Bruksela chce karać obcinaniem funduszy UE za nieprzyjmowanie uchodźców
Państwa UE, które odmówią udziału w relokacji uchodźców w sytuacji kryzysu migracyjnego, nie powinny być uprawnione do części wypłat z funduszy strukturalnych i inwestycyjnych - zakłada projekt raportu europarlamentu w sprawie reformy polityki azylowej. "Gotówka może być najlepszym argumentem" – argumentują autorzy projektu.
Projekt, który ma być stanowiskiem Parlamentu Europejskiego w sprawie zaproponowanej w 2016 r. przez Komisję Europejską reformy polityki azylowej UE, przygotowała liberalna europosłanka ze Szwecji Cecilia Wikstroem.
"Musimy głęboko zreformować politykę azylową UE. Obecny system nie działa, co w sytuacji kryzysu migracyjnego doprowadziło do nadzwyczajnych działań ad hoc i przywracania kontroli na wewnętrznych granicach w strefie Schengen" - powiedziała europosłanka na konferencji prasowej w Brukseli.
Dodała, że propozycje reformy zostały przygotowane w kontekście kryzysu migracyjnego w krajach regionu Morza Śródziemnego. "Jednak jeżeli coś wydarzy się na wschodzie, np. na Białorusi, to dotknięte będą Polska i Litwa. Gdy coś wydarzy się na Bliskim Wschodzie, to dotknie to najbliższy regionowi kraj, czyli Cypr. Dlatego nowy system musi funkcjonować, gdziekolwiek dojdzie do sytuacji kryzysowej" - oświadczyła Wikstroem.
Jej projekt, podobnie jak ubiegłoroczna propozycja KE, zakłada wprowadzenie stałego systemu automatycznej dystrybucji uchodźców między państwa UE według ustalonych kwot w sytuacji, gdy któryś z krajów członkowskich zmaga się ze znacznym napływem migrantów. Wikstroem proponuje, by relokacja była uruchamiana w przypadku, gdy dotknięty napływem uchodźców kraj osiągnie 100 proc. przypisanej mu kwoty migracyjnej, wyliczonej m.in. na podstawie wielkości PKB i liczby ludności. Komisja Europejska proponowała, by ten próg wynosił 150 proc.
Szwedzka europosłanka odrzuca budzący kontrowersje pomysł KE, by kraj, który nie może uczestniczyć w relokacji, mógł się wykupić, płacąc 250 tysięcy euro za każdego uchodźcę, którego przyjęcia odmówi. Zdaniem Wikstroem pomysł wykupu z relokacji jest nieetyczny. "Jak można przyczepiać ludziom metkę z ceną?" - mówiła europosłanka.
Zamiast tego Wikstroem chce rozwiązania, które umożliwiałoby wstrzymywanie części wypłat z unijnych funduszy strukturalnych i inwestycyjnych krajom, które odmówiłyby udziału w dystrybucji uchodźców.
"Tak się składa, że państwa najbardziej oporne w sprawie relokacji otrzymują też bardzo dużo środków z UE i jej funduszy strukturalnych" - powiedziała Wikstroem. Jej zdaniem należałoby stworzyć rozwiązanie prawne, które umożliwiłoby wyciągnięcie konsekwencji finansowych wobec państw, które nie będą przestrzegać unijnych przepisów w sprawie polityki azylowej. "Gotówka może być najlepszym argumentem" - oceniła Wikstroem.
Proponuje ona też, by dać państwom, które nie są przygotowane na przyjmowanie większej liczby uchodźców, czas na dostosowanie się na wypadek takiej konieczności. Okres przejściowy miałby wynosić pięć lat.
Szwedzka europosłanka chce też m.in. ułatwień dotyczących łączenia rodzin uchodźców objętych relokacją, możliwości rejestracji grup uchodźców oraz zapewnienia lepszej opieki nad niepełnoletnimi uchodźcami, którzy są bez opieki.
Projekt raportu będzie przedstawiony w czwartek na posiedzeniu komisji PE ds. swobód obywatelskich. Jego ostateczna wersja zostanie wypracowana w negocjacjach grup politycznych.
Nad swoim stanowiskiem w sprawie reformy polityki azylowej Unii pracują także przedstawiciele rządów państw UE, które są bardzo podzielone w tej sprawie. Największe kontrowersje budzi pomysł stałego systemu relokacji uchodźców, odrzucany przez państwa Grupy Wyszehradzkiej, w tym Polskę.
Jesienią 2016 r. kraje V4 zaproponowały koncepcję elastycznej albo skutecznej solidarności, zakładającą, że kraje członkowskie same - na podstawie swojego potencjału i doświadczenia - decydowałyby o tym, w jakiej formie będą uczestniczyć w polityce migracyjnej UE i rozwiązywaniu kryzysu uchodźczego. Udział w programach dystrybucji uchodźców powinien być dobrowolny. Kompromisu w tej sprawie wciąż nie udało się jednak wypracować.
Z Brukseli Anna Widzyk (PAP), sek