W poniedziałek program "Rodzina 500 plus" na posiedzeniu rządu
Program prorodzinny "Rodzina 500 plus", który przewiduje wprowadzenie świadczenia wychowawczego w wysokości 500 zł miesięcznie na drugie i kolejne dziecko, ma być tematem poniedziałkowego posiedzenia rządu. W czwartek projekt zaakceptował Komitet Stały Rady Ministrów. Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej chce, by świadczenie było wypłacane od kwietnia
Szefowa MRPiPS Elżbieta Rafalska zapewniła, że kluczowe elementy projektu nie zostały zmienione.
W sobotę sejm uchwalił budżet na 2016 rok, gdzie jak zapewnił minister finansów przewidziano środki na realizację programu „Rodzina 500 plus”.
W czwartek rano na stronie Rządowego Centrum Legislacji opublikowano uwagi resortu finansów, w których napisano, że MF nie może pozytywnie zaopiniować projektu ustawy, a głównym powodem jest "znaczący wzrost wydatków budżetu państwa". W ocenie skutków regulacji (OSR) projektu planowane wydatki wynoszą 17,272 mld zł, tymczasem w budżecie na 2016 r. zaplanowano środki w wysokości 17,055 mld zł.
Na późniejszej konferencji prasowej minister finansów Paweł Szałamacha, odnosząc się do opinii swojego resortu, powiedział, że "naturalną koleją rzeczy jest, że jeżeli jest głęboka regulacja społeczna, ministerstwa składają uwagi".” Podczas Komitetu Stałego następuje dyskusja, część uwag została przyjęta, część oddalona (...) m.in. uwagi dotyczące prowizji, wymiany danych osobowych i szczegółowych innych kwestii technicznych, które tam poruszaliśmy" - mówił szef MF.
"Rozstrzygnęliśmy wszystkie uwagi zgłoszone do projektu. Środki finansowe na realizację tego programu są zabezpieczone" - powiedział szef Komitetu Stałego Henryk Kowalczyk na czwartkowej konferencji prasowej.
Kowalczyk podczas konferencji uspokajał, że jest to "niewielki błąd w wyliczeniu". "Jest to kwota ułamkowa w stosunku do całego programu. Tak naprawdę my też nie do końca wiemy, ile osób się pojawi. To są osoby w różnych miejscach, z różnymi dochodami. Część tych bogatszych mówiła, że nie złoży wniosku" - powiedział.
MF w swojej opinii wskazało ponadto, że zwiększenie świadczeń może mieć "negatywny wpływ na podaż pracy", czyli część rodziców może zrezygnować z pracy w związku ze zwiększeniem "transferów pieniężnych do rodzin". Jak mówiła minister Elżbieta Rafalska, uwagi o możliwości dezaktywizacji zawodowej – odnoszącej się głównie do kobiet - pojawiły się nie tylko w uwagach resortu finansów. "Jeżeli zdezaktywizuje się matka trojga czy czworga dzieci na dwa czy trzy lata, to stanie się to z korzyścią dla niej i jej rodziny" - zaznaczyła. Dodała, że spotyka się także z zupełnie inną argumentacją - że program może być czynnikiem aktywizującym. "Matki z rodzin wielodzietnych mówią, że korzystając ze wsparcia, będą mogły zorganizować opiekę nad dziećmi, by pójść do pracy" - tłumaczyła.
Zdaniem Rafała Bakalarczyka z Instytutu Polityki Społecznej UW ryzyko, że program 500+ będzie zniechęcał rodziców do pracy, w skali kraju może dotyczyć pewnego marginesu rodzin. Wiele z nich chciałoby pracować, ale napotyka liczne bariery - podkreślał Bakalarczyk. Jak zauważył, dodatkowe środki wykorzystane na zakup lokalnych towarów i usług mogą stymulować większą podaż, większe zatrudnienie i per saldo przyczynić się do zmniejszenia bezrobocia.
Problemem są natomiast tzw. koszty alternatywne programu. Bakalarczyk ocenił, że inwestowanie ogromnych sum w program 500+ wywołuje pytanie, czy w budżecie wystarczy środków na rozbudowę wciąż zaniedbanej infrastruktury usług opiekuńczych, a to od nich w dużej mierze zależy uczestnictwo w rynku pracy ze strony rodziców.
Ekspert ocenia jednak, że 500-złotowy dodatek na dziecko jest niesłusznie demonizowany, a jest to rozwiązanie bardzo często stosowane w Europie Zachodniej. Jednak, jak mówi, potrzebujemy kompleksowego modelu wspierania rodziny.
Świadczenie będzie wypłacał urząd miasta, gminy, ośrodek pomocy społecznej lub centra do realizacji świadczeń socjalnych. Wniosek o to świadczenie będzie trzeba składać co roku w miejscu zamieszkania.
PAP, sek