Szczepionka na grypę uchroni przed koronawirusem?
Z opublikowanych ostatnio obserwacji we Włoszech wynika, że szczepienia przeciwko grypie sezonowej poza wirusami tej choroby częściowo mogą też chronić przed koronawirusami SARS-CoV-2. Obserwacje te wymagają jeszcze weryfikacji, ale coś jest na rzeczy – powiedział w rozmowie pulomnolog prof. Adam Antczak.
Szczepionki przeciwko grypie sezonowej zawierają antygeny różnych szczepów wirusów grypy, pobudzające układ odpornościowy do wytwarzania chroniących przed nimi przeciwciał. Przy okazji mogą jednak stymulować system immunologiczny przeciwko innym drobnoustrojom, np. wywołującym przeziębienia, sprawiając że inne niż grypa zakażenia układu oddechowego przebiegają łagodniej lub do nich nie dochodzi.
Prof. Adam Antczak, który jest przewodniczącym Rady Naukowej Ogólnopolskiego Programu Zwalczania Grypy i kierownikiem Kliniki Pulmonologii Ogólnej i Onkologicznej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, twierdzi, że podobnie może być w przypadku koronawirusów wywołujących chorobę COVID-19.
„Przeprowadzone w Północnych Włoszech wstępne wyniki badań, opublikowane na początku września, sugerują, że wśród osób w wieku 65 lat i starszych zaszczepionych przeciwko grypie jest o 13 proc. mniej dodatnich testów na obecność koronawirusa SARS-CoV-2. Z kolei u osób młodszych - od 18. do 65. roku życia - zaobserwowano nawet 17 proc. mniej dodatnich wyników wymazów na COVID-19. To może wskazywać na protekcję przed tym zakażeniem” - wyjaśnia.
Podobną zależność – dodaje specjalista - zauważono w przypadku szczepień przeciwko pneumokokom, bateriom wywołującym m.in. zakażenie płuc. U osób poniżej 65. roku życia, którym podano takie szczepionki, o 39 proc. mniej było dodatnich wymazów na obecność koronawirusa, a w populacji 65 plus – o 44 proc.
„Trzeba pamiętać, że są to jedynie wstępne wyniki badań i konieczne są jeszcze dalsze obserwacje” – podkreśla przewodniczący Rady Naukowej Ogólnopolskiego Programu Zwalczania Grypy.
„Wygląda jednak na to, że choć szczepienia są swoiste to mają tzw. heterotopowe działanie, co oznacza, że mogą chronić nie tylko przed patogenami, przeciwko którym są skierowane, ale także przed innymi drobnoustrojami” - stwierdza.
Nie wiadomo jeszcze, czy chorzy, którzy zostali zaszczepieni chorują łagodniej na COVID-19, gdy już dojdzie do tej choroby. W przypadku grypy sezonowej ci, którzy zostali zaszczepieni, zwykle łagodniej przechodzić tę chorobę, gdy zachorowali mimo podania preparatu.
Prof. Antczak wyjaśnia, że podanie szczepionki przeciwko grypie nie chroni tylko przed zawartymi w niej szczepami wirusa. Znajdujące się w szczepionce antygeny, takie jak hemaglutynina (białko znajdujące się na powierzchni wirusów grypy), występują we wszystkich szczepach tego drobnoustroju. Dlatego szczepionka ta chroni też przed innymi jego szczepami, choć słabiej. Jest to tzw. bystander immunity, czyli odporność przygodnego przechodnia.
Szczepienia przeciwko grypie mogą częściowo chronić także przed przeziębieniami, najczęściej wywoływanymi przez rinowirusy. „Jestem o tym absolutnie przekonany. Widzę u swych pacjentów, że ci, którzy się szczepią przeciwko grypie, rzadko mają przeziębienia” – zapewnia specjalista.
Nie ma natomiast ewidentnych danych, że podobnie chronią przez koronawirusami szczepienia przeciwko gruźlicy. Na razie są jedynie podejrzenia, że w krajach, w których są szczepienia przeciwko gruźlicy jest mniej przypadków COVID-19 i są one łagodniejsze. Przykładowo, w Niemczech Wschodnich jest mniej ciężkich przypadków COVID-19 niż w Niemczech Zachodnich. Podobnie jest też w Europie Środkowej.
„Trzeba jednak pamiętać, że poszczególne populacje różnią się genetycznie, co może wpływać na podatność na określone zakażenia” – dodaje prof. Antczak.
Warto się zatem szczepić, tym bardziej, że koronawirusy, grypa i pneumokoki mogą wywoływać współistniejące infekcje, znacznie pogarszające stan chorego. Organizm osłabiony walką z jednym zakażeniem jest bardziej podatny na kolejne patogeny. Jedno zakażenie toruje drogę kolejnym.
„Szczepienie przeciwko grypie ważne jest ze względu na diagnostykę co u danej osoby jest przyczyną zakażenia, gdy pojawią się wskazujące na to objawy” – podkreśla specjalista. Lekarz będzie wiedział, że osoba zaszczepiona raczej nie ma grypy albo jedynie łagodny jej przebieg. U osoby, która nie szczepiła się, trudno stwierdzić, o jaką infekcję chodzi, bo objawy grypy i COVID-19 są podobne, szczególnie w początkowej fazie rozwoju.
W obecnym sezonie grypowym już teraz zainteresowanie szczepieniami przeciwko grypie w naszym kraju jest bardzo duże. Znacznie większe niż w poprzednich latach. „Pytają o nie prawie wszyscy moi pacjenci, dawniej co najwyżej połowa sama wyrażała chęć zaszczepienia się” – informuje prof. Adam Antczak.
PAP/ as/