Naukowcy: COVID-19 jeszcze powróci
Rządy muszą przestać sugerować, że koniec pandemii jest bliski - ostrzegają eksperci z Amerykańskiego Centrum Badań i Polityki Chorób Zakaźnych.
Naukowcy sugerują, że powinno się uwzględniać scenariusz, zgodnie z którym w ciągu najbliższych 2 lat ludzie muszą być przygotowani na ewentualne okresowe nawroty choroby. Czy to oznacza, że najbliższe 24 miesiące spędzimy w zamknięciu przed ekranami komputerów? Jak nie stracić podczas lockdownu, prowadząc firmę?
Poprawa sytuacji to efekt rygorystycznych działań, jakie podjęliśmy. Globalny lockdown to obecnie najskuteczniejsza metoda ograniczenia rozprzestrzeniania wirusa. A w tym postanowieniu byliśmy bardzo sumienni. Nic więc dziwnego, że rozwój choroby udało się ograniczyć. Przeprowadzone przez analityków Cloud Technologies analizy, badające mobilność mieszkańców Starego Kontynentu pokazują, że zarówno ruch transgraniczny, jak i mobilność zmniejszyły się o 50 proc. - zauważa Grzegorz Kosiński, prezes Audience Network, należącej do Cloud Technologies agencji, specjalizującej się w badaniu zachowań e-konsumenta i big data marketingu.
Co więcej, eksperci wprost podkreślają: to jeszcze nie koniec problemów z epidemią. Po pierwsze COVID-19 ma dłuższy okres inkubacji niż normalna grypa. Po drugie, bezobjawowe rozprzestrzenianie się czyni tę chorobę trudno wykrywalną. Biorąc pod uwagę między innymi te powody, naukowcy twierdzą, że koronawirus prawdopodobnie nie zostanie zatrzymany, dopóki 60 proc. do 70 proc. populacji nie zostanie zarażone i nie stanie się odporne, co zgodnie z ich obliczeniami może potrwać kolejne dwa lata.
Pomysł, że wkrótce to nastąpi (koniec pandemii), przeczy mikrobiologii. To kiepskie wieści, nie tylko dla społeczeństwa, ale i gospodarki, która zatrzymana w blokach startowych, zaczyna coraz poważniej odczuwać negatywne skutki - powiedział dyrektor Mike Osterholm w wywiadzie z CNN.
Jakie są prognozy? Naukowcy przygotowali trzy różne scenariusze.
Pierwszy zakłada, że tuż po fali wiosennych zachorowań, nastąpi seria mniejszych fal, trwających od tego lata i ciągnących się do dwóch lat. W drugim podejściu, po wiośnie 2020, ma nastąpić jeszcze większa fala tej jesieni lub zimy, a następnie po niej „jedna lub więcej mniejszych kolejnych fal w 2021 roku”. Ostatni scenariusz to ten najbardziej enigmatyczny, który zakłada, że nie będziemy w stanie przewidzieć rozwoju choroby. Po fali wiosennej pandemia wejdzie w fazę „powolnego wypalania”, w której rozprzestrzenianie się i kolejne przypadki zachorowań powrócą, ale bez przewidywalnego wzoru.
Z tych trzech scenariuszy to właśnie ten drugi byłby najbardziej druzgocący, ponieważ spowodowałby, że służba zdrowia zostałaby przytłoczona jesienią tego roku jeszcze większą liczbą przypadków niż dotychczas. Ten scenariusz znamy z 1918 roku, gdy rozprzestrzeniała się epidemia grypy hiszpanki. Bez względu na scenariusz, CIDRAP ostrzega: - Musimy być przygotowani na co najmniej kolejne 18 do 24 miesięcy znaczącej aktywności COVID-19, z gorącymi punktami pojawiającymi się okresowo w różnych obszarach geograficznych - czytamy w raporcie.
Badacze podkreślają też, że pandemia już wpływa na zachowanie ludzi i będziemy świadkami długoterminowych efektów. Chociażby w postaci przeniesienia się społeczeństwa z tradycyjnego modelu zakupów na online.
Transformacja to coś więcej niż założenie strony internetowej czy profilu społecznościowego. To zmiana całego modelu komunikacji organizacji z otoczeniem. - zaznacza Marcin Filipowicz wiceprezes Audience Network i dodaje: - Chociaż początki bywają ciężkie, dla firmy to doskonała szansa na wypłynięcie na szerokie wody. Wybór między offline, a online to dziś zbędny kompromis. Działajmy dwukierunkowo, a oba kanały interakcji biznesu z odbiorcą, niech wspierają się wzajemnie, oferując klientowi kompletny wachlarz doświadczeń. - kwituje ekspert.
Rośnie również znaczenie pracy zdalnej. Ci, którzy mogą wykonują swoje zadania z domu. Zyskują tym samym takie aplikacje jak Microsoft Teams, Slack czy Zoom.
Wydawało się, że dotarliśmy do granic integracji człowieka z wirtualną siecią. A jednak na skutek pandemii, technologia stała się nam jeszcze bliższa. Ludzkość zaufała sieci, szukając tam rozwiązania problemów, jakich przysporzył nam koronawirus. - zauważa ekspert warszawskiej spółki i dodaje: - Według danych Forbes, od czasu wybuchu pandemii ruch w internecie wzrósł o około 50-70 proc. To wymusza na firmach zmianę całej strategii funkcjonowania, łącznie ze sposobem komunikacji. Poleganie wyłącznie na tradycyjnych formach interakcji z klientem to dziś poważne zaniedbanie. Jeżeli nie korzystasz dziś z narzędzi, jakie oferuje cyfrowy świat, jesteś niemy. Nikt nie decyduje się na otwarcie firmy bez szyldu czy wizytówki, czemu więc cyfrowe media traktujemy inaczej? - ostrzega Filipowicz.
Wygląda zatem na to, że pandemia na stałe już wpłynie na niektóre zachowania społeczeństwa. A przedsiębiorcy mogą zaciągnąć powietrza. Ale nie na długo.
Czytaj też: GUS: Mniej pesymistyczne oceny dla przemysłu
KG/mat.pras.