Aquaparki i pływalnie apelują o pomoc i regulacje
Przedstawiciele działających w różnych częściach Polski aquaparków i pływalni zaapelowali o pomoc oraz regulacje, które pozwolą im kontynuować działalność, z zachowaniem zasad bezpieczeństwa sanitarnego. W swoim apelu zwrócili uwagę, że Polska jest jednym z 7 na 27 krajów UE, które zamknęły baseny. W listopadzie baseny planują zamknąć w Niemczech
Czytaj też: Siłownie i baseny pozostaną zamknięte
Czytaj też: O. Jędrzejczak o rozmowie z ministrem Glińskim: chyba mamy kompromis]
Spółki zarządzające aquaparkami i basenami postulują, by w tzw. czerwonej strefie epidemicznej obiekty te mogły działać z zachowaniem limitu 50-procentowej frekwencji, w strefie żółtej - 75 proc., a w strefie zielonej - 100 proc. Obecnie, w związku ze skalą nowych zakażeń koronawirusem, cała Polska jest w czerwonej strefie.
Oczekujemy dedykowanej dla naszej branży pomocy finansowej państwa, która umożliwi nam zachowanie płynności finansowej, spłatę zobowiązań i ochronę miejsc pracy dla naszych zespołów - napisano w stanowisku podmiotów zarządzających aquaparkami i pływalniami, przesłanym w środę PAP przez przedstawicieli parku wodnego w Tychach (Śląskie).
Zarządcy aquaparków upominają się także o precyzyjne przepisy, które umożliwią im prowadzenie działalności gospodarczej pozbawionej ryzyka ewentualnych konsekwencji karno-skarbowych z powodu swobody interpretacji tych przepisów przez organy kontrolne.
Czytaj też: Conte: wskaźnik zakaźności przekroczył poziom krytyczny
Sygnatariusze stanowiska argumentują m.in., że zgodnie z informacji GIS i WHO, COVID-19 nie jest chorobą wodozależną. Uzdatniona, w warunkach basenowych, woda niszczy wszelkie wirusy z koronawirusami włącznie. W żadnym z naszych obiektów nie stwierdzono źródła zakażeń wśród klientów. Podlegamy bardzo rygorystycznym wymogom sanitarnych i jesteśmy regularnie kontrolowani przez sanepid - czytamy w stanowisku.
Zarządcy basenów wskazują, że obiekty te mają bardzo sprawne systemy wentylacji, które kilkakrotnie w ciągu godziny wymieniają całe powietrze, co jest ewenementem w porównaniu do innych obiektów użyteczności publicznej, niezamkniętych w strefie czerwonej. Ponadto w ostatnich miesiącach pływalnie wprowadziły dodatkowe, kosztowne rozwiązania higieniczne, by spełnić wszystkie wymagania związane z bezpieczeństwem sanitarnym.
Wspólne stanowisko wielu podmiotów zarządzających basenami podyktowane jest - jak napisano - troską o przetrwanie firm, zachowanie miejsc pracy, utrzymanie sprawności technologicznej zarządzanych obiektów, zachowanie płynności finansowej.
Łączymy swoje siły, aby reprezentować również interesy naszych kooperantów: szkół pływania, przedsiębiorców wynajmujących lokale w naszych obiektach, trenerów, instruktorów, ratowników oraz szeregu innych firm powiązanych z nami ekonomicznie. Będziemy walczyć o zrozumienie roli i funkcji naszej branży dla gospodarki. Chcemy również mocno zaakcentować znaczenie sektora społecznego oferującego pakiet usług niezbędnych do zachowania zdrowia fizycznego i kondycji psychicznej Polaków - głosi stanowisko.
Czytaj też: Niemcy, od listopada duże ograniczenia
Jego autorzy przypomnieli, że aquaparki i pływalnie w zdecydowanej większości są w gestii samorządów, które powołują spółki prawa handlowego lub - najczęściej - oddają je w zarząd swoim jednostkom budżetowym. Przybywa także prywatnych aquaparków oraz pływalni budowanych przez branżę hotelarską. Zróżnicowana jest również skala poszczególnych obiektów, rodzaj wody w nieckach oraz ich ilość, wielkość stref saun i innych usług związanych z odnową biologiczną.
„Lokalizacja w różnych pod względem walorów turystycznych regionach Polski wpływa dodatkowo na postrzeganie naszej oferty przez klientów. Nasza działalność to swoista hybryda i balans między komercyjnymi kosztami funkcjonowania, realizowaną misją użyteczności publicznej, szeroko rozumianą dostępnością do oferowanych usług a oczekiwaniami właścicieli, którzy zainwestowali kapitał w budowę obiektów” - tłumaczą zarządcy basenów, przypominając, że są one także bazą sportową dla dyscyplin olimpijskich, nurkowania, hokeja podwodnego czy szkoleń ratownictwa wodnego.
Sygnatariusze stanowiska podkreślili, że choć ich „branża poniosła i ponosi gigantyczne straty, to większość z zarządców nie otrzymała oczekiwanego wsparcia w ramach tarcz finansowych, które powstały w czasie pierwszego lockdownu, ponieważ w zdecydowanej większości znajdujemy się w zasobach samorządu terytorialnego”.
„Jesteśmy branżą, którą z niezrozumiałych powodów zamyka się jako pierwszą, a otwiera jako ostatnią. Obecny pełzający drugi lockdown, pozornie tylko umożliwia nam działalność. Praktycznie pozostawia nam wybór między generowaniem większych strat lub przejściem w hibernację i cięciem kosztów” - napisali szefowie pływalni i aquaparków, zwracając uwagę, że takich obiektów nie można wyłączyć i włączyć z dnia na dzień. „Obiekty nieczynne dla klientów to obiekty, które wciąż bardzo dużo kosztują z powodu konieczności zachowania procesów technologicznych. Dalej zużywamy energię elektryczną, ogrzewamy nasze hale basenowe, uzdatniamy wodę, która cyrkuluje w instalacjach, utrzymujemy zatrudnienie” - argumentują.
Od listopada wprowadzenie w listopadzie kolejnych obostrzeń i ograniczeń w związku ze wzrostem w kraju liczby zakażeń koronawirusem planują władze Niemiec. Jak podała w nocy z wtorku na środę agencja dpa, zamknięte mają być m.in. baseny, siłownie i inne obiekty sportowe, lokale gastronomiczne, kina, teatry, kluby fitness, jak również gabinety kosmetyczne i masażu oraz parki rozrywki.
PAP/mt