Informacje
www.sxc.hu
www.sxc.hu

Jak Norwegia Afryce, tak Afryka Norwegii

Krystyna Szurowska

Krystyna Szurowska

ekonomistka i publicystka

  • Opublikowano: 22 listopada 2012, 09:10

    Aktualizacja: 22 listopada 2012, 14:55

  • Powiększ tekst

Afrykanie potrafią się odwdzięczyć za pomoc humanitarną, a i finansową też. Otóż na wieść, że w Norwegii raz do roku odbywa się zima (taka pora roku) bardzo się zatrwożyli (tuż po tym jak dowiedzieli się, czym jest). Postanowili, więc urządzić zbiórkę kaloryferów, w celu wysłania ich na północ. Zebrali artystów, napisali piosenkę, nakręcili klip i już! Poszło w eter.

http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=oJLqyuxm96k

Za całą akcją stoją norwescy członkowie, norweskiej organizacji, zrzeszającej norweskich studentów i pracowników akademickich SAIH. Na www.spiegel.de można przeczytać sobie wywiad z prezesem tejże organizacji 33- letnim Erikiem Schreiner Evans. Cała akcja nie ma oczywiście na celu wyłudzenia farelki, lecz wyśmianie kreowanych w mediach stereotypów na temat sytuacji ekonomiczno-społecznej w Afryce. W kilkuminutowym klipie pokazane są sceny z Norwegii, równie dramatycznie, jak w zwyczaju ma się pokazywać obrazy Afryki w mediach europejskich. Gdzieś po jakiejś wiejskiej, oblodzonej dróżce lezie chłopina, z zimna się telepie, zdrętwiałe stópki rozjeżdżają się na boki, wiatr robi mu z kurtki żagiel. Ale dzielni mieszkańcy czarnego lądu z uśmiechem na twarzy targają grzejniki, które już za moment trafią na koło podbiegunowe i na całym świecie zapanuje ciepło, pokój i ogólne zadowolenie. Zupełnie jak w polskich reklamówkach PAHu typu „kup sobie wodę, a w Sudanie dostaną rower, albo studnie” (zależy, co wylosują), gdzie zawsze muszą pokazać dzieci z wyłupiastymi oczami wznoszące ręce po kubek z wodą oraz bezzębnego dziada z laską na, około którego latają muchy, no i podstawowo wesołych białasów, którzy kopią studnię i już jutro, pojutrze odwrócą los tych biednych ludzi.

Akcję zaliczam do tych udanych. Prześmiewcza, dobrze skrojona. Ja, jednak bardziej widzę w tym wyśmianie akcji humanitarnych niżeli mylnego obrazu czarnego lądu na dwójce.

 

Uganda

Nic nadzwyczajnego. Wojna domowa minęła, bieda, rozwarstwienie. Miasteczko, duża siedziba organizacji humanitarnej. Młodzi ludzie, ochotnicy, najczęściej studenci z Europy na dwu, trzy miesięcznych wymianach, rozlokowani po okolicznych wioskach, wioseczkach. Pracownicy koordynujący, około czterdziestki, głownie kobiety, kilku zakręconych chłopaków w jeansach. Wolontariusze w terenie, organizują szkoły. Bo przecież szkół nie ma, bo bieda, bo małe miejscowości. Ludzie żyją w lepiankach. A wykształcenie jest ważne. Na zajęcia przychodzi kilkanaście, kilkadziesiąt osób. Za mało. Dlaczego Pani syn nie chodzi, przecież edukacja jest ważna, ważna jest? Pracuje w polu. Nie ma, co jeść, musi. Ale przecież edukacja, edukacja jest ważna. Jednak wolimy jeść. Czemu więc chodzicie do szkoły, wy, których tu widujemy? Bo zawsze coś. Można długopis wynieść, albo buta ukraść. Ale przecież edukacja, edukacja jest ważna. Po skończeniu 15 lat i tak już nie będę mógł przychodzić. Ale możesz do miasta, w mieście jest szkoła. Do miasta daleko, nie ma pieniędzy, po co? Żeby mieć zawód, dobrą pracę. Po co praca? Codziennie dają maniok z fasolą, tam niedaleko, organizacja z Europy.

 

Sudan

Obóz uchodźców. Cztery różne plemiona, obwiązane dziurawym płotem. Przyjeżdża ekipa, studnie będziemy budować. No dobra. Ekipa z Europy wybierze przewodniczącego, głównego studnianego i konserwatora z instrukcją obsługi. Porobią zdjęcia, do przyszłorocznej kampanii. Tylko zadowoleni, bądźcie zadowoleni. Dzieci, narysujcie panią Karolinę, jak rozdaje wam butelki wody. Dzieci rysują, błyska flesz. No dobra, jest studnia, tylko niech te kozy tu nie sikają, bo woda będzie skażona i wody znowu nie będzie. A wy? Wy jakoś się dogadacie prawda, panie przewodniczący? Wojny toczyliście przez lata, ale teraz ta studnia... jakoś to będzie. No to my już pojedziemy, tylko, żeby ta koza tu nie sikała i nie kłóćcie się. Za tydzień doślemy rower, będziecie rower mieli. 
Przewodniczący- złamany nos i obojczyk pęknięty, główny studniany cały w siniakach i ręka napuchnięta, a konserwator uciekł do lasu. Studnie ostatnio widzieli, kiedy pięciu nastolatków naparzało się armaturą. I tak wcześniej koza zasikała i jeden facet, co się wkurzył na wszystkich. Rower na części sprzedaliśmy za kilka bukłaków wody, bo do rzeki daleko i niebezpiecznie chodzić.

 

Kongo

Chata misjonarzy. Biali, europejczycy, Belgowie. Przyjechali mówić o Jezusie. I mówią. Przychodzą do nich czarni słuchać, albo i nie słuchać. Głównie chodzi o zupę z soczewicy i kilka sandałków, które przyjechały z Europy od ludzi dobrej woli. Raczej nie słuchają, bo odprawiają modły do jakiegoś kamienia. Hejże! Co to za porządki! A czy w Europie jest taki bóg od krów? Nie, bóg jest jeden. Od wszystkiego. Brednie! Bóg od krów być musi, jest najważniejszy! Bez boga od krów nie gadamy! Odwrócili się na pięcie i poszli sprzedać sandałki na targ.

To chyba ogólnie panujące prawo podarunków. Ludzie nie potrafią ich dobrze spożytkować. Spójrzmy na rozpadające się prawie nowe mieszkania socjalne, w pół roku roztrwonione wygrane w „totka”, czy nastolatków rozbijających samochody od rodziców. Nie potrafimy pomagać sobie nawzajem, w Europie. Mówimy o różnicach mentalnych między nami, a własnymi krajanami, a jednak ochoczo zabieramy się za pomoc Afryce, gdzie ludzie są tak abstrakcyjnie inni, że nie jesteśmy sobie nawet w stanie wyobrazić, a co dopiero zrozumieć ich zachowania i wywnioskować, czego tak naprawdę potrzebują. Opowiadamy o głodzie i wojnach, których nie rozumiemy. Budujemy jakieś studnie, dziwiąc się, że popadają w ruinę. Mówimy, że jesteśmy im to winni za apartheid i kolonizację, nie widząc tego, że wszystkie te nasze akcje humanitarne to wtórna kolonizacja, mająca na celu zrobienie z nich czarnych europejczyków, na nasz obraz i podobieństwo. Chcemy robić z nimi interesy, stawiając się w roli nauczyciela i „robiącego łaskę”- „tak sprzedam Ci telefon komórkowy, jeśli nie będziecie opozycji wsadzać do więzień”, „tak, kupimy od was kawę, ale najpierw musicie mieć parlament i parytet i maksimum 1% analfabetyzmu”. Dlatego Afryka za lepszego partnera w biznesie uważa Chińczyków, którzy zwyczajnie chcą handlować, a nie opowiadać, co dobre, a co złe, co wolno, czego nie. Pomoc humanitarna jest super, bo kto by nie chciał sandałków za kilka zdjęć i roweru za 5 minut o Jezusie, natomiast wymogi zmian systemowych w zamian za możliwość dobicia targu jest dość zabawna. Czy widział ktoś właściciela elektrowni, który mówi do właściciela fabryki „tak, podłączę Ci prąd, za który będziesz mi płacić normalną stawkę, jeśli tylko ubezpieczysz wszystkich swoich pracowników”, a ten się zgadza na to mając obok drugą elektrownie, która nie stawia warunków, tylko woła montera i następnego dnia ciągnie kabel przez całą fabrykę?

 

Ciekawe, jak oni te kaloryfery do Norwegii przetransportują?

 

Krystyna Szurowska

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych