Późne przebudzenie w sprawie Azotów - teraz są już prawie w rosyjskich rękach
W tym tygodniu na posiedzeniu sejmowej komisji skarbu wiceminister skarbu państwa Rafał Baniak po raz kolejny zapewniał posłów, że skarb państwa posiadając w Grupie Azoty 33% akcji, ma pełną kontrolę nad spółką.
- Jednocześnie jednak dodał, że ministerstwo intensywnie pracuje nad projektem ustawy, która chroniłaby strategiczne polskie spółki przed przejmowaniem przez podmioty zagraniczne.
Można powiedzieć lepiej późno niż wcale, tylko w takim razie po co rząd Tuska tuż po przejęciu władzy wiosną 2008 roku, zdecydował o wykreśleniu tarnowskich Azotów z listy przedsiębiorstw strategicznych i rozpoczął ich prywatyzację.
- Przypomnijmy tylko, że cała sprawa z próbą przejęcia Zakładów Azotowych w Tarnowie zaczęła się w lipcu 2012 roku. Premier Tusk i ówczesny minister skarbu Mikołaj Budzanowski stawali wtedy wręcz „na głowie aby nie dopuścić do tego przejęcia przez rosyjską firmę Acron, pakietu większościowego Azotów w Tarnowie.
Jak donosiły wówczas media, determinacja rządu Tuska była wywołana opracowaniami ABW, które czarno na białym dowodziły, że zainteresowanie Rosjan zakładami w Tarnowie, stanowi zagrożenie dla interesów ekonomicznych naszego kraju, głównie z powodu wielkości zapotrzebowania na gaz przez tę firmę, a także jak twierdzi się nieoficjalnie ze względu na posiadanie przez Azoty technologii produkcji grafenu.
W sytuacji kiedy Rosjanie ogłosili na giełdzie w Warszawie wezwanie do sprzedaży akcji Azotów i na 3 dni przed jego zakończeniem, podnieśli zaproponowaną przez siebie cenę do 45 zł z akcję (a więc sporo wyżej niż ówczesna wycena tych walorów na giełdzie), do kontrakcji ruszył resort skarbu.
Ówczesny minister skarbu Mikołaj Budzanowski publicznie mówił o próbie wrogiego przejęcia Azotów przez Rosjan, prowadził poufne rozmowy z niektórymi PTE – właścicielami OFE aby nie odpowiadały na to wezwanie, wreszcie ogłosił zamiar połączenia Zakładów Azotowych w Tarnowie z Zakładami Azotowymi w Puławach i tym samym zablokował możliwość zdobycia przez Acron większościowych udziałów w spółce.
Ostatecznie za duże pieniądze Rosjanie wykupili wtedy tylko 12% akcji „Tarnowa” i rząd wówczas otrąbił odparcie wrogiego przejęcia. W maju i czerwcu tego roku Rosjanie dokonali kolejnych zakupów akcji i ogłosili, że posiadają już 20% akcji Grupy Azoty i w związku z tym mają prawo do delegowania swego przedstawiciela do rady nadzorczej.
- Jakiś czas temu Gazeta Polska Codziennie napisała o zaangażowaniu byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i szefa doradców premiera Tuska Jana Krzysztofa Bieleckiego w lobbowanie na rzecz rosyjskiej firmy.
Ponoć miało być tak, że Rosjanie zaczym przystąpili do skupu akcji wtedy jeszcze tarnowskich Azotów próbowali dotrzeć do ludzi mających dobre kontakty z premierem Tuskiem i zorientować się czy będą mile widzianym inwestorem.
A skoro później zaczęli intensywnie skupować akcje Azotów to ten sygnał musiał być pozytywny. Zrobił się jednak skandal i rząd zaczął rozpaczliwie bronić Azotów, najpierw powołał Grupę Azoty (włączając do niej większość zakładów produkujących nawozy), a później zmienił statut spółki, zapisując w nim, że tylko skarb państwa ma może wykonywać prawa z akcji powyżej 20%.
Tylko jak się wydaje tego rodzaju zapisy nie są zgodne z prawem europejskim (w tym w szczególności zasadą swobodnego przepływu kapitału) i w związku z tym jak się okazuje trzeba szukać kolejnych tym razem ustawowych zabezpieczeń.
Kolejni ministrowie skarbu zapewniali, że projekt ustawy zabezpieczający spółki strategiczne przed przejmowaniem przez podmioty zagraniczne już mają, teraz wiceminister Baniak poinformował posłów, że resort nad nim pracuje więc nie wiadomo czy do końca tej kadencji Sejmu rządząca koalicja zdoła go uchwalić.