Opinie

Emerytury powinny być uzależnione od liczby dzieci

Marek Siudaj

Marek Siudaj

Redaktor zarządzający wGospodarce.pl

  • Opublikowano: 16 kwietnia 2018, 21:05

    Aktualizacja: 16 kwietnia 2018, 21:06

  • Powiększ tekst

Są już tacy, co krytykują pomysł przyznawania emerytury kobietom, które urodziły co najmniej 4 dzieci. Powiedzmy to jednak wprost – ci, którzy ten pomysł krytykują, mają poważne braki intelektualne i nie ma sensu się nad nimi rozwodzić. No, może poza przypomnieniem starego powiedzenia, że głupota to jest taka choroba, która boli innych a nie chorego. Bo rzeczywiście, to, co wypisują przeciwnicy, po prostu boli…

Bo prawda znana ogólnie ludziom nieco nawet mądrzejszym jest taka, że dawanie życia to najważniejsza praca, jaką można wykonać na tym świecie. Mało tego, jest ona także wyjątkowo ważna z punktu widzenia i państwa, i społeczeństwa. Powinna być więc nie tylko promowana, ale także wynagradzana.

Pewnym elementem wynagrodzenia jest program 500 plus. Ale jest to wyłącznie namiastka wynagrodzenia, jakie kobiety powinny dostawać za rodzenie i wychowywanie dzieci. Powinno być ono większe, tak, aby przestały straszyć statystki, wg których ubóstwo dotyka najczęściej rodziny wielodzietne. Aby wybór pomiędzy pracą zawodową a rodzicielstwem nie oznaczał pogorszenia statusu materialnego.

Uważam, że rodzicielstwo powinno być potraktowane jako rodzaj usługi na rzecz społeczeństwa i odpowiednio opłacane. Przedsiębiorcy powinni płacić za to, że dzięki matkom mają pracowników oraz – tak, to też – kadrę zarządzającą. Osoby, które nie chcą mieć dzieci albo chcą poświęcić się karierze działaczki feministycznej, powinny płacić matkom za to, że dzięki nim mają audytorium, do którego można apelować albo w przyszłości, na starość, będą miały opiekę. I choć zdaję sobie sprawę, że bardzo trudno jest uzyskać taką sytuację, aby matkom zajmującym się dzieciom płacić godziwą pensję, to jednak powinniśmy się starać tę namiastkę, jaką mamy, nie tylko utrzymać, ale i zwiększyć.

Zmiana programu 500+ w program 600+ czy 800+ na pewno wiele osób doprowadziłaby do białej wściekłości. Najgłośniej oczywiście będą krzyczeć ci, co udają „liberałów” i deklarują, że nie ma powodu, aby płacili na cudze dzieci. Zawsze, jak słyszę taką opinię, przypomina mi się propozycja, jaka pada przy każdym kolejnym wybuchu sporu o Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Zwolennicy WOŚP rzucili hasło, aby ci, którzy są przeciwni Orkiestrze, podpisali deklarację, że nie chcą być leczeni z użyciem sprzętu zakupionego za fundusze zebrane przez tę organizację. Więc może warto, aby ci, którzy nie chcą mieć potomstwa i nie chcą łożyć na potomstwo innych, podpisali deklarację, że zrzekają się w przyszłości opieki sprawowanej przez dzieci innych osób. Sądzę, że takiego oświadczenia nie podpisze prawie nikt.

A więc mamy namiastkę wynagrodzenia i mamy teraz obietnicę, że urodzenie minimum 4 dzieci daje prawo do najmniejszej emerytury. Jak na początek, to nieźle, ale tak naprawdę za jakiś czas trzeba będzie zrobić krok naprzód. Przede wszystkim emerytury powinny być bezpośrednio powiązane z dzietnością. W końcu jeśli ktoś nie ma dzieci, to uzyskuje tak potężne oszczędności, że bez problemu może odłożyć sobie samodzielnie na starość. Za każde dziecko powinna być przyznawana 1/3 emerytury najmniejszej, aby poziom minimalny wypłacany był przy 3 dzieciach. Za każde kolejne również powinno być przyznawane 1/3 emerytury, aby matki, które dały życie np. 6 dzieci, miały spokojną i w miarą dostatnią starość, skoro całe życie pracowały na najtrudniejszym i najważniejszym, i – niestety – nisko opłacanym etacie mamy.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych