Plan Giertycha na zarobienie wielkich pieniędzy na najbogatszych Polakach: Zadasz mu pytanie, czy w 1982 r. przewoził biżuterię w odbycie. Delikatnie. Dziewięć takich pytań
Roman Giertych, nadworny adwokat rządu Donalda Tuska, chciał tworzyć grupę, która będzie wymuszała pieniądze od najbogatszych Polaków: Jana Kulczyka, Zygmunta Solorza, Leszka Czarneckiego i Michała Sołowowa - ujawnia dzisiejszy "Wprost".
W rozmowie z Piotrem Nisztorem Roman Giertych przedstawia szczegółowy plan, jak chce zarobić na biografii Jana Kulczyka. Według Giertycha najbogatszy Polak jest tchórzem, który zrobi wiele, by książka się nie ukazała.
(...)
GIERTYCH: „Wyjdzie książka, oni cię pozwą za chwilę. I tyle, tak? Cała para […] pójdzie w gwizdek. Ty nie wyrwiesz kasy, ja nie zarobię kasy. Faktem jest, że jak sprzedamy mu [Kulczykowi – red.] tę książkę, to książka nie wyjdzie. To jest prawda. Ale ty musisz, słuchaj, za tyle kasy to ty napiszesz następną książkę. No, o kimś innym”.
Były wicepremier przedstawia plan całej operacji.
GIERTYCH: „Spółka kupuje anonimowo. Oczywiście przez mojego człowieka, mojego nazwiska nie będzie. Kupuje, płaci podatki, wszystko. Za robotę masz zapłacone pięć razy tyle, co dostaniesz w najlepszym wariancie megabestsellerów. I zabieramy się za następnego gościa [miliardera – red.], tak? Bo dla mnie to jest biznes. Ja na tym zarobię. Nie ukrywam […]. W tej chwili modus operandi, że se bierzemy następnego gościa, tak?”.
Ile kto na tym może zarobić? Giertych ujawnia sumy.
GIERTYCH: „Piotrek, moja ostateczna propozycja: cztery stówy [400 tys. zł – red.] i dziesięć pro [chodzi o procent od tego, co uda się wyciągnąć od Kulczyka – red.]. Mogę zainwestować, zaryzykuję, największe moje ryzyko”.
GIERTYCH: „Ja mogę umówić się z tobą tak, że przeleje ci sumę od razu. Na moje ryzyko i 20 proc. od tego, co wynegocjuję z nimi. Jeżeli mi zapłacą, tak? Bo może być tak, że nie zapłacą. Wiesz. Na pewno, że szukają, ale czy mi zapłacą tyle, ile chcę? […] To jak akcje kupujesz. Nie wiesz, czy pójdą w górę, czy…”.
Jedna operacja to nie wszystko. Giertych ma apetyty na więcej.
GIERTYCH: „Słuchaj, powiem ci poważnie: gdyby nam się razem udało zdobyć te pieniądze, to ja bym wszedł z następną [nienapisaną książką – red.], naprawdę. Jeżeli dziennikarsko, wiesz, masz hobby pisać źle o ludziach, to robisz, tak? A jeżeli korzystasz ze sławy, że robisz książki, które wydajesz albo nie wydajesz”.
GIERTYCH: „Bo możemy taki »way of life« zrobić. Ty będziesz pisał, a ja będę, słuchaj, sprzedawał to. Dawał ci support prawny”.
Czy operacja hakowania jest bezpieczna? I na to mecenas ma pomysł.
GIERTYCH: „Bierzemy sobie następnego [miliardera – red.]. Bezpieczeństwo całej operacji. Bierzemy to jak przez śluzę”.
Jak podkreśla "Wprost" w tym kontekście pada nazwisko Zygmunta Solorza. Dalej rozwija wizję o kim jeszcze warto napisać i jak dziennikarsko postępować.
GIERTYCH: „Czy nie możemy napisać książki o Sołowowie [Michale – red.]? […] O Czarneckim [Leszku – red.] można napisać trzecią książkę. […] No to słuchaj. Ja mam kogoś, kto do nich pójdzie. Rzucisz im pytania? Czy już rzuciłeś? […] Zadasz mu [Sołowowowi – red.] pytanie, czy w 1982 r. przewoził biżuterię w odbycie. Delikatnie. Dziewięć takich pytań”.
GIERTYCH: „Masz materiał na następną książkę, to możemy zrobić firmę, tak? Ja daję opiekę prawną. Wszystko załatwię tak, żeby było koszerne. Ty zbierasz materiały, ty piszesz, zadajesz pytania”.
Giertych ujawnia na kogo popatrzy, któremu inni urywają, co mogą. Chodzi jemu o Jana Kulczyka.
GIERTYCH: „Ja tego gościa nie znoszę. Generalnie z przyjemnością bym patrzył, jak mu inni urywają, co mogą”.
Po blisko dwóch i pół godzinie przekonywania mecenas konkluduje.
GIERTYCH: „Masz konkretną ofertę, tak? To nie są, wiesz, machloje, tak dalej […]. Nie ma w tym nic niemoralnego, bo to jest taka sytuacja na rynku. Uważam, że w tym moim działaniu nie ma nic niemoralnego”.
Więcej na ten temat przeczytasz tutaj link
Źródło: Wprost/Jas