Złoty w czwartek najsłabszą walutą regionu
Złoty, mimo dość dobrych nastrojów na rynku finansowym, kontynuował w czwartek spadki; tracił najmocniej z walut naszego regionu. Ok. godz. 17.20 za euro trzeba było zapłacić 4,40 zł, za dolara 3,96 zł, za franka 4,04 zł, a za funta 5,28 zł.
"_Złoty w czwartek okazał się najsłabszą walutą w naszym regionie, pomimo bardzo sprzyjającego sentymentu na globalnych rynkach, gdzie ryzykowne aktywa cieszyły się ogromnym powodzeniem. Nastrojów wśród inwestorów nie zepsuła nawet decyzja Banku Anglii, który wbrew oczekiwaniom nie zdecydował się na cięcie stóp procentowych, co spowodowało, że najsilniej wobec złotego zyskiwał dziś funt" - ocenił analityk z DM mBanku Kamil Maliszewski.
Zauważył, że chwilowo notowania funta dotarły nawet do poziomu 5,34 zł, jednak pod koniec sesji za GBP płaciliśmy ponownie poniżej 5,30 zł. "Wydaje się jednak, że umocnienie brytyjskiej waluty nie okaże się długotrwałe, gdyż komunikat po posiedzeniu Banku Anglii wskazywał, że obniżki stóp procentowych w sierpniu są praktycznie przesądzone" - dodał.
Analityk wskazał, że kurs EUR/PLN ciągle utrzymuje się powyżej 4,40, a przełamanie tej bariery może być niezwykle trudne. "Szczególnie, że jutro poznamy decyzję agencji Fitch dotyczącą ratingu Polski, natomiast w przyszłym tygodniu, zgodnie z zapowiedziami premier Beaty Szydło, ma zostać przyjęta opinia rządu na temat projektu dotyczącego wieku emerytalnego, najprawdopodobniej w najbardziej radykalnej formie, wprost przywracającej wiek 60 lat dla kobiet oraz 65 lat dla mężczyzn" - wyjaśnił.
Jego zdaniem pozytywne zaopiniowanie tego projektu, które praktycznie gwarantowałoby przyjęcie go w takiej formie przez parlament, miałoby silnie negatywny wpływ na ocenę wiarygodności Polski i mogłoby wzbudzić obawy inwestorów dotyczące bezpieczeństwa finansów publicznych w kolejnych latach.
"Niewątpliwie taki projekt miałby też negatywny wpływ na tempo wzrostu gospodarczego. W świetle tych ryzyk zdecydowanie bardziej prawdopodobne wydaje się podejście EUR/PLN w stronę 4,45 już w przyszłym tygodniu. Natomiast, jeżeli nastroje na rynkach uległyby generalnemu pogorszeniu, to wtedy kurs EUR/PLN może dotrzeć szybko do poziomu 4,50" - uważa Maliszewski.
W czwartek tracił natomiast - po raz kolejny w ostatnich dniach - dolar, coraz bardziej oddalając się od poziomu 4 złotych. Zdaniem Maliszewskiego podobnie jak w ubiegłym tygodniu, inwestorzy zignorowali w czwartek porcję lepszych danych z gospodarki amerykańskiej. "Jeżeli jutro poznamy dobre odczyty sprzedaży detalicznej oraz inflacji CPI z USA, to USD/PLN powinien powrócić powyżej 4 złotych" - zastrzegł analityk.
Także Konrad Ryczko z DM BOŚ podkreślił, że w trakcie dzisiejszej sesji w Europie obserwowaliśmy kontynuację słabości polskiej waluty. "Skala spadków nie była jednak znacząca i na większości zestawień ograniczała się do minus 0,4 proc. Warto jednak wspomnieć, iż złoty znów był jedną z najsłabszych składowych koszyka CEE. Najmocniejsze spadki (nawet o 1,9 proc.) obserwowaliśmy na zestawieniu z brytyjskim funtem" - wskazał.
Według Ryczki powodem skokowego umocnienia funta był fakt pozostawienia przez Bank Anglii stóp na niezmienionym poziomie, podczas gdy większość inwestorów liczyła na obniżkę o 25 pb. "Słabość złotego można również tłumaczyć zbliżającą się rewizją ratingu ze strony agencji Fitch (piątek). Bazowy scenariusz zakłada, iż agencja zdecyduje się na obniżenie perspektywy ratingu dla Polski do negatywnej" - dodał.
PAP, sek