Dramat na Torwarze. Wolontariusze na skraju wytrzymałości

Wolontariusze z własnych pieniędzy finansują kupno leków, m.in. ratujących życie, dla potrzebujących – piszą, że środki pomocowe do nich nie dotarły. Nie otrzymali też pieniędzy na zakup żywności. „To bardzo niepokojące. Torwar i Ptak Expo sygnalizują skraj możliwości udzielania pomocy. Potrzebna profesjonalna pomoc instytucji rządowych odpowiedzialnych za działania kryzysowe. Prezydenci i Wojewodzi, to nie czas na przepychanki. Wolontariusze sami tego nie ogarną” – alarmuje Artur Wiza w mediach społecznościowych

Działający na Torwarze, a także w Ptak Expo w Nadarzynie, wolontariusze przy świadczeniu pomocy uchodźcom z Ukrainy są wyczerpani i na granicy wytrzymałości fizycznej i psychicznej. Z powodu braku środków pomocowych finansują oni kupno leków, m.in. ratujących życie, dla potrzebujących z własnych pieniędzy. Nie otrzymali też środków na zakup żywności. Wolontariusze pracujący w kuchni to harcerze, „dzieci bez doświadczenia” i zwyczajnie nie radzą oni sobie z przygotowaniem posiłków dla tłumów głodnych uchodźców.

Żarty się skończyły, wojewoda tylko udziela wywiadów jak wszystko jest pod kontrolą, a my wolontariusze jesteśmy już na skraju wytrzymałości fizycznej i psychicznej. Jako koordynator wolontariuszy w punkcie Torwar bardzo proszę o szerzenie poniższych informacji. Oto jak wygląda obecna sytuacja: - czytamy we wpisie koordynatora wolontariuszy Joanny Niewczas, która streszcza dramatyczną sytuację woluntariuszy i uchodźców w ośmiu punktach.

1. Brak środków finansowych na zakup leków dla uchodźców- lekarze wypisują recepty, wolontariusze z własnych środków kupują leki ratując życie potrzebujących (insulina, chemia etc.).

2. Brak środków finansowych na posiłki- wolontariusze odpowiadają za organizację kilku tysięcy posiłków dziennie obdzwaniając restauracje i prosząc o dary, nie jesteśmy w stanie zapewnić posiłków dla uchodźców przy takiej liczbie osób, nie dostaliśmy żadnych środków do zagospodarowania w sytuacji kryzysowej

3. Strefa gastronomiczna- za kuchnię odpowiadają harcerze, to dzieci bez doświadczenia, nie noszą rękawiczek i maseczek, nie kontrolują ważności i świeżości produktów, nie kontrolują braków żywności, nie ma żadnych zasad BHP Jest ogromne ryzyko epidemii spowodowanej brakiem przestrzegania wymogów sanitarnych, uchodźcy sami mówią, że brzydzą się brać posiłki.

4. Województwo nie jest w stanie dostarczyć nam podstawowych środków higieny, prosimy codziennie o klapki pod prysznic, setki osób myją się pod tym samym prysznicem i już mamy przypadki grzybic. Wojewoda musi zagwarantować stałe dostawy tego typu produktów.

5. Maseczki i rękawiczki, dezynfekcja rąk/stołów etc - już są przypadki covid (w tym ja- koordynator wolontariuszy), nikt nie przestrzega reżimu sanitarnego

6. Czystość - wojewoda zapewnił jedną osobę do sprzątania, łazienki są w opłakanym stanie, uchodźcy sami sprzątają toalety

7. NGOs - nie dostaliśmy wsparcia ze strony żadnej organizacji, wszyscy wolontariusze to grupa znajomych, która zebrała się oddolnie. Pracują oni po 20h dziennie. Konieczne jest natychmiastowe wsparcie NGOs.

8. Wsparcie z urzędu - cały obiekt koordynowany jest przez wolontariuszy i studentów, z urzędu dostępna jest jedna osoba, która nie ma wiedzy na temat zarządzania kryzysowego i nie jest w stanie podjąć żadnej decyzji.

Ignorowanie powyższych punktów spowoduje wybuch epidemii na Torwarze oraz bardzo poważne braki w dostępności żywności i środków chemicznych/higienicznych - czytamy we wpisie Joanny Niewczas w LinkedIn.

Czytaj też: Premier: decyzja o przekazaniu MiG-29 leży w rękach NATO i USA

linkedin.pl/mt