Opinie

Źródło: wikipedia
Źródło: wikipedia

Reprywatyzacja tylko dla wybranych?

Rafał Zaza

Dziennikarz i publicysta ekonomiczny

  • Opublikowano: 11 marca 2013, 09:32

    Aktualizacja: 11 marca 2013, 09:36

  • Powiększ tekst

Szykuje się nowy sukces propagandowy rządu. PO kończy prace na tzw. ustawą reprywatyzacyjną, ma ona objąć jedynie teren Warszawy. To dwudzieste pierwsze, po 1989 r., podejście do ustanowienia tego, fundamentalnego dla poszanowania prawa własności, aktu.

Na reprywatyzacji w Warszawie zależy Hannie Gronkiewicz-Waltz. To ona płaci od lat z miejskiej kasy za przegrane w sądach sprawy z byłymi właścicielami. Od 2003 r. odszkodowania wyniosły 844 mln zł. Od trzech lat gwałtownie rosną. W 2010 r. Warszawa zapłaciła 64 mln zł, w 2011 r. – 306 mln zł, w 2012 r. -  233 mln zł. W tym roku z kasy miasta wypłynie na ten cel co najmniej 500 mln złotych. Na reprywatyzacji zależy nie tylko Polakom zrzeszonych w Polskiej Unii Nieruchomości, ale również polonijnym środowiskom żydowskim.  Podczas spotkania z ich przedstawicielami w Nowym Jorku, jeszcze za życia prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz w czasie kilku rewizyt, Donald Tusk obiecał  restytucję prywatnego mienia żydowskiego w Polsce,  prosząc przy tym żydów o wyrozumiałość i cierpliwość. Mówił, że Polska nie jest w stanie usatysfakcjonować tych, którzy oczekują wysokich rekompensat rzędu np. kilkudziesięciu procent wartości majątku.

- Reprywatyzacja jest nie tylko wymogiem moralnym, ale też dźwignią gospodarczą poprzez odtwarzanie kapitału krajowego. Co do zasady powinna dotyczyć obecnych obywateli polskich, ponieważ obywatelstwo tworzy więź pozwalającą Państwu na ten gest pomimo zawirowań historycznych -  uważa  Artur Zawisza, b. poseł PIS, lider Ruchu Narodowego.

Żaden z dotychczasowych projektów reprywatyzacji ostatecznie nie przeszedł. Winą za to obarczać należy wszystkie rządy postsolidarnościowe, z wyłączeniem krótkotrwałych i działających pod ogromną presją postkomunistycznej opozycji rządów J. Olszewskiego i J. Kaczyńskiego. Najbliżej rozwiązania problemu  był w 2001 r. rząd J. Buzka. Przyjętą przez Sejm ustawę pogrążył jednak swoim wetem prezydent Aleksander Kwaśniewski. Teraz ma być tak: zwrot nieruchomości tylko w Warszawie tam, gdzie jest to możliwe w naturze. Były właściciel ma mieć wybór – bierze kamienicę czy parcelę lub odszkodowanie w gotówce, ewentualnie ekwiwalent w innej nieruchomości. Wkrótce jednak zawistnicy zaśpiewają w chórze rzekomo pokrzywdzonych planami reprywatyzacyjnymi biedaków. Bo jak tak można, gdy państwo i budżet w potrzebie? Zawtórują w ten sposób Rostowskiemu, który z oczywistych względów reprywatyzacji nie chce. Tymczasem zwrócone mają być tylko te nieruchomości, które nie zostały zagospodarowane na tzw. cele publiczne, a ich wyrysy są identyczne jak przed II Wojną Światową. Nawet gdy nadal obowiązujący Dekret Bieruta z 1945 r. za jedyną podstawę odmowy oddania nieruchomości podaje niezgodność z przeznaczeniem gruntu według planu zabudowania. Prawo, które chce wprowadzić PO, jest więc jeszcze bardziej restrykcyjne, niż ustanowione przez samych stalinowców, bo z gruntu eliminuje całą grupę wywłaszczonych, którym odmawiano prawa do własności ich nieruchomości pod byle pretekstem, głównie ze względu na przeznaczenie na tzw. cele społecznie użyteczne. Jeżeli rząd nie przeprowadzi także ogólnopolskiej reprywatyzacji, musi się liczyć z kosztem sięgającym nawet 270 mld zł i więcej. W samym Ministerstwie Rolnictwa leży ok. 10 tys. wniosków o zwrot mienia, w tym gruntów rolnych - ok. 400 tys. ha.   Największym skandalem jest jednak to, że w latach 2010-2011 rząd D. Tuska po cichu zmniejszył ustawowy odpis na tzw. Fundusz Reprywatyzacji pochodzący ze sprzedaży państwowych firm z 5 proc. do zaledwie 1,5 procent. Dziś na koncie funduszu jest tylko 4 mld zł a potrzeba z górą 20 miliardów.

- Zabierając środki z Funduszu Reprywatyzacji rząd ograbił ograbionego. Przejada ostatnie pieniądze, które zostały przeznaczone na rekompensaty - alarmuje Mirosław Szypowski, prezydent  Polskiej Unii Właścicieli Nieruchomości.

Polska jest jedynym krajem z kręgu tzw. państw postkomunistycznych, w którym nie zrobiono reprywatyzacji. Sytuuje to nasz kraj w gronie państw nie szanujących prawa i nie potrafiących oddać spadkobiercom wywłaszczonych choćby symbolicznej sprawiedliwości.

- Reprywatyzacja musi być. Opór spadkobierców rabunku nie powinien być przeszkodą zarówno dla partii opozycyjnej prawicy, jak i rządzącego centrum – konkluduje Artur Zawisza.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych