Zmęczenie Ukrainą? To wina polityków Zachodu!
Coraz bardziej widoczne na Zachodzie „zmęczenie Ukrainą” jest problemem, który zachodni przywódcy sami wyhodowali, przedstawiając konflikt jako łatwiejszy do wygrania niż jest w rzeczywistości i nie udzielając jej większej pomocy - pisze w niedzielę brytyjski dziennik „Financial Times”.
Autor komentarza, Martin Sandbu, przypomina, że przestrzegał przed „zmęczeniem Ukrainą” dwa miesiące po rosyjskiej inwazji i wobec tego trwałość zachodniego wsparcia moralnego, finansowego i militarnego jest zaskakująca, ale to zmęczenie dopadło w końcu wszystkich. Zaznacza, że nie zmienia tego decyzja przywódców UE o otwarciu negocjacji członkowskich z Ukrainą, bo to, iż jej podjęcie nie było łatwe, właśnie dowodzi tego zmęczenia.
CZYTAJ TEŻ:
Tusk premierem: Znamy skład rządu
Sejm. Nowy rząd z antysemickim skandalem w tle!
Prywatne armie: Ile zarabia „Wagnerowiec”?
Wskazuje, że w ciągu ostatniego miesiąca dyskurs publiczny na temat Ukrainy zmienił się wyraźnie na gorsze. „Uwaga przeniosła się z heroizmu prezydenta Wołodymyra Zełenskiego na jego wyczerpanie, a z ukraińskiej jedności na podziały polityczne. Ostatnio wiele mówi się o braku zaufania między prezydentem a jego najwyższym rangą generałem, Walerijem Załużnym, oraz o będącej w zastoju kontrofensywie. Brak wsparcia finansowego i wojskowego ze strony Zachodu słusznie przyciągnął wiele uwagi” - pisze Sandbu.
Zauważa, że choć nic z tego nie jest nowe, uderzająca jest szybkość, z jaką dobrze znane fakty zostały zinterpretowane jako obraz słabnącej Ukrainy i chwiejącego się Zachodu. „Innymi słowy, lekcja polega na tym, jak nagle może pęknąć tama narracyjna, nawet bez dużych zmian na polu bitwy. W ciągu kilku tygodni granie przez Władimira Putina na to, że Zachód nie może utrzymać kursu, wyglądało lepiej niż kiedykolwiek wcześniej - i zaczęto tak uważać” - wyjaśnia.
Pisze, że świadomi tego, zachodni przywódcy próbują przeciwdziałać zmieniającej się narracji, ale aby to się udało, muszą zmierzyć się z własnymi zaniedbaniami w kwestii zrozumienia w swoich krajach wagi konfliktu, bo nie wystarczy już powiedzieć „walka Ukrainy jest naszą walką” i obiecać, że będziemy stać przy Kijowie „tak długo, jak będzie trzeba”.
„Zmagamy się ze zmęczeniem opinii publiczną konfliktem, który przeciąga się z powodu naszych własnych opóźnień w dostarczaniu Ukrainie najpotężniejszej broni. (…) Przywódcy stoją dziś w obliczu konieczności wydatkowania większego kapitału politycznego, ponieważ wcześniej unikali trudnych wyborów politycznych. Dotyczy to zarówno broni, jak i wsparcia finansowego” - zauważa.
Jak wskazuje, zachodni przywódcy dali swoim społeczeństwom odczuć, że będzie to łatwiejsze niż jest w rzeczywistości i nigdy nie odważyli się prosić o poświęcenie w postaci przejścia na lekką wersję gospodarki wojennej. „Ale to pozostaje kluczowe w Europie, której bezpieczeństwo nadal będzie zależeć od pomocy Ukrainie w zwycięstwie - zwłaszcza jeśli Donald Trump powróci na stanowisko prezydenta USA. Odporność i strategiczna autonomia wymagają minimalnej zdolności do zaakceptowania pewnych niedostatków, ponieważ porażka Ukrainy pogorszyłaby wszystko” - podkreśla Martin Sandbu.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński
PAP/ as/