Transformacja energetyczna to trudny proces
- Plany PGE mogą być czymś w rodzaju wyznacznika dla pozostałych firm co do kierunków i tempa zmian - mówi dr Karol Pawlak z Politechniki Warszawskiej
Agnieszka Łakoma: Jak ocenia Pan zaktualizowaną strategię Polskiej Grupy Energetycznej? Gdy mówimy o przyśpieszeniu, a firma zamierza już w 2040 roku osiągnąć neutralność klimatyczną czyli o 10 lat wcześniej, niż założyła w strategii z 2020r., to od razu nasuwa się pytanie, czy nowy plan nie pozostanie tylko na papierze?
Karol Pawlak: Strategia, którą zaprezentowała PGE, jest faktycznie bardzo ambitna. Szczególnie istotne wydają się dwie kwestie. Pierwsza to rozmach – czyli właśnie odejście od węgla i gazu, postawienie na OZE i atom, zatem cel neutralności klimatycznej a druga - to poziom nakładów inwestycyjnych, szacowany na 125 miliardów złotych.
- Co może być największym problemem dla PGE – zdobycie finansowania czy harmonogram?
- Trudniejsze będzie wykonanie wszystkich projektów w wyznaczonym czasie tak, by osiągnąć zakładany cel. Natomiast wraz z wyjęciem z PGE aktywów węglowych firma nie będzie mieć problemów z pozyskaniem pieniędzy z instytucji międzynarodowych jak choćby EBI czy EBOR na finansowanie projektów w zakresie czystej energii.
- Skoro „pieniądze to nie problem”, to czy lista projektów, jakie planuje PGE, jest za długa i są zbyt skomplikowane? Obejmuje inwestycje w odnawialne źródła na morzu, atom nowoczesne opomiarowanie odbiorców czy choćby przejście na wodór.
- Dlatego właśnie uważam, że harmonogram będzie bardzo napięty. Zasięg strategii ma co najmniej kilka elementów, które mogą być krytycznymi dla realizacji. Pierwszy to budowa elektrowni jądrowej, druga to modernizacja sieci dystrybucyjnych. Skoro chcemy wykorzystać moment transformacji do zmiany sposobu zarządzania siecią, trzeba zmodernizować infrastrukturę średniego napięcia, gdzie przyłączona jest energetyka rozproszona. I to jest zadanie dla dwóch trzecich Polski. Trzeci element to modernizacja ciepłownictwa.
- Czasem powstaje wrażenie, że gdy mówimy o transformacji to skupiamy się głównie na elektroenergetyce, a ciepłownictwo to zupełnie „coś obok”. PGE chce wprawdzie budować nowe bloki gazowe, ale jednocześnie zapowiada rezygnację z wykorzystania gazu w 2040 roku. I zastąpienie go wodorem. Czy – nawet uwzględniając ambitne plany unijne w zakresie gospodarki wodorowej – PGE nie za bardzo optymistycznie ocenia jej rozwój?
- Odejście od gazu to nierozerwalnie wiąże się z aktywami ciepłowniczymi i tu wykorzystanie technologii wodorowych na pewno jest szansą. Na razie mamy do dyspozycji elektrolizę wody na potrzeby produkcji wodoru. Można więc go wykorzystać do spalania w silnikach cieplnych, co jest stosunkowo łatwe pod względem procesowym ale trudniejsze technologicznie – bo znacznie trudniej przestawić na wodór elektrownie. Łatwiej będzie wykorzystać w nich gaz syntetyczny, choć to też jest wyzwaniem. Gaz syntetyczny wymaga bowiem źródła CO2, naturalnym rozwiązaniem jest pozyskanie go z atmosfery lub z biogazowni; pytanie tylko czy możemy utrzymać odpowiednią skalę takiej produkcji. Jeszcze jedna możliwość to ogniwa paliwowe - wysokotemperaturowe, dzięki którym można wytwarzać energię elektryczną i olbrzymie ilości ciepła. Poza tym w strategii PGE jest jeszcze dodatkowy projekt czyli uzyskania amoniaku, który można wykorzystać w przemyśle chemicznym lub do produkcji prądu. Amoniak ma tę przewagę nad wodorem, że można go swobodnie transportować.
- Nie tylko w kontekście strategii PGE ale w ogóle w Polsce wiele mówi się o konieczności bezpiecznych dostaw taniej i czystej energii. Od czego to będzie zależeć? Czy OZE faktycznie będą tak tanie czy to raczej cena prądu z elektrowni jądrowych będzie niska, co pokazały niedawne doświadczenia Finlandii?
- Kluczem do taniej energii w naszym kraju jest odpowiednia konstrukcja miksu energetycznego czyli ustalenie z jakich źródeł ile energii chcemy pozyskiwać. Energetyka jądrowa z powodów technologicznych powinna być podstawą funkcjonowania systemu, do tego w miarę stabilna produkcja z farm na Bałtyku oraz energetyka wiatrowa na lądzie i fotowoltaika wyposażona w magazyny energii. Jeśli do tego wszystkiego dodamy sprawnie działające usługi czyli elastyczność, zarówno po stronie popytowej jak i podażowej na rynku energii, to zapewnimy sobie tak bezpieczeństwo dostaw energii jak i optymalny koszt jej produkcji. Choć oczywiście także trzeba brać pod uwagę fakt, że 17 lat to krótki czas na realizację wszystkiego. W przypadku budowy farm wiatrowych na morzu nie spodziewam się problemów, ale gdy chodzi o elektrownie jądrowe, to ich uruchomienie w za 10 lat będzie na pewno bardzo trudne. A do tego jeszcze wzywaniem jest odblokowanie możliwości przyłączeniowych dla źródeł odnawialnych na lądzie.
- Co publikacja nowej strategii PGE oznacza dla pozostałych dwóch grup energetycznych – Enei i Tauronu?
- Na pewno PGE opublikowała strategię nie z potrzeby chwili, bo wszyscy zdają sobie sprawę, że transformacja energetyczna to długotrwały i trudny - w Polsce szczególnie - proces. I musi to zrobić cała branża. Dlatego sądzę, że plany PGE mogą być czymś w rodzaju wyznacznika dla pozostałych firm co do kierunków i tempa zmian.
Rozmawiała Agnieszka Łakoma