Informacje

Protest przeciw wyborowi Donalda Trumpa w Los Angeles, 12 listopada 2016, fot. PAP/EPA/MIKE NELSON
Protest przeciw wyborowi Donalda Trumpa w Los Angeles, 12 listopada 2016, fot. PAP/EPA/MIKE NELSON

Ludzie Trumpa przekonują, że złagodził on stanowisko w sprawie deportacji imigrantów i zakazu wjazdu muzułmanów

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 13 listopada 2016, 20:25

    Aktualizacja: 13 listopada 2016, 20:30

  • Powiększ tekst

Polityczni sojusznicy i doradcy Donalda Trumpa przekonują, że wbrew temu, co zapowiadał on w czasie kampanii wyborczej, nie planuje on masowych deportacji nielegalnych imigrantów ani zakazu wjazdu muzułmanów do USA.

W niedzielnym programie telewizji CNN "State of the Union" republikański przewodniczący Izby Reprezentantów Paul Ryan sugerował, że prezydent elekt nie zamierza zrealizować swych obietnic z kampanii w sprawie nielegalnej imigracji.

"Powinniśmy ludzi uspokoić, nie na tym się skupiamy. Skupiamy się na zabezpieczeniu granic" - powiedział kongresmen. Zapytany, czy Kongres - zdominowany przez Republikanów - będzie uchwalać ustawy o masowych deportacjach nielegalnych imigrantów, dał do zrozumienia, że ani on, ani Trump, wcale tego nie popierają.

"Nie planujemy stworzenia aparatu koniecznego do wprowadzenia w życie deportacji. Donald Trump tego nie planuje" - oświadczył.

Jak się szacuje, w USA przebywa obecnie około 11 milionów nielegalnych imigrantów. Eksperci są zgodni, że deportacja tak wielkiej liczby jest nierealna. Pytany o to w wywiadach telewizyjnych Trump mówił, że skoncentruje się na imigrantach popełniających przestępstwa.

»» Co zapowiada Donald Trump czytaj tutaj:

Donald Trump zapowiada wydalenie z USA 2-3 mln nielegalnych imigrantów

Były burmistrz Nowego Jorku, Rudy Giuliani, jeden z najbliższych doradców Trumpa, powiedział, że wcale nie planuje on zakazu wjazdu do USA obcokrajowcom według kryterium religijnego, a tylko zaostrzenie kontroli napływu imigrantów z niektórych krajów.

Po fali ataków terrorystycznych w Europie i USA Trump wezwał na jesieni, aby czasowo zakazać wjazdu do USA muzułmanom, co wywołało szok na świecie i chór krytyki. Giuliani przypomniał, że potem, jeszcze jako kandydat do Białego Domu, Trump stopniowo łagodził swoje stanowisko w tej kwestii.

"Skorygował je tak, że odnosiło się to do obywateli krajów, skąd wywodzi się najwięcej terrorystów. Te osoby będą skrupulatnie sprawdzane, nie chodzi o zakaz wjazdu" - powiedział Giuliani.

Wyjaśnił, że dotyczy to obywateli sześciu państw: Egiptu, Pakistanu, Jemen, Syrii, Iraku i Afganistanu, z którymi - jak dodał - "musimy być bardzo ostrożni".

Największy problem, jego zdaniem, stanowią uchodźcy z Syrii, których - jak utrzymywał - trudno jest skutecznie sprawdzić. "Al-Bagdadi, przywódca tzw. Państwa Islamskiego (IS), powiedział przecież, że umieści swoich agentów wśród uchodźców. Bylibyśmy głupi, gdybyśmy pozwolili przyjechać tym ludziom do USA" - powiedział.

Trump konsekwentnie zapowiada, że nie wpuści do USA żadnych nowych uchodźców z Syrii, odwołując plan prezydenta Baracka Obamy, żeby przyjąć dodatkowo 110 tysięcy uchodźców.

Inny bliski współpracownik Trumpa, były republikański przewodniczący Izby Reprezentantów, Newt Gingrich, zapewniał w telewizji CBS w niedzielę, że prezydent elekt nie jest ani ksenofobem, ani rasistą.

"To kompletne bzdury" - powiedział Gingrich w programie telewizji CBS "Face the Nation" o głośnym artykule Davida Remnicka w "New Yorkerze" po wyborach, gdzie publicysta postawił Trumpowi takie zarzuty.

Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski (PAP), sek

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych