Banki centralne zaczynają rozdawać karty
Kluczem dla notowań wspólnej waluty mogą okazać się dzisiaj dane dotyczące niemieckiej produkcji przemysłowej za listopad, które poznamy w samo południe. Po wczorajszym rozczarowaniu słabymi danymi nt. bilansu handlowego i zamówień w przemyśle, teraz konieczny jest pozytywny impuls – inaczej EUR/USD stoczy się w stronę 1,3000-1,3030.
Nie wydaje się jednak, aby udało się wygenerować wyraźniejszy ruch spadkowy przed jutrzejszym posiedzeniem Europejskiego Banku Centralnego i późniejszą konferencją prasową Mario Draghiego. Tym samym nadal bardziej prawdopodobnym scenariuszem na najbliższe kilkanaście godzin jest powrót w okolice 1,3130-40 i próba złamania tego poziomu (na co zwracałem uwagę wczoraj po południu). Dzisiaj warto się też skupić na rynku jena, oraz dolara australijskiego. W pierwszym przypadku wracają spekulacje odnośnie możliwego zwiększenia programu QE podczas posiedzenia Banku Japonii zaplanowanego na 22 stycznia, a także możliwych zmian w składzie BOJ od wiosny. W drugim widać, iż większe znaczenie mogą mieć publikowane jutro i w piątek dane z Chin, niż krajowe publikacje.
Kalendarz dzisiejszych publikacji ze strefy euro w zasadzie opiera się tylko o publikację listopadowej dynamiki produkcji przemysłowej z Niemiec o godz. 12:00, gdyż mało kto będzie zwracał na bardziej statystyczne już dane dotyczące PKB strefy euro w III kwartale (zostaną one opublikowane o godz. 11:00). Oczekuje się, iż dynamika
niemieckiej produkcji przemysłowej wzrosła w relacji do października o 1 proc. m/m, co biorąc pod uwagę nieoczekiwany spadek zamówień o 1,8 proc. m/m, może nie być tak oczywiste. Tym samym dane zgodne z oczekiwaniami, lub lepsze, powinny pomóc wspólnej walucie. Kolejna sprawa to jutrzejsze posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego. Wydaje się mało prawdopodobne, aby ECB rozważał jakiekolwiek luzowanie polityki pieniężnej w sytuacji, kiedy pojawiają się sygnały powrotu presji inflacyjnej (wskazują na to chociażby ostatnie dane z Niemiec) i rosną oczekiwania, iż drugie półrocze 2013 r. przyniesie już wyraźniejsze ożywienie w gospodarce. Niemniej, czy oczekiwania względem tego, co może powiedzieć jutro Mario Draghi, nie będą nieco wyśrubowane? Trudno liczyć na zbytni optymizm odnośnie prognoz sytuacji gospodarczej, co może stać się pretekstem do przeceny EUR/USD w końcu tygodnia. Na taki scenariusz wskazywałem w ostatnich dniach.
Na dziennym wykresie EUR/USD widać, iż rynek będzie próbował wyjść ponad kluczową strefę 1,3080-1,3100, a brak kontynuacji ruchu poniżej 1,3055 w godzinach nocnych, należy uznać za pozytywny sygnał. Powrót w okolice 1,3130-40 należy uznać za prawdopodobny jeszcze dzisiaj, a jutro może dojść do próby testowania 1,3160-70. Zanegowaniem scenariusza zwyżek w tym tygodniu byłby spadek poniżej 1,3000-1,3030.
Spekulacje, jakoby Bank Japonii rozważał możliwość zwiększenia programu QE wynoszącego obecnie 101 bln JPY podczas najbliższego posiedzenia (22 stycznia), a także był skłonny zgodzić się na podniesienie celu inflacyjnego do 2 proc. (chociaż bez określania konkretnych ram czasowych), czy też wreszcie powracające plotki odnośnie możliwości obsadzenia stanowiska szefa BOJ i jego dwóch zastępców, bardziej „przychylnymi” rządowi osobami (kadencja kończy się wiosną 2013 r.), doprowadziły do osłabienia się jena. Tym samym przerwana została dwudniowa tendencja do umocnienia się tej waluty. Wpływ na to miały też opinie wygłoszone przez przedstawicieli agencji Fitch, którzy przyznali, iż cięcie ratingu nie jest wykluczone, jeżeli rząd nie będzie radził sobie z kontrolowaniem wydatków. Jena osłabia też zbliżający się termin ogłoszenia przez rząd nowego programu stymulacyjnego w najbliższy piątek – spekuluje się, iż może on wynieść 20 bln JPY. Reasumując, zachowanie się jena wpisuje się w wyrysowany wczoraj scenariusz. W przypadku USDJPY oznacza to możliwość powrotu w okolice 88,30-88,40 przed piątkiem i ryzyko większej przeceny dopiero w kolejnym tygodniu (wskaźniki wskazują na postępującą słabość strony grającej na zwyżki USDJPY w średnim terminie.