Opinie

Zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay.com
Zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay.com

Czy w tym „szaleństwie eko-aktywistów” jest metoda?

Agnieszka Łakoma

Agnieszka Łakoma

dziennikarka portalu wGospodarce.pl, publicystka miesięcznika "Gazeta Bankowa", komentatorka telewizji wPolsce.pl; specjalizuje się w rynku paliw i energetyce

  • Opublikowano: 5 maja 2023, 14:16

  • Powiększ tekst

Nie jestem osobą zmotoryzowaną, ale gdybym była, to na pewno wkurzyłabym się, gdyby w imię ochrony klimatu ktoś pomalował sprayem moje auto albo wypuścił powietrze z kół

Domyślam się, że dla większości społeczeństwa taka forma walki o ochronę środowiska jest nie do przyjęcia lub w najlepszym razie uznana za co najmniej za dziwną.

Ale jest prawdziwa. Napisał o tym portal Politico, ostatnio informując o akcji radykalnych aktywistów klimatycznych. Podjęli na początek akcję przeciwko największym samochodom osobowym czyli popularnym suwom. W sumie zablokowali ponad 11 tysięcy samochodów w różnych krajach nie tylko w Europie. Zastrzegając, że „to nic osobistego”. Każdy właściciel unieruchomionego przez aktywistów auta znalazł na szybie za wycieraczką informację, że to sprzeciw wobec samochodów a nie ich właścicieli. Trudno oprzeć się wrażeniu, że skoro ktoś może swobodnie uszkodzić prywatną własność w imię jakiejś idei, to przypomina czasy słusznie minione.

I co ciekawe na celowniku aktywistów są nie tylko auta spalinowe ale także elektryki. Tak, tak … właśnie te zachwalane i promowane przez Komisje Europejską, Międzynarodową Agencję Energetyczną i inne instytucje „proktlimatyczne samochody przyszłości” w opinii aktywistów także sa szkodliwe, bo do produkcji trzeba zużyć za dużo tzw. surowców krytycznych czyli minerałów ziem rzadkich.

Aktywistom już nie wystarcza blokowanie autostrad, lotnisk, przyklejanie do asfaltu lub samolotów. Strach się bać, co będzie, jeśli akcje grupy opisywanej przez portal Politico upowszechnią się, a celem ataku będzie każdy „szkodnik klimatyczny” czyli każde auto spalinowe. Autorzy ostatnich wyczynów tłumaczyli, że gdy organizowali pokojowe demonstracje, to nikt ich nie zauważał i nie było o nich „głośno w necie”. A teraz – tak jak i w przypadku oblania farbą lub zupą jakiegoś słynnego obrazu – już jest odpowiednio głośno. Przy takiej argumentacji rodzi się naturalne pytanie, czy faktycznie nie chodzi właśnie to, by było głośno o aktywistach. Choć powinno chodzić raczej o zdobycie poparcia społecznego dla ochrony klimatu. Nie ma wątpliwości, że niszczenie lub uszkodzenie prywatnego mienia na pewno takiego poparcia nie zwiększy.

Agnieszka Łakoma

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych