Kto zarobi a kto nie na niskich stopach procentowych? Eksperci rozwiewają wątpliwości
Utrzymujące się na świecie niskie stopy procentowe, a także perspektywa dalszych ich obniżek w Polsce, może przynieść poprawę koniunktury giełdowej; ich wpływ na realną gospodarkę będzie niewielki - uważają uczestnicy debaty PAP Biznes "Strategie rynkowe 2014".
W poniedziałkowej debacie poświęconej aktualnej sytuacji makroekonomicznej i jej przełożeniu na rynki finansowe udział wzięli przedstawiciele Skarbiec TFI, Union Investment TFI, Millennium TFI oraz PKO TFI.
Uczestnicy debaty zgodnie wskazywali, że polityka niskich stóp procentowych, zwłaszcza w strefie euro i w Polsce, będzie miała ograniczony wpływ na poprawę sytuacji gospodarczej.
"Bardziej na tym skorzysta giełda niż cała gospodarka. Dużego wpływu zmian w polityce pieniężnej na gospodarkę bym się nie spodziewał. Stopy procentowe są już niskie i zdolność do przełożenia niższych kosztów finansowania na wynik przedsiębiorstw nie jest duży. Niższe stopy będą natomiast miały przełożenie na rynki finansowe" -
powiedział Grzegorz Zatryb, główny strateg Skarbiec TFI.
Z ostatnich wypowiedzi członków Rady Polityki Pieniężnej wynika, że już na październikowym posiedzeniu może dojść do obniżki stóp procentowych. Rynek wycenia obniżki stóp procentowych łącznie o 90 punktów bazowych.
W ocenie Sławomira Sklindy, dyrektora departamentu zarządzania portfelami akcyjnymi PKO TFI, najważniejsze dla koniunktury na rynkach finansowych są obecnie ruchy banków centralnych: z jednej strony zapowiedzi dalszego dużego luzowania ze strony EBC, z drugiej - wystąpienia prezes Fedu, z których wynika, że poziom stóp procentowych w USA w ciągu najbliższych trzech lat będzie wyższy niż zakładano, a wzrost gospodarczy nieco niższy.
"Widzieliśmy już reperkusje obu tych czynników w postaci umocnienia się dolara. Konsekwencje takiej sytuacji to m.in. ruch na surowcach oraz obligacjach krajów rozwijających się" -
powiedział Sklinda.
Grzegorz Zatryb nie jest optymistą, jeżeli chodzi o gospodarkę strefy euro. Spodziewa się, że wzrost może w dłuższym terminie być bliski zera z zachowaniem wysokich poziomów długu.
"Działania ECB nie przełożą się na gospodarkę, ponieważ zerwany jest pas transmisyjny pomiędzy bankiem centralnym a firmami. Banki, które dostarczają około 80 proc. finansowania europejskich firm, nie będą mocniej oferować kredytów, ponieważ mają dużo do zrobienia w zakresie wymogów kapitałowych i żaden wzrost płynności nie skłoni ich do poluzowania polityki kredytowej" -
powiedział główny strateg Skarbiec TFI.
W podobnym tonie wypowiada się Sławomir Sklinda z PKO TFI.
"Program luzowania ilościowego EBC będzie miał niewielki wpływ na realną gospodarkę. Ta akcja będzie ukierunkowana w stronę wąskich rynków, głównie krajów peryferyjnych. Relatywnie najmniej skorzystają na niej gospodarki Niemiec i Francji" - powiedział.
"Największym beneficjentem będą paradoksalnie kraje Europy Środkowej i Wschodniej, a to przez fakt utrzymania stóp procentowych w krajach strefy euro na niskim poziomie przez dłuższy czas. Dzięki niższym stopom benchmarków z Europy Zachodniej, kraje EŚW będą mogły taniej pozyskiwać finansowanie" -
dodał dyrektor departamentu zarządzania portfelami akcyjnymi PKO TFI.
Krzysztof Kamiński, członek zarządu Millennium TFI, uważa, że fundamentalne jest pytanie, co się stanie ze wzrostem gospodarczym w Europie.
"Liczymy na pozytywne skutki programu EBC w perspektywie kilkunastu miesięcy, ale do połowy przyszłego roku możemy mieć problem z danymi makro. To z kolei może dalej wspierać rynek długu. Pytaniem jest, czy w Stanach Zjednoczonych obecny poziom rentowności obligacji jest do utrzymania, ale wydaje się, że nie. W Europie rentowności odzwierciedlają obecny stan gospodarek. Do końca roku zakładamy raczej utrzymanie status quo" -
powiedział Kamiński.
Ryszard Rusak, dyrektor inwestycyjny ds. akcji w Union Investment TFI, podkreśla, że sytuacja makro w USA jest dobra, ale słabiej radzi sobie strefa euro.
"Oprócz słabości krajów peryferyjnych lekkiej zadyszki dostaje gospodarka niemiecka, głównie ze względu na duże uzależnienie od spadającego eksportu do Rosji oraz słabego popytu z Azji. W związku z tym wskaźniki oczekiwań dla rynku niemieckiego od początku roku zniżkują. Niskie stopy procentowe w Polsce są dobrą informacją, choć w tym roku jeszcze tego nie zobaczyliśmy, bo gospodarka złapała lekką zadyszkę" - powiedział.
"Tanie finansowanie jest dobre dla konsumentów, którzy mogą zaciągać kredyty gotówkowe, co ma obecnie miejsce. Należy też liczyć na zwiększenie popytu infrastrukturalnego, czyli kredytów dla korporacji, których wolumeny mogą naszym zdaniem rosnąć w przyszłym roku. Na niskich stopach skorzysta też oczywiście budżet państwa, który będzie mógł się taniej finansować" -
dodał zarządzający Union Investment TFI.
Uczestnicy debaty PAP Biznes oceniają, że w środowisku niskich stóp procentowych i bliskiej zera inflacji korzystać powinny przede wszystkim spółki z sektora konsumenckiego.
"Na niskich stopach tradycyjnie korzystać będą spółki z ekspozycją na sektor konsumencki, z wyłączeniem żywności. Niskie koszty finansowania to dobra wiadomość dla deweloperów oraz funduszy inwestycyjnych opartych na rynku nieruchomości. W Polsce, odwrotnie niż na rynkach Ameryki czy Europy, przy niskich stopach dobrze zachowuje się sektor ubezpieczeniowy, który posiada duży portfel krajowych obligacji" -
powiedział Sklinda z PKO TFI.
"Sektorowi bankowemu w obliczu spadku stóp procentowych może pomóc sprzedaż produktów inwestycyjnych, które są wyżej marżowe niż depozyty" - dodał Kamiński z Millennium TFI.
Ryszard Rusak z Union Investment TFI wskazuje, że przy niskiej inflacji konsument ma więcej pieniędzy w kieszeni, ponieważ mniej wydaje m.in. na żywność, transport, czynsz. Wydaje on wtedy więcej na odzież, obuwie, rozrywkę etc.
"Reprezentacja spółek giełdowych, które mogłyby korzystać na niskiej inflacji, jest niewielka. Mamy LPP, ale ta spółka cierpi na ryzyku związanym ze sprzedażą na rynku rosyjskim. Na rynku notowane są też jednak mniejsze spółki z sektora konsumpcyjnego, które nie mają takiego problemu i przez to są bardziej bezpieczne" -
powiedział Rusak.
Dodał, że w polskich warunkach na niskich stopach procentowych będą tracić banki, gdyż spadać będzie marża odsetkowa. Niska długoterminowa stopa dyskontowa już wpłynęła na niskie oprocentowanie obligacji i spółki bezpieczne przeszły na wyższe poziomy mnożników.
"Najbardziej defensywnym pod tym względem bankiem wydaje się Handlowy, o którym analitycy od dawna mówią, że nie ma tam powodów, żeby zyski rosły, poza zyskami ze sprzedaży portfela obligacyjnego" -
powiedział zarządzający Union Investment TFI.
(PAP)