Analizy

Korekta czy coś więcej?

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 6 lutego 2018, 16:13

  • Powiększ tekst

Na światowych rynkach akcji trwa wyprzedaż. Kilkuprocentowe spadki dotknęły giełdy od Stanów Zjednoczonych, przez Azję, aż po Europę. Pomimo obserwowanych od pewnego czasu niepokojących sygnałów takich jak wzrost rentowności obligacji chyba nikt się nie spodziewał takiego obrotu sprawy, a przynajmniej o takiej skali i tempie

Poniedziałkowa sesja na Wall Street pozostanie na długo w pamięci inwestorów, pomimo że z początku sytuacja wyglądała nawet optymistycznie. Amerykański Dow Jones otworzył się po weekendzie spadkową luką cenową, co w pierwszych godzinach handlu zmotywowało kupujących. Jednak wraz z domknięciem luki sytuacja zaczęła się zmieniać. Notowania indeksu rozpoczęły marsz na południe, a wraz z upływem sesji jego tempo tylko rosło. Najstarszy amerykański indeks spadał nawet 6 proc., jednak w ostatniej godzinie sesji widzieliśmy reakcję byków w rezultacie czego indeks zakończył dzień “tylko” 4,6 proc. pod kreską.

Reszta głównych amerykańskich benchmarków giełdowych wypadła tylko nieznacznie lepiej, gdyż S&P 500 i Nasdaq spadły odpowiednio o 4,1 proc. i 3,78 proc. Naturalnym jest, że w takiej sytuacji indeks VIX rośnie i tak też było w tym przypadku. “Indeks strachu” wzrósł wczoraj o ponad 100 proc., z 18,44 do 38,8, a dziś dotarł już do ponad 49. Co ciekawe, złoto, które ma status “bezpiecznej przystani”, nie odnotowało wczoraj spektakularnych wzrostów, które zazwyczaj towarzyszą ucieczce inwestorów z bardziej ryzykownych rynków, takich jak na przykład rynek akcji.

Wydarzenia w Stanach Zjednoczonych nadały kierunek sesji azjatyckiej i europejskiej. Główne indeksy giełdowe z Azji odnotował pokaźne spadki, a ich skala, w przypadku japońskiego Nikkei (-4,73 proc.) i chińskiego Hang Seng(-5,88 proc.), okazała się nawet większa niż na Wall Street. W Europie natomiast atak niedźwiedzi okazał się bardziej umiarkowany, co nie zmienia faktu, że główne benchmarki z tego regionu notują zniżkę w przedziale od 2 proc. do 2,5 proc.

Jak w takim krajobrazie odnajduje się polska giełda? Niestety, nie najlepiej. Skala wyprzedaży w Warszawie jest sporo większa niż na rynkach europejskich, a warszawski WIG20 traci najmocniej ze wszystkich europejskich benchmarków zrzeszających spółki o największej kapitalizacji. Wszystkie indeksy sektorowe Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie świecą dziś na czerwono, a najsłabiej radzi sobie sektor paliwowy.

Pozostaje jednak pytanie czy w obliczu takich spadków możemy dalej mówić o korekcie? Szukając odpowiedzi na to pytanie warto spojrzeć na całość hossy na S&P 500. Jest to piąta korekta w trakcie tego rynku byka, a rozmiary poprzednich czterech wahały się w przedziale od 14,2 proc. do 17,2 proc. przyjmując średnią wartość równą 15,5 proc. Póki co, od ostatnich szczytów S&P 500 spadł “tylko” około 8 proc., tak więc na razie powinniśmy się wstrzymać ze snuciem apokaliptycznych wizji.

Filip Kondej, analityk rynków finansowych XTB

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych