Bankowcy listy piszą. Tym razem w obronie byłego szefa KNF oskarżonego o zaniedbania
„Pierwszy poszkodowany Rzeczypospolitej” – taki obraz Wojciecha Kwaśniaka wyłania się z apelu bankowców do premiera, w którym grono wysoko postawionych osób z bankowości broni byłego wiceszefa nadzoru finansowego. Broni go przed postępowaniem mającym ocenić jakość tego nadzoru, która – jak wynika z raportu NIK i ustaleń prokuratury – była wątpliwa. Nie da się ukryć, iż fakt, że bankowcy nie chcą, aby sprawa potencjalnych zaniedbań w KNF została wnikliwie zbadana, brzmi podejrzanie. Jeszcze bardziej podejrzane jest rozdzieranie szat w obronie wiceszefa KNF przez ludzi związanych z instytucjami, które ten powinien przecież rzetelnie kontrolować, oceniać i regulować.
W lutym 2024 r. po latach toczącego się procesu, sędzia Edyta Snastin-Jurkun z Iustitii, wydała wyrok skazujący inicjatorów pobicia byłego wiceprzewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego. Na 10 lat więzienia został skazany Piotr Polaszczyk – były oficer WSI, na 2 lata Jacek W. – współodpowiedzialny za napaść.
Kwaśniak pobity, Kwaśniak oskarżony
Jeden proces Kwaśniaka się zakończył, ale równolegle toczy się drugi – nawiązujący do potencjalnie potężnych zaniedbań, które doprowadziły do jednej z największych afer rządów PO-PSL – afery SKOK-u Wołomin. Obsadzona przez urzędników powiązanych z PO, Komisja Nadzoru Finansowego – zdaniem prokuratury – nie zareagowała odpowiednio na szereg sygnałów mówiących o utajonych tam przestępstwach.
Już 25 października 2012 roku, na dwa lata przed wprowadzeniem do SKOK Wołomin zarządu komisarycznego, Krajowa SKOK zaalarmowała KNF o nieprawidłowościach w Wołominie. Jednak realne działania Komisja podjęła dopiero w lutym 2013 roku.
Ze zgromadzonego materiału dowodowego wynika, że podjęcie w porę działań przez KNF mogłoby zapobiec stratom poniesionym przez kasę i kilkadziesiąt tysięcy jej klientów. Komisja zaniechała takich działań, mimo że dysponowała informacjami, że w SKOK-u Wołomin dochodzi do przestępstwa prania brudnych pieniędzy, co zagraża bezpieczeństwu funduszy zgromadzonych przez jej klientów – mówił Bogdan Święczkowski w 2018 roku prezentując materiał zebrany w sprawie zaniedbań KNF.
Szereg afer rynku finansowego
W tym samym czasie, kiedy toczy się afera „Wołomina”, polski rynek finansowy zalicza kolejne trzęsienia ziemi. Upada piramida finansowa Amber Gold, a z aferą media łączą pośrednio syna Donalda Tuska, Polacy mierzą się z problemami kredytów frankowych do niedawna chętnie przyznawanych przez banki, pechowcy szukają swoich oszczędności zainwestowanych w tak zwane polisolokaty – produkty, na których zarobiły przede wszystkim instytucje finansowe.
To wszystko dzieje się pod nadzorem KNF, za którego wiceszefem wstawia się dziś lobby bankowe.
Szokujący raport NIK
Działania KNF w sprawie SKOK-u Wołomin, poddane zostały analizie przez Najwyższą Izbę Kontroli.
„Komisja Nadzoru Finansowego nie podjęła skutecznych działań, zapewniających realizację celu nadzoru określonego w art. 2 ustawy z dnia 21 lipca 2006 r. o nadzorze nad rynkiem finansowym oraz w art. 61 ust. 1 ustawy o SKOK ”– oceniają kontrolerzy NIK w raporcie poświęconym właśnie czasom Wojciecha Kwaśniaka.
Według NIK przewodniczący KNF, Andrzej Jakubiak i jego zastępca, Wojciech Kwaśniak mieli informacje, że w Wołominie dochodzi do „nieprawidłowości”.
Dla KNF sprawa „Wołomina” nie była priorytetowa
Tak samo sprawę oceniła prokuratura.
Dla KNF sprawa nadal nie była priorytetowa. Z kasy wypływają 53 miliony złotych. W lipcu i sierpniu 2013 roku pracownicy KNF sami tworzą projekt decyzji o wprowadzeniu zarządu komisarycznego. Jest blisko powołania tej decyzji. I co? Nic. Od maja do końca sierpnia wypływają kolejne 237 milionów złotych. We wrześniu 2013 w KNF kończy się postępowanie administracyjne. Strony zaznajamiają się z aktami. Projekt decyzji jest przygotowany. We wrześniu i październiku wypływa 140 milionów złotych ze SKOK-u Wołomin. KNF już 22 października 2013 mogła podjąć decyzję o wprowadzeniu do SKOK-u zarządu komisarycznego – mówił Bogdan Święczkowski. – Do kwietnia 2014 wyprowadzono kolejne 400 milionów złotych – dodawał.
Wojciech Kwaśniak został zatrzymany na początku grudnia 2018 r. przez CBA. Postawiono mu zarzut niedopełnienia obowiązków przy nadzorze nad SKOK Wołomin. Prokuratura twierdziła, że działał na szkodę interesu publicznego, dopuszczając do powstania szkody w kwocie ponad 1,5 mld zł, i na szkodę interesu prywatnego ponad 58 mln zł.
Dlaczego Polacy nie mają prawa poznać prawdy?
Apel w obronie Kwaśniaka skierowała do Donalda Tuska i Adama Bodnara grupa przedstawicieli sektora bankowego.
Wytoczenie oskarżenia w stosunku do pana Kwaśniaka, który za determinację w działaniach nadzorczych względem SKOK Wołomin został pobity niemal na śmierć, uważamy za kuriozalne – piszą sygnatariusze dokumentu.
„Pan Wojciech Kwaśniak przez ponad 25 lat jako nadzorca stał na straży bezpieczeństwa i stabilności polskiego sektora bankowego. Przez ten czas dał się poznać jako uczciwy, wymagający i oddany służbie na rzecz Państwa urzędnik” — dodają.
Apel do premiera i ministra sprawiedliwości podpisali m.in.: Cezary Stypułkowski prezes mBanku, Brunon Bartkiewicz prezes ING, Przemysław Gdański prezes BNP Paribas, Bogusław Kott prezes Banku Millenium a także Tadeusz Białek prezes Związku Banków Polskich i były prezes ZBP Krzysztof Pietraszkiewicz.
Za kim wstawia się środowisko bankowe i kogo nazywa „urzędnikiem oddanym służbie na rzecz państwa”? Człowieka, który był wiceszefem instytucji nadzorującej rynek finansowy w czasie, kiedy Polacy tracili swoje oszczędności w upadających instytucjach i szeroko promowanych polisolokatach, kiedy banki miały dużą swobodę przyznawania kredytów frankowych i – jak pokazują decyzje sądów – robiły to często w sposób szkodliwy dla swoich klientów, kiedy rozkwitały i upadały piramidy finansowe. Dlaczego toczący się proces, w którym Wojciech Kwaśniak jest oskarżony o zaniedbania w nadzorze finansowym, nie miałby znaleźć swojego rozstrzygnięcia w sądzie? Dlaczego Polacy mają nie poznać prawdy o tym, kto odpowiada za największe afery rządów PO-PSL?
Warto zauważyć, że niemal w tym samym czasie środowisko bankowców skierowało do premiera inny, choć podobny w tonie list, w którym protestuje przeciwko wakacjom kredytowym dla Polaków. Cóż, to faktycznie dość zaskakująca strategia działania sektora bankowego oparta na epistolarnej wymianie żądań z rządem. Raz list do premiera o likwidację wakacji, innym razem do ministra sprawiedliwości o uwolnienie oskarżonego z zarzutów.
Zespół wGospodarce.pl