Informacje

Załoga w "Portach Lotniczych" za strajkiem; dyrekcja przeciw podwyżkom dla wszystkich

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 13 marca 2017, 15:23

    Aktualizacja: 13 marca 2017, 15:25

  • Powiększ tekst

Ponad połowa załogi wzięła udział w referendum strajkowym w Przedsiębiorstwie Państwowym "Porty Lotnicze" (PPL) , z czego 93 proc. opowiedziało się za strajkiem. Dyrektor PPL zapowiada, że na pewno nie spełni żądań związkowców, żeby wszystkim pracownikom dać podwyżki.

PPL zarządza największym w Polsce portem, czyli warszawskim Lotniskiem Chopina. Ma też udziały w portach regionalnych, np. w Krakowie, Rzeszowie czy Poznaniu.

W poniedziałek związkowcy poinformowali o wynikach trwającego do 13 lutego referendum strajkowego w PPL.

Dyrektor PPL Mariusz Szpikowski powiedział w poniedziałek PAP, że zgodnie z informacjami, jakie otrzymał od organizatorów referendum, udział w nim wzięło 821 pracowników. Z tego 762 pracowników powiedziało "tak", a 54 pracowników powiedziało "nie".

Na pewno nie spełnię żądania, żeby dać wszystkim pracownikom wzrost wynagrodzeń. W tym roku mam przeznaczoną pulę 5 mln zł na podwyżki wynagrodzeń. I o tym rozmawiam z przedstawicielami związków zawodowych. Jasno mówię, że nie będą to podwyżki dla wszystkich pracowników. Tylko musimy stworzyć jasny, przejrzysty system, który nam to określi - powiedział w poniedziałek PAP dyrektor Szpikowski, odnosząc się do wyników referendum strajkowego związkowców.

Dodał, że średnie wynagrodzenie w PPL wynosi ok. 9 tys. zł brutto.

Mamy pracowników administracyjnych, specjalistów, którzy zarabiają ok. 13 tys. zł, mamy pracowników Służby Ochrony Lotniska, w służbie utrzymania lotniska, którzy zarabiają mniej niż 4 tys. zł. Mamy też ludzi, którzy na tych samych stanowiskach, za tą samą pracę mają w zarobkach rozrzut od 40 do 100 proc. nawet. Na skutek tego, że w przeszłości rozdawano podwyżki. A zatem na pytanie, czy wszyscy powinni dostać podwyżki, jest odpowiedź oczywiście +nie+ - powiedział Szpikowski.

Związkowcy, podczas trwającego miesiąc strajku, pytali pracowników, czy opowiedzą się za strajkiem w przypadku niespełnienia przez pracodawcę ich żądań. Chodzi o gwarancję płac i ich wzrostu o 8 proc.

Jak tłumaczył przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Lotnictwa Cywilnego Marek Żuk, w referendum były dwa pytania. Pierwsze dotyczyło podwyższenia pensji zasadniczej pracowników PPL o 8 proc. począwszy od 1 stycznia 2017 roku. Drugie pytanie odnosiło się do utrzymania poziomu wynagrodzeń pracowników, tzw. gwarancji płac na poziomie do 2022 roku. Pytania z referendum to żądania związkowców w sporze zbiorowym, jaki prowadzą od ubiegłego roku z pracodawcą.

W piątek zakończyło się referendum. Wzięła w nim udział ponad połowa pracowników, a zatem został spełniony jeden z warunków jego ważności. Z tych, którzy wzięli udział w referendum, 93 proc. opowiedziało się za strajkiem, a 7 proc. było mu przeciwnych - powiedział Żuk w poniedziałek PAP. Jak dodał, w poniedziałek pracodawca został poinformowany o wynikach referendum.

Nadal liczymy na rozmowę z dyrektorem i próbę zakończenia konfliktu bez posuwania się do tego rozwiązania ostatecznego. Strajk jest ostatecznością" - zaznaczył. Jak powiedział, strajk wymaga odpowiedniego przygotowania i poinformowania o nim m.in. linii lotniczych. "Mimo bardzo napiętej sytuacji, liczymy na to, że uda nam się porozumieć z tym czy innym pracodawcą" - zaznaczył.

Referendum zorganizowały trzy największe związki zawodowe, działające w PPL. Chodzi o Związek Zawodowy Pracowników Lotnictwa Cywilnego, NSZZ "Solidarność 80", Związek Zawodowy Pracowników Portu Lotniczego Warszawa Okęcie. W PPL działa w sumie siedem związków zawodowych. Około połowa załogi należy do związków.

Z kolei Szpikowski zadeklarował, że chce wypracować jasny system podwyżek. Ma on polegać na tzw. wartościowaniu stanowisk pracy. "Proces ten polega na tym, że w pierwszej kolejności określamy kompetencje, jakie są wymagane dla danych stanowisk pracy. I ci pracownicy, którzy zarabiają poniżej swoich kompetencji, dostają podwyżki. Czyli korygujemy ich wynagrodzenie. A ci, co zdecydowanie za dużo zarabiają, czyli zarabiają powyżej swoich kompetencji, to im nie skorygujemy wynagrodzenia w żaden sposób, ale damy czas na to, żeby mogli się podszkolić, podciągnąć swoje kompetencje. Gdybym rzeczywiście dał te podwyżki wszystkim pracownikom, to by nastąpiło jeszcze większe rozwarstwienie wśród płacy na tych samych stanowiskach" - powiedział dyrektor PPL.

Odnosząc się do postulatu związkowców ws. gwarancji płac, zapewnił, że "nie ma ryzyka utraty pracy".

W tym roku musimy zwiększyć zatrudnienie w samym porcie w Warszawie o ponad 120 etatów" - powiedział.

Nie widzę sytuacji na rynku, żeby w dzisiejszych realiach ktoś dawał gwarancję płacy na 5 lat" - podkreślił.

Szpikowski podkreślił, że jego priorytetem jest stabilizacja zatrudnienia i bezpieczeństwo przedsiębiorstwa.

Czyli mierzymy nasze prognozy, plany na rok kolejny wskaźnikami finansowymi, tak aby mieć pewność, że nie dojdziemy do tych parametrów, które spowodowały konieczność restrukturyzacji w roku 2014. Wówczas firmę opuściło 987 osób i kosztowało to 300 mln zł. My tego więcej nie chcemy" - zaznaczył. Jak dodał, spełniając postulaty związkowców, musiałby "wywrócić do góry nogami" cały system płacowy. "Oznaczałoby to po prostu cięcia pensji. To byśmy zafundowali pracownikom" - podkreślił.

Warszawskie Lotnisko Chopina jest największym portem lotniczym w Polsce, obsługuje ok. 38 proc. ruchu pasażerskiego w naszym kraju. Szacuje, że w 2017 r. obsłuży 14 mln pasażerów. W ubiegłym roku port obsłużył 12,8 mln podróżnych.

PPL w 2015 r. zanotowały ok. 139 mln zł zysku netto. Łączna strata za lata 2013-2014 wyniosła natomiast 407 mln zł. Po pierwszych dziewięciu miesiącach 2016 roku PPL odnotowały ponad 200 mln zł zysku netto. To o 40 proc. więcej niż w tym samym okresie 2015 r.

SzSz(PAP)

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych