Stocznia Crist osiaga sukces dzięki zwolnieniu pracowników - państwowa agencja zachwycona
Crist w Gdyni: praca na czarno za psie pieniądze, zła organizacja, brak BHP, na działalności 15-18 zł, spawacze 20 zł i ostra orka – tak opisuje pracę w stoczni Crist internauta o nicku SPAWACZ GDYNIA, odpowiadając na nasz artykuł o tej firmie. Na bazie tej właśnie spółki Agencja Rozwoju Przemysłu zamierza budować holding stoczniowy.
Stocznia Crist, działająca na dawnych terenach Stoczni Gdynia szczyci się osiągnięciem miliardowego przychodu i prawie 80-milionowego zysku za ubiegły rok. Nie chwali się jednak, że prawie wszyscy pracownicy – około 1,7 tys. stoczniowców, którzy ten zysk wypracowują są jednoosobowymi firmami.
Gdyńska firma buduje swoją siłę przede wszystkim na obniżaniu kosztów pracy. To główne źródło jej konkurencyjności. Jej właściciele zdecydowali, że najłatwiejszym i najbardziej korzystnym z punktu widzenia finansowego sposobem na obniżenie kosztów pracy jest wykorzystywanie pracowników.
Zarząd Crista tak tłumaczy swoją strategię:
„Elementem stabilizowania kosztów w obliczu zmian rynkowych jest polityka zatrudnienia. Warunkowana jest ona wieloma czynnikami, od warunków zewnętrznych (poziom fiskalizmu, prawodawstwo dotyczące zatrudnienia, finansowanie projektów w których Crist uczestniczy) po obraną strategię. Ponieważ cykle produkcyjne w działalności Crista nie zawsze odpowiadają cyklom koniunktury rynkowej, w strategię tę wpisuje się elastyczne zatrudnienie, w zależności od potrzeb”.
Obniżanie kosztów według stoczni Crist
Jeszcze w sierpniu 2012 r. stocznia Crist zatrudniała 1302 pracowników, przed uzyskaniem pożyczki od ARP w 2010 r. – 492 osoby. Dziś na etacie jest tylko 50 pracowników. Pozostali są na samozatrudnieniu; nie mają prawa do świadczeń chorobowych, urlopowych, pracodawca nie odprowadza za nich składek emerytalnych i rentowych. Według okręgowego inspektora pracy w Gdańsku, na takich warunkach pracuje w Stoczni Crist ok. 1700 stoczniowców.
Niestety, nawet Państwowa Inspekcja Pracy, choć uważa, że jedyną korzystną dla pracownika formą zatrudnienia jest stała umowa o pracę, w kwestii plagi samozatrudnienia w firmach nie może nic zrobić.
– Jeśli zatrudniony zakłada działalność gospodarczą, przestaje być pracownikiem, a staje się podmiotem gospodarczym, który podpisuje umowy z inną firmą. Nie ma żadnego stosunku pracy. To prowadzący własną działalność indywidualnie odpowiada za rachunkowość, ustala z innym podmiotem zakres i czas wykonywania usług
– tłumaczy Jolanta Zedlewska, rzecznik PIP w Gdańsku.
A zarząd Crista przekonuje:
„Z jednej strony ramy są sztywne: wyznaczają je przepisy prawa. Z drugiej pozostaje ryzyko prowadzenia działalności gospodarczej w warunkach bliskich hiperkonkurencji. Przestrzegając norm prawa staramy się umiejętnie prowadzić działalność biznesową w porozumieniu z wszystkim interesariuszami i z zachowaniem wartości etyki pracy.”.
Jak pracuje samozatrudniony stoczniowiec
W ubiegłym roku jeden z armatorów, dla którego pracuje Crist – norweska firma Aker – był zaniepokojony zbyt dużą liczbą usterek, wykrytą w systemie kontrolnym. W celu sprawdzenia, co jest tego powodem, firma Aker wysłała do stoczni Crist dwóch swoich pracowników, spawaczy.
– Okazało się, że nie było znaczących różnic między polską technologią a norweską, stoczniowcy pracowali też na podobnym sprzęcie. Wykryto natomiast, że na błędy wpływała zbyt duża rotacja pracowników. W zespołach pracowali stale nowi ludzie
– wyjaśnia Marek Lewandowski, rzecznik Komisji Krajowej NSZZ „S”.
Obniżanie kosztów pracy to niejedyny sposób na oszczędzanie według stoczni Crist. PIP przeprowadziła w ubiegłym roku na terenie stoczni kilka kontroli. Okazało się, że w samej stoczni Crist oraz w firmach, które świadczą usługi na jej rzecz, dochodzi do wielu nieprawidłowości.
Na fotografiach zrobionych przez inspektorów PIP widać pracowników w zniszczonej odzieży roboczej, porwanej i połatanej, poklejonej zwykłą taśmą samoprzylepną. Są fotografie pokazujące stoczniowców, którzy „przy wykonywaniu prac spawalniczych oraz gorących z otwartym ogniem” mają na sobie zwykłe, stare drelichowe spodnie. Inne uwidaczniają tarcze spawalnicze, których zadaniem jest ochrona twarzy, a w szczególności oczu. Ich stan pozwala domniemywać, że mają po kilkadziesiąt lat, są już po prostu bardzo zużyte.
Tak brzmią przykładowe opisy zdjęć sporządzone przez inspektorów PIP: „Widoczne uszkodzenia odzieży roboczej”. „Pomimo zawartych umów, nie otrzymali odzieży roboczej”. „Zamiast zapewnienia prawidłowej odzieży roboczej, stosuje się naprawy za pomocą taśmy samoprzylepnej”, „Odzież robocza silnie zniszczona, porwana i połatana”.
Również bezpieczeństwo pracowników stoi pod znakiem zapytania. Jednej z firm, działających na terenie Crist, gdzie doszło do wypadku, który skończył się śmiercią robotnika, PIP wytyka, że:
„ Nie posiada stałej umowy na wykonywanie zadań służby BHP w przedsiębiorstwie” oraz: „W trakcie kontroli stwierdzono, że przedsiębiorca nie posiada dokumentacji dotyczącej odbycia przez poszkodowanego badań lekarskich, na podstawie których poszkodowany zgodnie z art. 229 k.p. powinien uzyskać zaświadczenie lekarskie stwierdzające brak przeciwwskazań do pracy na zajmowanym stanowisku spawacza. Ponadto nie przedstawiono stosownych dokumentów dotyczących przygotowania poszkodowanego pod względem BHP do wykonania zadań. Nie udokumentowano zapoznania poszkodowanego z zagrożeniem życia i zdrowia występującymi w miejscu prowadzenia działalności”.
ARP promuje stocznię Crist
Dla Agencji Rozwoju Przemysłu, będącej spółką Skarbu Państwa, liczy się wynik finansowy, nie ludzie. Dowodem na to jest dokument „Aktualna sytuacja na rynku stoczniowym w Polsce – propozycja działań Grupy ARP SA” z lipca br., w którym przedstawione są plany związane z utworzeniem holdingu stoczniowego. Jednym z filarów nowego holdingu ma być właśnie stocznia Crist.
Według „Sytuacji na rynku stoczniowym w Polsce – analiza SWOT” jako mocne strony Crist ARP wymienia m.in. niższe koszty wynagrodzeń pracowników produkcyjnych oraz elastyczne formy zatrudnienia (stosowane przez prywatne firmy np. CRIST S.A.), nie bacząc, że to jawne wykorzystywanie pracujących tam stoczniowców. ARP przyznała, że stocznia Crist dostała wsparcie finansowe w wysokości 219 mln zł oraz iż objęła 29,63 proc. akcji Crist za 40 mln zł.
Oburzony działaniami ARP jest Zarząd Regionu Gdańskiego NSZZ „Solidarność”.
– Dla ARP ludzie są wyłącznie towarem, niemającym żadnych praw. Pracujący w stoczni Crist niebawem będą stali w kolejkach w ZUS po rentę, ale jej nie dostaną. Przecież pracodawca nie odprowadza za nich żadnych składek – mówi Roman Kuzimski, wiceprzewodniczący ZRG NSZZ „S”. – Stocznia Crist to przykład XIX- wiecznego kapitalisty, wspieranego na dodatek przez państwo. To, co przygotowuje ARP, to bomba socjalna, która będzie musiała kiedyś wybuchnąć.
Dla ARP liczą się jedynie dane liczbowe dotyczące zysku. Stocznia Crist osiągnęła miliardowy przychód i prawie 80-milionowy zysk za ubiegły rok.
Oto, w jaki sposób komentuje działalność stoczni Crist internauta o nicku GOŚCIU:
„Wracamy do XIX wieku, do czasów „Ziemi obiecanej”. Wtedy też ZUS-u i kodeksu pracy nie było, a pracownik w robocie był od świtu do zmierzchu, bez urlopu, wolnych sobót. Jeszcze niedawno szczyciliśmy się, że XX wiek przyniósł pracownikowi wyzwolenie od niewolniczej pracy, W 1980 roku walczyliśmy, by pracownik był podmiotem, a nie przedmiotem, żeby było jak w Europie – niezależne związki zawodowe, kodeks pracy, wolne soboty, szacunek i poszanowanie godności pracownika. A co dziś mamy? – Praktyczną likwidację kodeksu pracy w wielu zakładach, pełzającą likwidację związków zawodowych, poniżanie pracownika i jeszcze jedno wielkie osiągnięcie – pracę nie tylko w sobotę, ale i w niedzielę. Pod inną postacią komuna wróciła”.
Olga Zielińska