W czasie pandemii cudzoziemców mogą zastąpić rodzimi pracownicy
Walka z pandemią wymusza dodatkowe procedury bezpieczeństwa, co podnosi koszty zatrudniania obcokrajowców; może się okazać, że pracodawcy, do tej pory nastawieni głównie na cudzoziemców, otworzą się na rodzimą siłę roboczą - wskazuje Polski Instytut Ekonomiczny.
Analitycy zwrócili uwagę, że zatrudnienie sezonowe cudzoziemców, zwłaszcza w rolnictwie, jest dziś utrudnione nie tylko z powodu ograniczeń w ruchu międzynarodowym.
„Walka z pandemią wymusza dodatkowe procedury bezpieczeństwa, wymogi kwarantanny czy testowania na obecność wirusa - wszystko to podnosi koszty zatrudniania obcokrajowców i wydłuża czas załatwiania formalności” - podkreślili. Ich zdaniem może okazać się, że pracodawcy, do tej pory nastawieni głównie na cudzoziemców, otworzą się na rodzimą siłę roboczą. „Jednocześnie trudna sytuacja na rynku pracy może wpłynąć na wzrost zainteresowania pracą sezonową wśród polskich pracowników” - podkreślili.
Ich zdaniem obecnie, gdy bezrobocie w Polsce wzrosło, może okazać się, że pracodawcy zmienią strategię, a polscy pracownicy będą musieli elastyczniej podejść do ofert na rynku pracy.
Jak wskazali analitycy PIE, powołując się na dane uzyskane od Straży Granicznej, w marcu i kwietniu 2020 r. z Polski wyjechało ponad 940 tys. cudzoziemców, a przyjechało nieco ponad 700 tys., co wskazuje na spadek o ponad 223 tys. osób. Większość stanowią Ukraińcy.
Spadek liczby pracujących w Polsce Ukraińców potwierdzają też dane ZUS. „Nie jest on jednak dramatyczny” - zaznaczyli eksperci w najnowszym wydaniu „Tygodnika Gospodarczego PIE”. W lutym 2020 r. składki odprowadzało prawie 500 tys. Ukraińców, a w kwietniu już niecałe 450 tys. Zasilali oni głównie branżę budowlaną oraz rolnictwo, a także sektor szeroko rozumianych usług oraz branżę handlową.
PIE przypomniał też, że na początku czerwca GUS podał szacunki dotyczące liczby cudzoziemców, którzy opuścili Polskę w związku z pandemią koronawirusa. Ustalono, że na koniec 2019 r. w Polsce przebywało ponad 2,1 mln cudzoziemców, w tym ponad 1,3 mln to obywatele Ukrainy. Podobnie oszacowano liczbę cudzoziemców w lutym 2020 r. - 2,2 mln, w tym prawie 1,4 mln Ukraińców.
„Kwestia ruchów migracyjnych związanych z zatrudnieniem jest jedną z trudniejszych zarówno do badania, jak i przewidywania” - zastrzegli eksperci.
Przywołali opublikowane pod koniec października 2018 r. dane Eurostatu, z których wynikało, że Polska w 2017 r. znalazła się na pierwszym miejscu pod względem liczby pozwoleń na pobyt wydanych imigrantom spoza UE (było to niemal 700 tys. pozwoleń). Wyliczenia te przyjmowano z dużym zaskoczeniem - m.in. dlatego, że pracodawcy krytykowali wówczas nadmierną zawiłość procedur zatrudniania obcokrajowców. Z podobnym zdziwieniem przyjmowano dane OECD, z których wynikało, że w 2016 r. nasz kraj zajął miejsce lidera pod względem napływu „cudzoziemskiej, sezonowej, krótkoterminowej siły roboczej”.
Z kolei według badań Polskiego Instytutu Ekonomicznego, przeprowadzonych pod koniec 2019 r. na reprezentatywnej próbie 1050 przedsiębiorstw, aż 3/4 firm nie planowało zatrudniania cudzoziemców. „Wynik nieco zaskakiwał, jednak część badanych mogła już wcześniej zatrudniać obcokrajowców i dlatego nie deklarowała planów ich zatrudniania” - podkreślili analitycy.
Wśród firm planujących zatrudnienie cudzoziemców zarysowała się prawidłowość - im większe przedsiębiorstwo, tym skłonność do zatrudniania cudzoziemców była wyższa. „Pod koniec 2019 r. aż 86 proc. mikroprzedsiębiorstw nie planowało zatrudniania cudzoziemców, a w przypadku dużych firm było to jedynie 45 proc.” - wskazano. Brak planów zatrudnienia pracowników z zagranicy najczęściej deklarowały firmy handlowe i usługowe, a najrzadziej - przemysłowe.
Jeśli pojawiały się plany otwarcia na pracowników zagranicznych, to jako powód najczęściej wymieniano niedobór polskich pracowników na rynku pracy.
Czytaj też: Estoński CIT dźwignią dla sektora małych i średnich firm
PAP/kp