Informacje

zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay
zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay

Była twarzą mBanku. "Modelka" okazała się wandalem. Jest wyrok

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 14 października 2020, 11:10

    Aktualizacja: 14 października 2020, 11:33

  • 3
  • Powiększ tekst

Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia w poniedziałek wydał wyrok w sprawie Julii S., instagramerki i blogerki, która w maju ubiegłego roku zniszczyła rzeźbę amorka w Warszawie. Skazano ją na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata, musi też zapłacić 5 tys. złotych nawiązki

O sprawie zrobiło się głośno w maju ubiegłego roku, kiedy to młoda dziewczyna uderzała młotkiem w nos rzeźby amorka, stanowiącego element znajdującej się w Dolince Szwajcarskiej fontanny. Stołeczny konserwator zawiadomił prokuraturę i sprawa trafiła do sądu.

Czytaj też: Działacze Greenpeace zniszczyli płaskowyż Nazca. Władze Peru mogą doprowadzić do ostatecznego rozwiązania organizacji

Zachowanie dziewczyny o tyle zdumiewa, że była ona twarzą kampanii reklamowej mBanku, występowała w emitowanej reklamie eKonta dla młodych. Po fali krytyki mBank wycofał spot z jej udziałem.

W mBanku nie zgadzamy się na takie zachowania! Dlatego zdecydowaliśmy się wycofać spot reklamowy z emisji. Nie chcemy być kojarzeni z aktorką, która wiele tygodni po zakończeniu zdjęć zasłynęła kolejną rolą - wandala - tłumaczy Krzysztof Olszewski, rzecznik prasowy mBanku.

Na tym jednak sprawa się nie zakończyła. Julia S. usłyszała zarzut uszkodzenia zabytku. Zgodnie z ustawą o ochronie zabytków, za zniszczenie takich elementów grozi kara od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia - przypomina „Wyborcza”.

W poniedziałek Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia wydał wyrok w tej sprawie. Julia S. została skazana na 10 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Ponadto musi zapłacić 5 tys. zł nawiązki na rzecz Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków, a także pokryć koszty procesu.

Wina i okoliczności popełnionego czynu nie budzą najmniejszej wątpliwości. Oskarżona opowiadała, że została nakłoniona do zniszczenia rzeźby przez jedną ze znajomych, zrobiła to tak naprawdę bez jakiegokolwiek uzasadnienia - powiedziała sędzia Magdalena Zając-Prawica.

Czytaj też: O czym warto pamiętać ubezpieczając firmę od skutków wandalizmu

W trakcie wygłaszania uzasadnienia sędzia wskazała na postawę oskarżonej. Zaledwie dzień po zniszczeniu rzeźby oskarżona opublikowała wpis w mediach społecznościowych. - To, co się stało, w ogóle nie powinno mieć miejsca i serio, mega żałuję, że to zrobiłam. Pewnie jestem mega głupia. Nie będę mówić, co mną kierowało, że to zrobiłam, bo to jest bardziej moja prywatna sprawa, ale chciałam serio wszystkich przeprosić za to - przyznała.

Podczas procesu, który rozpoczął się przed sądem w lutym tego roku Julia S. przyznała się do prokuratorskiego zarzutu i wyraziła skruchę. Zdradziła również, że w chwili niszczenia rzeźby znajdowała się pod wpływem alkoholu.

metrowarszawa / wirtualnemedia.pl /mt

Czytaj też: Włodarz miasta ma dość: Chce łamać ręce wandalom

Powiązane tematy

Komentarze