Granat wrzucony do szamba: Gazeta ujawnia godziny nagrań rozmów polskich polityków. Nowak, Sienkiewicz, Wojtunik, Bieńkowska i ich tajemnice. Tak wygląda polska polityka
Tygodnik "Wprost" wrzucił granat do szamba, bo inaczej tego określić nie potrafimy. Wielogodzinne nagrania rozmów polityków i przedstawicieli służb. W spotkaniach brali udział czołowi politycy - Sienkiewicz, Bieńkowska, Kwaitkowski, Graś, szef NBP Marek Belka, czy szef CBA Paweł Wojtunik. Także były minister Nowak.
Trzeba chyba wreszcie nazwać rzecz po imieniu - z rozmów wynika, że rządzą nami gangsterzy. "Wprost" opisuje szereg rozmów, z których wyłania się obraz Polski jako kraju rządzonego przez ludzi w najlepszym wypadku niekompetentnych a w najgorszym - dbającym o własne, finansowe interesy i kryjących kolegów - złodziei i aferzystów. Nie to, żebyśmy się tego nie spodziewali, ale mając dowody w ręku przyznajemy, że słowa o układach i sitwach jeszcze nigdy nie miały takiego potwierdzenia.
Minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz ustala z Markiem Belką, prezesem NBP, polityczny deal dotyczący finansowania budżetu z zysków NBP. W zamian domaga się zdymisjonowania ówczesnego (nagranie jest z lipca 2013 roku) ministra finansów Jacka Rostowskiego i nowej ustawy o banku centralnym.
To nie koniec.
Nagrań jest więcej (m.in. prezesa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego z Janem Kulczykiem i wicepremier Elżbiety Bieńkowskiej z Pawłem Wojtunikiem, szefem CBA). Na tych, które opisano w artykule Piotra Nisztora dowiadujemy się, jak wygląda „robienie polityki”. Poza dyskusją o pieniądzach z NBP na łatanie dziury budżetowej Bartłomiej Sienkiewicz krytykuje orliki i program Polskie Inwestycje Rozwojowe (mówi, że to ”chuj, dupa i kamieni kupa”). Z kolei Marek Belka ujawnia, że ostrzegał premiera przed Amber Gold.
Najbardziej rozbroił nas szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz, który otwartym tekstem przyznał to co Polacy i tak już wiedzą.
Państwo polskie istnieje teoretycznie, praktycznie nie istnieje.
Z kolei były minister Nowak narzeka, że służby sprawdzają jego rodzinę oraz interesy. I "załatwia" by tego nie robiły.
Bohaterem drugiej taśmy opisanej przez „Wprost” jest Sławomir Nowak, wtedy jeszcze minister transportu. Na kilka dni przed jego odwołaniem w lutym 2014 roku rozmawia z wiceministrem finansów, odpowiedzialnym za skarbówkę i wykrywanie nieprawidłowości finansowych. Skarży się, że służby podległe Andrzejowi Parafianowiczowi. - Chcą ją trzepać. Cały 2012 rok. Chcą najpierw wziąć rachunek bankowy. Mam nadzieję, że to dotyczy tylko jej działalności, a nie będą chcieli crossować tego z moimi rachunkami – mówi były minister transportu. Parafianowicz stwierdza, że o wszystkim wie i rzuca: - Zablokowałem to.
A to tylko kilka fragmentów.
Pytania nasuwają się następujące: Komu służy ujawnienie taśm (w troskę polskich służb o losy Ojczyzny nie wierzymy)? Czy może chodzić o przykrycie afery Kwaśniewskich przez sympatyzujące z nimi grupy w służbach specjalnych? A może to próba zrzucenia Tuska z siodła przez wciąż nie dobitego Schetynę?
Trudno jednoznacznie wyrokować. Pewne jest jedno - granat wpadł do szamba i już wybucha. Smród będzie potężny a zawartość obleje wszystkich.
NaTemat/ Wprost/ as/