Saudyjskie uderzenie wymierzone w Rosję i Iran nokautuje brytyjski sektor naftowy
U podłoża taniejącej ropy na światowych rynkach jest geopolityczna rywalizacji Arabii Saudyjskiej z Iranem i Rosją o polityczne wpływy na Bliskim Wschodzie – ocenia Michael Stephens, analityk think tanku RUSI (Royal United Services Institute). Tymczasem głębokie spadki cen ropy na świecie sprawiają, że brytyjski sektor naftowy oparty na złożach na Morzu Północnym stoi na skraju załamania.
Cena ropy jest obecnie na najniższym poziomie od maja 2010 r. Ale Arabia Saudyjska stanowczo sprzeciwia się zmniejszeniu podaży.
"Arabia Saudyjska wyraźnie próbuje upchać na rynku tyle baryłek swojej ropy, ile się da i ile wytrzyma jej gospodarka. Wysyła sygnał pod adresem Iranu i Rosji - dwóch krajów, którym chce zaszkodzić" - uważa Michael Stephens z RUSI.
Według niego Saudyjczycy wykorzystują ropę, jako instrument w politycznej walce o odzyskanie wpływów w regionie.
"Saudyjczycy przekonani są, że ich wpływy słabną w miarę jak Iran angażuje się w rozmowy z Zachodem ws. programu nuklearnego, ma coraz więcej do powiedzenia w południowym Iraku poprzez irackich polityków i kontrolę szyickich ugrupowań paramilitarnych i w miarę jak prezydent Syrii Baszar al-Assad radzi sobie lepiej ze zbrojną koalicją rodzimych przeciwników i islamistów. (…) Rijad czuje, że traci wpływy w regionie i usiłuje się odegrać na Rosji i Iranie - dwóch krajach, których gospodarki są mocno uzależnione od eksportu ropy i gazu. Dlatego to właśnie gospodarki irańska i rosyjska są najmocniej uderzone przez wysoką podaż saudyjskiej ropy" – twierdzi Stephens.
Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. Rzecz w tym, że rykoszety geostrategicznego starcia na Bliskim Wschodzie i Azji powalają na kolana całe sektory przemysłu wydobycia „czarnego złota” w innych regionach świata.
”Spadki cen ropy na świecie sprawiają, że brytyjski sektor naftowy na Morzu Północnym stoi na skraju załamania” - uważa Robin Allan, przewodniczący Association of UK Independent Oil and Gas Exploration Companies (Brindex), skupiającego niezależnych producentów ropy i gazu działających na brytyjskim szelfie.
W rozmowie z BBC szef Brindex, stwierdził, że prawie żaden z nowych projektów wydobywczych w tym rejonie nie będzie opłacalny przy obecnym poziomie cen surowca.
"Jest prawie niemożliwe, by osiągać zyski przy tych cenach ropy. Mamy do czynienia z ogromnym kryzysem" - powiedział Allan, przewodniczący stowarzyszenia i członek zarządu spółki Premier Oil.
Według niego w pierwszej kolejności problemy te dotkną pracowników i to już się dzieje i to na skalę większą niż pokazują oficjalne dane. Spółki informują o redukcjach w zatrudnieniu, ale tylko wśród etatowych pracowników, a wielu zatrudnionych w branży pracuje na kontraktach, które łatwo jest rozwiązać.
Wiele spółek, jak choćby BP czy CocnocoPhillips już ogłosiło redukcje zatrudnienia. Kolejne planują takie kroki lub już je wykonują bez nagłaśniania. Zdaniem ekspertów w najbliższych miesiącach można spodziewać się znaczącej redukcji zatrudnienia w sektorze, który obecnie zatrudnia około 375 tys. osób w Wielkiej Brytanii.
PAP