Po aneksji Krymu w 2014 r. szef Orlenu odwiedził Petersburg
Prezes PKN Orlen w okresie rządów PO-PSL Jacek Krawiec trzy miesiące po opanowaniu Krymu przez Rosjan udał się na Forum Ekonomiczne do Sankt Petersburga. Decyzję Krawca o wyjeździe poparł ówczesny premier Donald Tusk. Obecnie rząd Zjednoczonej Prawicy odchodzi od importu surowców z Rosji, jednak opozycja nie przestaje atakować władzy za niby prokremlowską politykę – informuje portal tvp.info
Donald Tusk bronił decyzji Krawca o wyjeździe do Rosji mimo, że przedstawiciele administracji USA zachęcali do rezygnacji z uczestnictwa w putinowskim forum. Jest odpowiedzialny za dobre funkcjonowanie firmy, za to bierze pieniądze. Jeśli prezes Orlenu uznał, że jego obecność jest tam niezbędna z punktu widzenia interesów firmy, to należy uszanować tę decyzję – tymi słowami premier rządu PO-PSL uzasadniał wyjazd Krawca na Forum Ekonomiczne z udziałem Władimira Putina – czytamy na portalu tvp.info.
Byłbym bardzo niezadowolony, gdybym się dowiedział, że prezes spółki z udziałem skarbu państwa – spółki, która zajmuje się produkcją i dystrybucją paliw – zaczął uprawiać geopolitykę – podkreślał Tusk, informuje portal.
Czy jest to interes dla Polski? Jeśli to interes dla Polski, to nie możemy pozbawiać się możliwości współpracy gospodarczej z Rosją – podobnie argumentowała eurodeputowana Danuta Hübner.
Zarówno przedstawiciele koalicji PO-PSL, jak i szefowie koncernów jednym głosem mówili o konieczności współpracy z Rosją, pomimo ewidentnych przejawów jej militarystycznej i mocarstwowej polityki prowadzonej w 2014 r. wobec Ukrainy, w tym podboju Krymu.
Jest wolny rynek, czy my walczymy z Rosją? – pytał Paweł Olechnowicz, szef gdańskiego Lotosu, a więc spółki, wobec której Tusk dawał zielone światło, aby ją sprzedać Rosjanom.
Do rezygnacji z wyjazdu na putinowskie forum zachęcali przedstawiciele ówczesnej administracji amerykańskiej - w czasie drugiej kadencji Baracka Obamy – mimo, że była ona kojarzona z polityką „resetu” wobec Rosji. Spółka PKN Orlen tłumaczyła jednak wówczas, że infrastruktura techniczna polskich rafinerii jest taka, że import wysokosiarkowej ropy z Rosji jest koniecznością. Rosyjski surowiec miał sprawiać, że Orlen osiągał najwyższą efektywność.
Niezależność od Rosji
Jak mówił Daniel Obajtek pod koniec marca br., obecnie 70 proc. ropy w systemie rafineryjnym Orlenu pochodzi spoza kierunku rosyjskiego. W należącej do Orlenu rafinerii Możejki od wybuchu wojny 100 proc. ropy pochodzi spoza Rosji.
Do dywersyfikacji ropy przygotowywaliśmy się wcześniej. Jeszcze przed wybuchem wojny zdywersyfikowaliśmy 50 proc. ropy do systemu Orlen, do którego należą również rafineria w Możejkach, skąd produkty idą na Litwę, Łotwę, Estonię i do Ukrainy, oraz dwie rafinerie w Czechach – mówił Daniel Obajtek 31 marca.
Jednak do końca 2014 r. aż 90 proc. zużywanej w Polsce pochodziło z Rosji. Po przejęciu władzy przez Zjednoczoną Prawicę w 2015 r. rozpoczął się proces uwalniania Polski od zależności energetycznej od Rosji, zarówno w zakresie ropy naftowej, jak i gazu.
Po rozpoczęciu przez Rosję inwazji na Ukrainę premier Mateusz Morawiecki podkreślił, że będziemy robili wszystko, żeby do końca tego roku odejść od rosyjskiej ropy. Także w odniesieniu do innych surowców energetycznych importowanych z Rosji następuje eliminacja kierunku rosyjskiego. Import węgla ma być wstrzymany już w maju.
Mimo tego politycy środowisk sprawujących władzę w Polsce do 2015 r. nie przestają zarzucać obecnemu rządowi wspierania Putina. Bardzo kontrastuje to z polityką prowadzoną przez koalicję PO-PSL z ewidentnym kursem na ugodę i współpracę z Rosją. Niedawno Marszałek Senatu Tomasz Grodzki opublikował „przeprosiny” Ukraińców, próbując im wmawiać, że Polska nadal importuje z Rosji węgiel przez co wspiera finansowo reżim z Kremla.
Czytaj też: Kaczyński: Nie wiem, czy ekipa Tuska dokończyłaby gazoport
tvp.info/PAP/mt