Kto czai się w cieniu „Wołomina”?
Sprawa SKOK-u Wołomin to jedna z największych, niewyjaśnionych afer rządów PO-PSL. Mimo wielu postępowań prokuratorskich, pobłażliwe decyzje sądów w praktyce uniemożliwiają zweryfikowanie faktów i ustalenie winnych bezkarności wołomińskiego SKOK-u. A jest co ustalać. Prokuratura podejrzewa wielomilionowe przekręty i wyłudzenia, działania zorganizowanej grupy przestępczej i niejasne powiązania między byłymi oficerami WSI a politykami Platformy, a wreszcie opieszałość nadzoru finansowego. To wątki, które do dziś nie znalazły rozwiązania. Czy mroczna sprawa SKOK-u Wołomin może mieć drugie dno, które sprawia, że silnemu lobby urzędników Platformy nie jest na rękę jej wyjaśnienie? Co łączy ze sprawą Piotra Polaszczyka, Wojciecha Kwaśniaka i Tomasza Sekielskiego?
W maju 2014 roku wiceszef KNF Wojciech Kwaśniak zostaje pobity przed własnym domem w Wilanowie. Przyczyną pobicia mają być jego działania w sprawie SKOK-u Wołomin. Tak twierdzi sam Kwaśniak. Tak twierdzi część mediów robiących z niego męczennika. Jednak wyroku sądu w tej sprawie wciąż nie ma, choć pełnomocnicy Kwaśniaka uważają ją za łatwą i jednoznaczną. Wygląda jednak na to, że losy byłego wiceszefa KNF są dużo bardziej tajemnicze i skomplikowane.
Dlaczego Komisja nie zadziałała?
Od 2012 roku Komisji Nadzoru Finansowego kierowanej przez Andrzeja Jakubiaka i Wojciecha Kwaśniaka znana była informacja, że w SKOK-u Wołomin zadomowiła się groźna grupa przestępcza wywodząca się z ludzi powiązanych ze służbami specjalnymi. Dokumenty w tej sprawie przekazała Krajowa SKOK – instytucja zrzeszająca spółdzielcze kasy. Rząd PO-PSL, znowelizowaną ustawą o SKOK odebrał wówczas Kasie Krajowej prawo do realnego nadzorowania sektora SKOK w Polsce i przekazał je Komisji Nadzoru Finansowego mającej sprawować pieczę nad całym rynkiem finansowym.
KNF zdecydowała o wprowadzeniu zarządu komisarycznego do podejrzanej instytucji dopiero 2 lata później. Dlaczego i kto na tym zyskał?
Wołomin opanowały służby
Nie można analizować sprawy Wojciecha Kwaśniaka i SKOK-u Wołomin bez przypomnienia o malwersacjach, jakich dopuścili się byli oficerowie Wojskowych Służb Informacyjnych. Podlegający pod nadzór KNF SKOK Wołomin został bowiem opanowany przez byłych agentów WSI. O tych samych ludziach było głośno wiele lat wcześniej, kiedy za pośrednictwem Fundacji Pro Civili, zrzeszającej oficerów WSI, w której prym wiódł Piotr Polaszczyk. Fundacja miała stać za potężnymi wyłudzeniami finansowymi obejmującymi majątek Wojskowej Akademii Technicznej. Straty państwa sięgały wówczas setek milionów złotych.
W 2015 roku poseł Bartosz Kownacki przypominał, że Pro Civili, czyli fundacja zrzeszająca agentów WSI działała już od lat i zaczynała swoją przygodę z destabilizacją Polski za czasów, gdy Ministrem Obrony Narodowej – a więc człowiekiem nadzorującym WSI – był Bronisław Komorowski. W sumie Pro Civili wyłudziła z WAT, banków itd. 400 mln złotych. Bankowcy uzyskiwali fałszywe dowody pozwalające do wypłaty. Pieniądze lądowały potem na Cyprze, gdzie ambasadorem w latach 2000-2003 był Tomasz Lis, były podwładny Komorowskiego. To działo się przez lata. Śledztwo w tej sprawie ruszyło dopiero, gdy banki zwróciły się do sądu w tej sprawie. Dlaczego postępowanie karne musiało trwać 20 lat od początku działania Fundacji Civili? – pytał Kownacki już wówczas wskazując na nietypową opieszałość sądów w sprawach, w które zamieszani byli pozornie odsunięci od wpływów agenci WSI.
Sprawa Fundacji Pro Civili znalazła swój finał w roku 2016 – wówczas na 5 lat więzienia skazany został właśnie Piotr Polaszczyk. Sprawa SKOK-u Wołomin pozostaje jednak niewyjaśniona.
Wątpliwy nadzór i miliardowe straty?
W czasie, gdy w wołomińskim SKOK-u dochodziło do największych i najbardziej podejrzanych transferów finansowych Wojciech Kwaśniak był wiceprzewodniczącym Komisji Nadzoru Finansowego. Instytucji, której zadaniem było nadzorowanie rynku finansowego. W tym właśnie SKOK-ów. Zdaniem Prokuratury robiła to wyjątkowo nieskutecznie.
Ze zgromadzonego materiału dowodowego wynika, że podjęcie w porę działań przez KNF mogłoby zapobiec stratom poniesionym przez Kasę i kilkadziesiąt tysięcy jej klientów. Komisja zaniechała takich działań, mimo że dysponowała informacjami, że w SKOK-u Wołomin dochodzi do przestępstwa prania brudnych pieniędzy, co zagraża bezpieczeństwu funduszy zgromadzonych przez jej klientów – mówił Bogdan Święczkowski w 2018 roku prezentując materiał zebrany w sprawie zaniedbań KNF.
Już 25 października 2012 roku, na dwa lata przed wprowadzeniem do SKOK Wołomin zarządu komisarycznego, Krajowa SKOK zaalarmowała KNF o nieprawidłowościach w Wołominie. Jednak realne działania Komisja podjęła dopiero w lutym 2013 roku.
Dla KNF sprawa nadal nie była priorytetowa. Z kasy wypływają 53 miliony złotych. W lipcu i sierpniu 2013 roku pracownicy KNF sami tworzą projekt decyzji o wprowadzeniu zarządu komisarycznego. Jest blisko powołania tej decyzji. I co? Nic. Od maja do końca sierpnia wypływają kolejne 237 milionów złotych. We wrześniu 2013 w KNF kończy się postępowanie administracyjne. Strony zaznajamiają się z aktami. Projekt decyzji jest przygotowany. We wrześniu i październiku wypływa 140 milionów złotych ze SKOK-u Wołomin. KNF już 22 października 2013 mogła podjąć decyzję o wprowadzeniu do SKOK-u zarządu komisarycznego – mówił Święczkowski. – Do kwietnia 2014 wyprowadzono kolejne 400 milionów złotych – dodawał.
Łącznie ze SKOK-u Wołomin wypływa 1,7 miliarda złotych. To środki, których do dziś nie udało się odzyskać. To pieniądze, które mogą obecnie finansować różne potrzebne przestępcom inicjatywy.
Dwa procesy Wojciecha Kwaśniaka
Jedną z kluczowych figur wołomińskiego SKOK-u był Piotr Polaszczyk – członek rady nadzorczej tej instytucji, były porucznik WSI. Polaszczyk to człowiek o bardzo bogatym życiorysie. W latach młodości – jak przypominają media - był członkiem Związku Socjalistycznej Młodzieży Polskiej i PZPR. W czasie zmian ustrojowych w Polsce złożył podanie o przyjęcie do Wojskowej Służby Wewnętrznej – poprzedniczki WSI, gdzie zajmował się m.in. zwalczaniem dywersji ideologicznej. W 1990 roku trafił do Sztabu Generalnego, a w 1995 odszedł na rentę z doskonałymi referencjami i zajął się m.in. sprawami Fundacji Pro Civili.
Już wkrótce Polaszczyk z na warszawskich salonach fotografuje się m.in. z Bronisławem Komorowskim, Dariuszem Rosatim i Lechem Wałęsą. Były oficer służb informacyjnych, zasiadł również w radzie nadzorczej SKOK-u Wołomin i – jak podejrzewają śledczy – odpowiadała za pobicie w maju 2014 roku Wojciecha Kwaśniaka.
W tej ostatniej sprawie od końca 2015 roku toczy się proces, który nie wciąż nie znajduje swojego finału.
A może nikt nie chce go zakończyć, bo w ten sposób zaniedbania KNF można medialnie przykrywać sprawą pobicia Kwaśniaka. – To się w głowie nie mieści, jak długo ten proces już się toczy. To jest prosta sprawa, którą można byłoby zakończyć po kilku rozprawach, a w czasach słusznie minionych po jednej lub dwóch” – mówi mediom Jerzy Naumann, pełnomocnik Kwaśniaka, na co dzień reprezentujący przed sądami m.in. Gazetę Wyborczą. Ale przecież to właśnie pełnomocnicy byłego wiceszefa KNF zabiegają o medialne względy i powołują kolejnych świadków, przedłużając tym samym proces i – siłą rzeczy – zbliżając się do terminu przedawnienia sprawy.
Równolegle toczy się drugi proces – dotyczący zaniedbań Komisji Nadzoru Finansowego w kontroli nad SKOK-iem Wołomin. W tym procesie Wojciech Kwaśniak nie będzie poszkodowanym. Ten proces ma zweryfikować zebrane przez Prokuraturę dowody mówiące o tym, że szkodliwą działalność SKOK-u Wołomin można było ukrócić znacznie wcześniej.
Z aresztu do NBP
Bo potencjalne zaniedbania KNF nie uszły uwagi Prokuratury. W 2018 roku Kwaśniak został zatrzymany przez CBA w związku z wątpliwościami dotyczącymi nadzoru nad SKOK-iem. Jednak warszawski sąd uznał niesłuszność tego zatrzymania przyznając byłemu wiceszefowi KNF 15 tys. złotych odszkodowania. W 2021 roku szczecińska prokuratura wystosowała przeciwko niemu akt oskarżenia w sprawie niedopełnienia obowiązków. Kwaśniak na sali sądowej występuje zatem zarówno jako oskarżony, jak i poszkodowany.
W przepełnionych goryczą rozmowach medialnych Kwaśniak szuka przyczyn pobicia stwierdzając, że Przestępcy wiedzą, że państwo nie dba o swoich funkcjonariuszy, nie chroni ich i nie wspiera.
Skoro tak właśnie jest, to dlaczego ten sam Wojciech Kwaśniak po rozstaniu z Komisją Nadzoru Finansowego podjął pracę w Narodowym Banku Polskim. Urzędnikiem państwowym był nadzorując SKOK Wołomin i pozostał nim później. Dziś NBP nie chce udzielić odpowiedzi na proste pytanie: „Czy Wojciech Kwaśniak wciąż zatrudniony jest w Narodowym Banku Polskim”. Kto i dlaczego kryje byłego wiceszefa KNF? I skąd jego niechęć do instytucji państwowych, skoro to one wypłacają mu wynagrodzenie?
Co to za bohater?
A może to wcale nie jest niechęć? Może to zwykła zasłona dymna? W rozmowach z mediami Kwaśniak stwierdza, że proces nabrał niespodziewanego rozpędu po zainteresowaniu się sprawą przez dziennikarza Tomasza Sekielskiego.
I tu pojawia się kolejna ciekawostka. W mediach społecznościowych Tomasz Sekielski prezentuje zupełnie inny obraz Piotra Polaszczyka – człowieka, który miał odpowiadać za aferę SKOK Wołomin i podejrzewany jest o kierowanie grupą przestępczą, rzekomego zleceniodawcy pobicia Kwaśniaka.
Wojciech Kwaśniak cieszy się zatem, że Tomasz Sekielski interesuje się sprawą jego pobicia i toczącym się procesem. Tomasz Sekielski robi z potencjalnego zleceniodawcy tego pobicia autorytet na potrzeby swojego filmu o SKOK-u Wołomin. Człowiek powiązany z WSI z podejrzanego staje się bohaterem mediów. Czy trójkąt Kwaśniak-Polaszczyk-Sekielski łączący urzędnika, byłego oficera służb i media nie powinien zwrócić uwagi opinii publicznej?
Tym bardziej, że pieniądze wyprowadzone z „Wołomina” za czasów, gdy nadzorcą był Wojciech Kwaśniak mogą nadal gdzieś krążyć…
Zespół wGospodarce