Komentarze

Zdjęcie ilustracyjne / autor: pixabay.com
Zdjęcie ilustracyjne / autor: pixabay.com

Motoryzacja na ostrym zakręcie

Robert Olesiński

Robert Olesiński

redaktor portalu wGospodarce.pl

  • Opublikowano: 23 lutego 2023, 12:13

  • Powiększ tekst

Branża motoryzacyjna należy obecnie do części przemysłu przeżywającego największe perturbacje. Zapowiadało się to już od kilku lat, ale ostatnio nabrało zdecydowanego przyspieszenia. Czy jesteśmy gotowi na elektromobilność?

Parlament Europejski wprowadził zakaz sprzedaży samochodów spalinowych w krajach UE od 2035 roku. To efekt działania lobby proekologicznego i strategii „Fit for 55”. Na szczęście nie kończy prac legislacyjnych. Decyzję parlamentu musi jeszcze zatwierdzić Rada Unii Europejskiej. Warto też przypomnieć, że europarlamentarzyści byli mocno podzieleni w tej sprawie. Co prawda 340 było za, ale 279 było przeciw takiemu zakazowi, a 21 europosłów wstrzymało się od głosu.

Z pewnością jednak nadchodzi motoryzacja z jaką dotychczas nie mieliśmy do czynienia i do jakiej byliśmy przyzwyczajeni od dziesiątek lat. Najważniejsze pytanie obecnie brzmi – czy wprowadzać te zmiany na siłę, przez przymus legislacyjny wobec przemysłu, ale i wobec każdego obywatela Unii Europejskiej.

Poważnych argumentów za rozsądnym podejściem do tej kwestii jest naprawdę sporo. Przede wszystkim infrastruktura krajów europejskich nie jest przystosowana do takich radykalnych regulacji. Brakuje stacji ładowania aut elektrycznych. I postęp w tej dziedzinie jest ciągle niewielki. Według danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA), w Holandii obecnie funkcjonuje tylko 60 publicznych ładowarek na 100 km dróg. W Polsce to tylko 0,7, na Litwie 0,2.

Do tego dochodzi jeszcze praktycznie brak producentów baterii do samochodów. Chiny przodują w tej dziedzinie, ale Europa nie może się znów uzależniać od jednego kraju – producenta, bo co znaczy takie uzależnienie poznaliśmy w przypadku Rosji jako dostawcy gazu i ropy. Europejczycy mogą w pewnym momencie praktycznie zostać pozbawieni transportu. A więc Europa musi rozwijać własną produkcję baterii.

Samochody elektryczne ciągle są drogie i niedostępne z tego powodu dla wielu osób. Wzrosną także koszty ich napraw i ubezpieczeń. Nie ma również wystarczającej infrastruktury do utylizacji aut elektrycznych i baterii.

Tak, przesiadajmy się do samochodów elektrycznych, ale może lepiej zacząć od tych ciężarowych, dostawczych, autobusów. To pozwoli na rozwój technologii, infrastruktury, wprowadzanie nowych rozwiązań, np. wodorowych. I to właśnie rynek powinien regulować wprowadzanie zmian w motoryzacji. A zawzięte lobby proekologiczne musi pamiętać też o tym, że produkcja aut elektrycznych nie jest neutralna klimatycznie.

Pozostaje wierzyć w rozsądek europejskich decydentów, którzy muszą się kierować racjonalnymi przesłankami, a nie wydumanymi argumentami, które mogą przynieść więcej kłopotów niż pożytku.

Robert Olesiński

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych