Grabież spółek Skarbu Państwa
Skarb Państwa wychodził naprzeciw oczekiwaniom spółek i zostawiał w zasadzie całość wypracowanego przez nie zysku po opodatkowaniu go podatkiem dochodowym, z przeznaczeniem na rozwój. Od momentu objęcia rządów przez obecną koalicję polityka wobec spółek Skarbu Państwa, jest zgoła odmienna.
1. W budżecie na 2013 rok, który większość parlamentarna PO-PSL uchwaliła na początku tego roku. Wpływy z dywidendy od spółek Skarbu Państwa, zostały określone na poziomie aż 6 mld zł.
Wprawdzie jest to o blisko 2 mld zł mniej niż pobrana dywidenda o tych spółek w roku 2012 (7,8 mld zł) ale przecież cały czas trwa sprzedaż akcji i udziałów skarbu państwa w tych spółkach więc wielkość pobieranej dywidendy na akcję z roku na rok wyraźnie rośnie.
Dla porządku tylko przypomnę, że podczas rządów Prawa i Sprawiedliwości mimo tego, że mieliśmy do czynienia ze wzrostem gospodarczym na poziomie 6-7% PKB, a więc i zyski spółek skarbu państwa były odpowiednio wysokie, wpływy z dywidendy były planowane i wykonywane w budżecie na poziomie zaledwie 1 mld zł, zarówno w 2006 jak i 2007 roku.
W ten sposób Skarb Państwa jako dobry gospodarz wychodził naprzeciw oczekiwaniom spółek i zostawiał w zasadzie całość wypracowanego przez nie zysku po opodatkowaniu go podatkiem dochodowym, z przeznaczeniem na rozwój.
2. Od momentu objęcia rządów przez obecną koalicję a dokładnie od 2009 roku, polityka wobec spółek Skarbu Państwa, jest zgoła odmienna.
Mimo znacznie niższego poziomu wzrostu gospodarczego, a więc i niższego poziomu zysku w spółkach niż poprzednio, obciążenia dywidendą z roku na rok rosną, a w 2012 i 2013 roku, zostały zaplanowane na takim poziomie, że same spółki określają je jako grabież, która uniemożliwia im rozwój.
Przypomnę tylko że w 2008 roku minister Rostowski obył się wpłatą dywidendy w wysokości 2,6 mld zł ale już w kryzysowym roku 2009 wyrwał z nich aż 7,8 mld zł, w 2010 tylko 4,5 mld zł (ale wtedy nie było z czego bo zyski osiągnięte w 2009 roku nie były za wysokie), w 2011 była to kwota 5,1 mld zł a w 2012 jak już wspomniałem aż 7,8 mld zł.
Jak w tej sytuacji spółki skarbu państwa, mogą konkurować z podmiotami z sektora prywatnego skoro ich właściciel pozbawia ich praktycznie w całości wypracowanego zysku netto, co więcej nie na podstawie jakiejś długoletniej wizji polityki dywidendowej ale wzrostu obciążeń z roku na rok o kilkadziesiąt procent.
3. Minister skarbu Mikołaj Budzanowski, chcąc zapewnić realność wpływów z dywidendy w wysokości wspomnianych 6 mld zł w 2013 roku, już we wrześniu 2012 roku, rozesłał pismo do zarządów spółek skarbu państwa i swoich przedstawicieli w ich radach nadzorczych, w którym domaga się oszczędności w wydatkach bieżących spółek ale przede wszystkim redukcji ich wydatków inwestycyjnych.
Działania rządu zmuszające spółki skarbu państwa do inwestycji (takie jak Inwestycje Polskie) i jednocześnie pobór wysokiej dywidendy, wyglądają więc na wewnętrznie sprzeczne.
Nie można przecież jednocześnie próbować zgarniać do budżetu po kilkanaście miliardów złotych rocznie z majątku spółek (z prywatyzacji i z dywidendy, o podatku dochodowym odo osób prawnych nie wspomnę bo płacą go przecież wszystkie podmioty gospodarcze) i jednocześnie budować strategię ekspansji inwestycyjnej w oparciu o ten sam majątek.
Przypomnę tylko, że w ostatnich 5 latach, rząd Tuska zdecydował się na wyprzedaż majątku narodowego za około 50 mld zł i jednocześnie corocznie wysysa ze spółek Skarbu Państwa od 6 do 8 mld zł w postaci dywidendy.
Grabież spółek Skarbu Państwa wynikająca zarówno z budżetu na rok 2013 jak i z wezwania przez ministra Budzanowskiego na piśmie ich zarządów i rad nadzorczych do daleko idących oszczędności w tym inwestycyjnych, stawia pod poważnym znakiem zapytania realność deklaracji premiera Tuska w zakresie zwiększenia publicznych nakładów inwestycyjnych nie tylko w 2013 roku ale także w latach następnych.
4.Jeżeli z KGHM chce się pobrać około 3 mld zł, z PZU - 2,6 mld zł, PKO BP - 1,8 mld zł z PGE - 1,6 mld zł, to jak te spółki mają inwestować, tego minister skarbu niestety nie chce wyjaśnić.
Wygląda na to, że minister Rostowski już wie, że nie wykonana zaplanowanych wpływów podatkowych w roku 2013 i będą mu potrzebne dodatkowe dochody, choćby z dywidendy od spółek skarbu państwa. A że negatywnie odbije się to na ich rozwoju i podatkach w przyszłości, to pewnie już nie będzie jego zmartwienie.