacji wzrosło o ponad 2,5 pp. w stosunku do sytuacji sprzed pół roku. „Konflikt spowoduje odpływ zagranicznych inwestorów, którzy w ostatnich latach inwestowali w ukraińską gospodarkę” - powiedział. Przypomniał, że tylko w 2019 r. do Ukrainy napłynęły 2 mld dol. nowych inwestycji.
Najbardziej narażone są południowe i wschodnie regiony Ukrainy, które odpowiadają za 16 proc. produkcji przemysłowej. Sama kontrolowana przez rząd część obwodu donieckiego odpowiada za 10 proc., a obwody doniecki i ługański - razem za ponad 6 proc. PKB Ukrainy. Sąsiadujący obwód charkowski za kolejne 6 proc. Są to ważne regiony przemysłowe oraz rolnicze – wschodnie odpowiadają za 5 proc. produkcji rolnej, charkowski za kolejne 6 proc.
Najbardziej narażone na turbulencje gospodarcze są - zdaniem Wąsińskiego - południowe i wschodnie regiony Ukrainy, które odpowiadają za 16 proc. produkcji przemysłowej. Wskazał też, że Donieck i Ługańsk stanowią razem ponad 6 proc. PKB Ukrainy, a sąsiadujący z tymi regionami Charków za kolejne 6 proc. Regiony te mają też znaczący udział w produkcji rolnej.
Ekspert zaznaczył, że Ukraina poważnie odczuje brak surowców w przypadku zatrzymania dostaw. „Ok.50 proc. ropy sprowadzane jest z Białorusi, a posiadane zapasy gazu mogłyby wystarczyć na zapewnienie dostaw do domów i infrastruktury krytycznej na zaledwie 5-7 dni” - wskazał.
Zdaniem Wąsińskiego, eskalacja konfliktu doprowadzi do kolejnych fal migracji. Przypomniał, że od 2014 r. prawie 1,5 mln Ukraińców była zmuszona do opuszczenia domu i - jak szacuje - teraz może to być kolejny milion osób.
Podał, że ukraińskie PKB w latach 2013-2015 zmalało o ponad połowę i do dziś jeszcze nie odzyskało poziomu z 2013 r.
Czytaj też: Kryzys ukraiński szansą dla Chin?
PAP/kp