Kontrowersyjne propozycje zmian w ustawie o NBP
Najważniejsza, i zarazem najbardziej kontrowersyjna, część założeń projektu ustawy o zmianie ustawy o Narodowym Banku Polskim nosi tytuł „Nabywanie oraz sprzedaż papierów wartościowych przez NBP”.
W tej chwili NBP prowadzi operacje otwartego rynku, polegające na sprzedaży i kupowaniu swoich własnych papierów wartościowych. Te operacje mają na celu realizację decyzji Rady Polityki Pieniężnej dotyczących stóp procentowych na rynku pieniężnym. Rząd chciałby dać NBP formalne uprawnienia do nabywania i sprzedawania także skarbowych papierów wartościowych (SPW).
Aby być w zgodzie z Konstytucją oraz Traktatem o funkcjonowaniu UE, które to akty prawne zabraniają bankowi centralnemu kupowania SPW-wych na rynku pierwotnym, tj. bezpośrednio od ministra finansów, rząd zapowiada zaproponowanie trzech ograniczających przepisów:
Zakupy i sprzedaż SPW-wych mogą mieć miejsce tylko na rynku wtórnym,
Zakupy takie nie mogą być formą pośredniego finansowania sektora publicznego, oraz
Zakupy takie mogą być dokonywane tylko w celu stabilizacji krajowego systemu finansowego, a więc w sytuacji kryzysowej.
Niestety, ograniczenie nr 1 jest w Polsce całkowicie bezwartościowe. Minister finansów może bowiem sprzedać swoje papiery dłużne swojemu bankowi, jakim jest Bank Gospodarstwa Krajowego, a ten już mógłby odsprzedawać te papiery do NBP.
Ograniczenie nr 2 ma charakter deklaracji intencji, nie jest więc twardym ograniczeniem. Kto ma bowiem sprawdzać, czy takie zakupy są czy też nie są formą finansowania sektora publicznego? Interwencja NBP w postaci zakupu papierów skarbowych obniża rentowności, a więc obniża także koszt obsługi długu publicznego. Taka pomoc dla budżetu może być uznawana za formę finansowania sektora publicznego.
W przypadku ograniczenia nr 3, problemem jest ocena, czy jakaś sytuacja jest już kryzysowa, czy jeszcze nią nie jest. Decyzję w tej sprawie ma wydawać zarząd NBP, więc w praktyce byłaby to jednoosobowa decyzja prezesa NBP.
Proponowane rozwiązanie ustawowe zmniejsza dyscyplinowanie rządu w obszarze finansów publicznych, tworzy tzw. miękkie ograniczenie budżetowe. Druga konsekwencja to stworzenie ryzyka, że emisja pieniądza bazowego będzie nadmierna. W Stanach Zjednoczonych kapitał wiarygodności jest ogromny, w Polsce tak jeszcze nie jest. Nawet jeśli taka emisja oznacza zwiększenie szans na stabilizację sektora finansowego na krótką metę, to równocześnie pojawia się ryzyko destabilizacji w dłuższym okresie. Ponadto jest problem zasadniczy, bo konstytucyjny. Dobrze byłoby poznać pogląd Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie przed złożeniem przez prezydenta podpisu pod ustawą. Oczywiście jest ryzyko, że prezydent postąpi inaczej.
Ale nawet gdyby trybunał nie widział problemu, to potrzebne byłyby twardsze zabezpieczenia. Możliwym zabezpieczeniem byłoby, aby ustawa o NBP dawała RPP prawo do ustanowienia limitu na zakupy przez zarząd NBP papierów skarbowych.
Druga, dość kontrowersyjna, propozycja zawarta w założeniach projektu ustawy o zmianie ustawy o NBP, dotyczy zmiany reguł wyboru członków RPP. Konsekwencją tej propozycji byłaby duża niestabilność liczby członków RPP w najbliższych 5 latach: wzrost do 13-tu, potem spadek do 7-miu, a następnie powrót do 10-ciu. Dotychczasowa reguła nie jest idealna, ale brak ciągłości personalnej nie był dotąd poważnym problemem w efektywnej pracy RPP. Ponadto, można założyć, że Polska wejdzie do strefy euro pod koniec następnej kadencji RPP. Po co więc robić takie zamieszanie? Proponowana zmiana miałaby większe uzasadnienie, gdyby Polska pozostawała poza strefą euro permanentnie.