Informacje

Czy biznes transportowy przeżyje przesiadkę z ciężarówki z silnikiem Diesla do TIRa z napędem na prąd? / autor: Pixabay x 2
Czy biznes transportowy przeżyje przesiadkę z ciężarówki z silnikiem Diesla do TIRa z napędem na prąd? / autor: Pixabay x 2

Czy polscy przewoźnicy przeżyją przejście na e-TIRy?

Agnieszka Łakoma

Agnieszka Łakoma

dziennikarka portalu wGospodarce.pl, publicystka miesięcznika "Gazeta Bankowa", komentatorka telewizji wPolsce.pl; specjalizuje się w rynku paliw i energetyce

  • Opublikowano: 15 kwietnia 2024, 18:00

  • Powiększ tekst

Polskie firmy transportowe, które są liderem w Unii Europejskiej, od ponad dwóch lat walczą o przetrwanie. A teraz przed nimi kolejne wyzwanie –przejście na elektryki. Po tym, jak europosłowie postanowili przykręcić klimatyczną śrubę całej branży i wyeliminować tradycyjne diesle z transportu drogowego.

Europosłowie przykręcają klimatyczną śrubę

Parlament UE kilka dni temu przyjął przepisy, według których właściciele firm transportowych będą musieli stopniowo rezygnować z tradycyjnych pojazdów, głownie z napędem dieslowskim. Na koniec kolejnej dekady po drogach unijnych będzie mogło jeździć tylko 10 procent nowych ciężarówek zasilanych olejem napędowym. Dyrektywa nie mówi „o zakazie” tylko o redukcji emisji – i tak: średnia emisja nowych ciężarówek z silnikiem Diesla będzie musiała zostać zmniejszona o 90 proc. do 2040 r. w porównaniu z 2019 r.

Nawet jeśli perspektywa 15 lat wydaje się komuś odległa, to europosłowie zadbali o to, by już w najbliższych latach pod europejskich drogach jeździło coraz mniej ciężarowych diesli. Średnia emisja dwutlenku węgla przez nowe pojazdy ciężkie (HDV) ma spaść już o 45 proc. w 2030 r. i o dwie trzecie (65 proc.) w 2035 r. ( o 90 proc. w 2040 r.).

O skali zmian świadczy choćby fakt, że – według oficjalnych danych, podanych przez Euractive - w 2023 r. ciężarówki z silnikiem Diesla nadal stanowiły 96 proc. całej sprzedaży nowych ciężarówek. A plan unijny jest taki, by auta tradycyjne zastąpić „pojazdami o zerowej emisji, takimi jak ciężarówki zasilane akumulatorowo i wodorem”. Parlament Europejski przyjął dyrektywę, choć stowarzyszenie przewoźników europejskich na początku roku apelowało o zmianę harmonogramu i ostrzegało, że jest nie do wykonania.

Firmy w kryzysie, Zielony Ład w natarciu

Nowe przepisy, o ile wejdą w życie, bo jeszcze wymagana jest zgoda państw członkowskich – są olbrzymim wyzwaniem dla całej branży europejskiej, a dla polskich przedsiębiorstw w szczególności. Bo to polscy przewoźnicy obsługują jedną trzecią wszystkich transportów w UE. I oczywiście korzystają przede wszystkim z ciężarówek z napędem diesla. A obecnie zaledwie… 30 dużych samochodów powyżej 16 ton w Polsce jest w pełni elektrycznych.

Dekarbonizacja z sufitu

Przyjęte przez Europarlament przepisy są nierealistyczne, dla polskich firm to więcej niż wyzwanie, bo już teraz borykają się z wieloma problemami – szczególnie wzrostem kosztów działalności – mówi Piotr Mikiel, dyrektor Departamentu Transportu w Zrzeszeniu Międzynarodowych Przewoźników Drogowych w Polsce.

  • Od ubiegłego roku mamy właściwie zapaść, gdy chodzi o usługi międzynarodowego transportu drogowego, spowodowany kilkoma czynnikami. W kraju to rosnące z roku na rok koszty pracownicze, a poza tym wymogi stawiane przez przepisy prawa unijnego w ramach Zielonego Ładu. Niektóre kraje – jak choćby Niemcy – już wprowadziły nowe warunki dostępu do infrastruktury drogowej w ramach ograniczenia emisji CO2. Efektem tych zmian jest wzrost kosztu przejazdu ciągnika siodłowego z naczepą  o 80 proc.  Tych wzrostów kosztów nie udało się do tej pory przełożyć na wzrost stawek za usługi przewozowe, bo mamy spowolnienie gospodarcze niemal w całej unii. Część firm już bije się o zlecenia. Inni walcząc o przetrwanie, świadczą usługi poniżej rzeczywistych kosztów ich realizacji. Błędnie zakładając, że w ten sposób wyeliminują z rynku innych, a nie siebie – mówi Piotr Mikiel.

Ekspert przypomina także, że branża wypracowuje w Polsce 7 procent PKB i zatrudnia tysiące pracowników. A biorąc pod uwagę  obecnie trudną sytuację – gdy pojawiają się jeszcze nowe wymagania klimatyczne – firmy mogą nie przetrwać. Tym bardziej, że szybkie przejście na elektromobilność z wielu względów nie jest możliwe i nie chodzi tylko o brak odpowiednich punktów ładowania ale przede wszystkim o koszty. Nowa ciężarówka EV kosztuje dwa razy tyle do tradycyjna.

Czy rząd Tuska „postawi się” Brukseli?

Te terminy wyznaczone w dyrektywie  w ogóle nie są realne – dodaje dyrektor Piotr Mikiel. - Mówimy „tak” dla przejścia na czysty transport, ale nie z takim harmonogramem. Dopiero jeśli branża  przetrwa i wyjdzie z dołka, będzie można myśleć o dekarbonizacji. Nikogo w obecnej kryzysowej sytuacji nie będzie stać na rozwijanie nowego taboru, nawet dopłaty do zakupu nie pomogą.

Forum Transportu Drogowego wystosowało w ostatni piątek apel do ministra infrastruktury Dariusza Klimczaka, prosząc o wsparcie dla branży.  Polska mogłaby sprzeciwić się wprowadzeniu nowych przepisów w dalszych negocjacjach, ale nie wiadomo, czy rząd Donalda Tuska będzie chciał sprzeciwić się pomysłom Brukseli. Dotychczas tego nie robił.

Agnieszka Łakoma

Powiązane tematy

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.