Miłosz Lodowski: "Nie będziemy działać jako czyjś klient"
Stowarzyszenie KoLiber obecne jest w Polskiej debacie już od wielu lat, jednak teraz zapowiada nowe otwarcie. Początekim ma być radykalna zmiana warstwy wizualnej portalu KoLibra. O tej zmianie, o Polsce i emigracji, wreszcie o przyszłości - rozmawiamy z głównym projektantem nowej warstwy graficznej KoLibra - Miłoszem Lodowskim.
Arkady Saulski: Portal KoLibra przechodzi tzw. rebranding. Naprawdę tego potrzebował? Koliber to instytucja ciesząca się już dużym zaufaniem, szanowana - skąd taka decyzja?
Miłosz Lodowski: KoLiber jak każda organizacja chce się rozwijać i rozwija się, ponieważ w głównej mierze prócz takich jak ja - weteranów (śmiech) - skupia przede wszystkim ludzi młodych, podąża za duchem czasu. Chcąc nadawać ton procesom społecznym, wymagamy wiele od siebie. Rozwój i praca nad prowadzonymi przez nas projektami to immanentny element pragmatyki trwania. Każda identyfikacja to element prawdziwej tożsamości. Po latach pracy wielu z nas, Stowarzyszenie okrzepło, dynamicznie się rozwija, potrzebowało nowego znaku i nowych determinant pokazujących kierunek i cel jego rozwoju. Znak i wszystkie elementy kodu wizualnego ma oddawać siłę sukcesu, który osiągnęliśmy tworząc przed laty Stowarzyszenie - całkowicie niezależne, utrzymywane mocą i zaangażowaniem kolejnych pokoleń konserwatywno-liberalnej młodzieży. Ilość projektów, które stale tworzą w przestrzeni publicznej ludzie KoLibra, ilość przedsięwzięć społecznych, w których można ich zaobserwować, jest niesamowita i nawet mnie imponuje.
Jaki jest teraz kierunek KoLibra? Chyba jakichś gwałtownych zmian ideowych i organizacyjnych nie będzie?
Idee służące Polsce zdefiniowaliśmy dawno, stabilność światopoglądowa to jeden z elementów naszej tożsamości. Czas pokazał, że nie myliliśmy się ani w ocenach, ani w analizach, ani w pomysłach na silną i zasobną Polskę. Zresztą można, cytując klasyka, powiedzieć, że jedną z zasad napędzających kolibrantów było "dużo czytać i mieć umysły ostre jak brzytwa". My czytaliśmy zawsze dużo, dyskutowaliśmy nad najnowszymi ideami i z tego rodził się nasz program. Jeśli przechodził jakieś ewolucje, to głownie w ramach naszego dojrzewania i zyskiwania wiedzy życiowej. Przecież nasza praca była niemalże organiczną, oraliśmy na ugorze. Organizacja zmienia swój model funkcjonowania, ale wyłącznie od strony proceduralnej. Dla zwiększenia wydajności i skuteczności powołaliśmy wiele zespołów zadaniowych. W końcu wielu z nas wychowało się i zdobyło wiedzę również dzięki KoLibrowi. Teraz powstają o nim prace magisterskie ("Wykorzystanie systemów i rozwiązań IT w organizacjach pozarządowych") i opracowania. To cieszy i musi cieszyć. Zwłaszcza, że wielu z nas prowadzi równolegle kilkanaście innych projektów o charakterze społecznym.
Zapytam trochę poważniej: czy nie jest trochę tak, że organizacje takie jak KoLiber wpadają w wir "próżnego trudu"? Duże siły polityczne wcale wydają się nie być zainteresowane Waszymi projektami, ekspertyzami, działaniami. Nie dlatego, że nie są wartościowe, tylko dlatego, że partie wychodzą z założenia: z nami, na naszych warunkach, albo wcale!
Nasze pokolenie w zasadzie na początku swojej drogi życiowej natrafiło na "szklany sufit", więc do walki z przeciwnościami jesteśmy i przyzwyczajeni i zaprawieni w bojach. A to, że duże podmioty życia społecznego jakimi są partie polityczne są mało zainteresowane aktywnością społeczną, to element naszej polskiej specyfiki. Nie działaliśmy, nie działamy i nie będziemy działać jako czyjś klient. Droga przez nas przyjęta pokazuje, że zmianę da się tworzyć w takich gremiach jak nasze. Wystarczy zobaczyć inicjatywy funkcjonujące w przestrzeni publicznej, za którymi stoją obecni czy byli kolibranci - Instytut Misesa, Fundacja Odpowiedzialności Obywatelskiej, Fundacja Republikańska, Fundacja Progresywna, Fundacja Wolności i Przedsiębiorczości. Wystarczy prześledzić drogę i działanie "naszych posłów" takich jak Przemek Wipler, Jacek Żalek, Damian Raczkowski, radnych czy burmistrzów, by zobaczyć, że również ci z nas, którzy zdecydowali się czynnie zmieniać polską rzeczywistość od strony politycznej, są aktywni i bardzo dobrze przygotowani do swoich działań. KoLiber dbał o odpowiednią formację. A przecież są całe rzesze, które wdrażają nasze idee także na poziomie jednostkowym. Do anegdoty przejdzie chyba fakt, że naszą analizę i propozycję związaną z systemem emerytalnym podpisał sam premier Tusk... Nie czytając co prawda - ale podpis jest (śmiech). Pracując nad sobą i naszymi projektami stale się edukujemy. Wymiana poglądów, a także, co tu dużo mówić, deklaracja pewnej siły środowiska, wymaga stałych zmian. W tym tych związanych z wizualiami (śmiech).
Tylko, że Polska nie funkcjonuje w próżni. Pewne korzystne dla nas koniunktury międzynarodowe się skończyły. Nie macie gdzieś w głębi świadomości obawy, że ci wspaniale wykształceni ludzie w końcu wylądują ostatecznie na jakiejś wielkiej emigracji, po kolejnej "dziejowej zawierusze"?
Problemem nie są wyjazdy, tylko zanik tożsamości narodowej w drugim, czasem w trzecim pokoleniu emigracyjnym. Polska diaspora nie jest zintegrowana i nad tym trzeba pracować. Kiedyś tak nie było więc da się. Naszym celem jest budować silną i aktywną, bo reagującą na wydarzenia w kraju i za granicą, świadomą tkankę społeczeństwa. Wszędzie gdzie są Polacy. Nie tylko w kraju. Patrząc na pracę zespołów problemowych widzę, że skupiamy sól polskiej młodzieży, zdolnych, bezkompromisowych i aktywnych młodych ludzi. Im zależy na Polsce. Ich nie dotkną koniunktury międzynarodowe, bo baza wiedzy, którą stale tworzymy i stale agregujemy, powiększa się. KoLibry odnoszą sukcesy indywidualne, są zauważani. Zmienimy Polskę, bo tak trzeba i należy, a nie dlatego, że ktoś z zewnątrz nam na to pozwoli. Weźmy na przykład dwa kolibrowe centra - Centrum Analiz czy Centrum IT KoLibra. Przecież tu bez żadnych grantów międzynarodowych pracują młodzi ludzie, z wielkim zaangażowaniem tworząc duże projekty. Np. zmiana informatyzująca KoLibra to nie tylko nowa identyfikacji i nowy portal ale cały zespół narzędzi, które mają zwiększyć naszą skuteczność (KoLiber Wiki, CiviCRM, itd.). Edukujemy w zakresie ekonomii polską młodzież co ostatnio docenił Związek Przedsiębiorców i Pracodawców przyznając nam nagrodę. Uczymy się zarządzać i tworzyć rzeczy duże, zaczynając od pracy na rzecz stowarzyszenia. To działa i będzie działało w przyszłości przynosząc wymierne skutki nie tylko dla nas przecież, ale i dla społeczeństwa. A podobnych zespołów kolibrowych jest jeszcze kilka. Zajmujemy się nowoczesnym marketingiem, dziennikarstwem, aktywnie wspieramy ruchy pro life (KoLiber Dla Życia), wdrażamy i aktywnie funkcjonujemy na rynku idei czy w projektach historycznych (Goń z pomnika Bolszewika, KoLiber Historia), prowadzimy też ożywioną działalność artystyczną - performatywną, która swoim rezonansem objęła już co najmniej kilka krajów (śmiech). Więc da się. Bo czy ktoś nas przez te wszystkie lata wspierał? Nie. Trwaliśmy i działaliśmy wykorzystując naszą kreatywność i imperatyw rozwoju kraju. Więc da się...
Wróćmy do warstwy plastycznej: Jaki będzie graficznie ten nowy KoLiber? Rewolucja? Ewolucja? Czy pewne zmiany wizualne nawiązujące do wcześniejszego wyglądu?
Poprzednią identyfikację tworzyłem z innym KoLibrem Jackiem Szafaderem. Była ona zdecydowanie inna, bardziej miękka. Może jeszcze dziecięca, bo i KoLiber taki był. Ale i czasy były inne. Teraz i my okrzepliśmy i wizja Stowarzyszenia i jego pozycji w społeczeństwie się ustaliła. Osiągamy sukcesy i potrzebujemy wewnętrznej mocy płynącej z siły znaku. Więc tak na to patrząc, jest to rewolucja. Jest ostry, zdecydowany i oparty na zasadzie "złotego podziału". Pokazuje tę waleczną i zdeterminowaną, nakierowaną na sukces część duszy KoLibra. Poczuliśmy swoją siłę, wiemy, że mamy rację, aktywnie chcemy zmieniać Polskę. Już nie tylko analizować i opisywać nasze spostrzeżenia, ale właśnie zmieniać. Czasy wymagają naszej aktywności, a Polska - naszej interwencji. Pewne sprawy i zaniechania poszły za daleko, a niekompetencja rządzących doprowadziła nasze pokolenie na skraj przepaści. Również demograficznej. Można powiedzieć, że w całości się uprofesjonalniliśmy, mamy własną siedzibę o przepięknym adresie - Warszawa Zgody 4/6 - zapraszamy! Więc zmiana wizerunkowa musiała być radykalna.
Co dalej? Nowa szata będzie więc zapowiedzią radykalnych działań? Szerokich inicjatyw?
Nie - to przejaw profesjonalizacji metod działania. Wykształciliśmy własne know-how, które pozwala organizacji szybciej się rozwijać. Teraz chcemy i zwiększymy naszą skuteczność. Po prostu. A co do inicjatyw? KoLiber to bardzo pracowity ptaszek, wszędzie go pełno. W tej materii nasza aktywność się nie zmieni. Będziemy wszędzie, ruchliwi i kreatywni w działaniu, ekonomiczni w formie i zarządzaniu naszymi zasobami - bo ducha oszczędności i pragmatyki działania też się w KoLibrze nauczyliśmy. Problemem wielu patriotycznych środowisk są środki. My przez lata korzystaliśmy z naszych zasobów i wspaniałych darczyńców. Także od tej strony pewnie nic się nie zmieni. Oczywiście zachęcamy wszystkich do stałego wspierania nas i naszych inicjatyw, ale nie zamierzamy uzależniać naszych aktywności wyłącznie od ważnego, choć przecież nie determinującego rzeczywistość kryterium finansowego. To ważny czynnik ale nie jedyny. Jeśli czytelnicy chcą nas wspomagać - jesteśmy oczywiście otwarci i przyjmiemy każdą formę wsparcia.
Dziękuję za rozmowę.
Ja również dziękuję i życzę wGospodarce.pl by stale się rozwijało zwiększając swój zasięg oddziaływania i wpływu społecznego.
Rozmawiał Arkady Saulski.