Rybacy chcą złej pogody: Ryba jest na tyle mądra, że w takich warunkach widzi zastawione sieci i je omija
Tak złych wyników jesiennych połowów nie było od wielu lat - twierdzą rybacy z Zalewu Wiślanego. Powodem jest wysoka - jak na tę porę roku - temperatura i bardzo dobra przejrzystość wody, która powoduje, że ryby omijają zastawione na nie sieci.
Od września aż do zamarznięcia Zalewu Wiślanego rybacy prowadzili od lat intensywne połowy sandaczy, leszczy i węgorzy. Jednak w tym roku - jak poinformował PAP Piotr Kasza z Lokalnej Grupy Rybackiej "Zalew Wiślany" - większość załóg ograniczyła połowy do minimum.
Jego zdaniem, obecnie rybacy wypływają na łowiska nie częściej niż raz w tygodniu i wracają zwykle z pustymi sieciami. Dlatego - jak mówił - ryb wystarcza jedynie na własne potrzeby i praktycznie nie ma na handel.
"Łowię od 15. roku życia, ale takiego braku ryb o tej porze roku nie pamiętam" -
powiedział Kasza.
W ocenie Romualda Jachimowicza z Inspektoratu Rybołówstwa Morskiego we Fromborku, do spadku połowów przyczyniła się ciepła i bezwietrzna pogoda. Woda w zalewie ma 12 stopni C. - przy tak wysokiej temperaturze ryby nie mają tzw. wydatków energetycznych, więc słabo żerują.
Jak dodał, tej jesieni - co na Zalewie Wiślanym zdarza się niezwykle rzadko - woda ma znaczną przejrzystość, sięgającą do 2 m, czyli niemal do dna tego płytkiego zbiornika.
"Ryba jest na tyle mądra, że w takich warunkach widzi zastawione sieci i je omija" -
wyjaśnił inspektor.
Według Jachimowicza, dlatego załogi kutrów czekają na "bardziej rybacką pogodę" - spadek temperatury, silniejsze wiatry i krótkotrwałe sztormy, po których połowy bywają najobfitsze.
Rybacy liczyli na udane jesienne połowy, bo potem zalew zamarznie i będą mieli przymusowy przestój aż do wiosny, gdy przypłyną na tarło ławice śledzi z Bałtyku. W dodatku nie łowili przez dwa letnie miesiące. Takie dobrowolne przerwy w połowach wprowadzono w związku z unijnym programem ochrony młodych sandaczy i węgorzy. W zamian rybacy otrzymywali rekompensaty za utracone zarobki. Zależnie od wielkości posiadanej łodzi mogli uzyskać po 36-48 tys. zł.
W portach nad Zalewem Wiślanym zarejestrowane są 83 łodzie rybackie. Jednak w pracę związaną z rozładunkiem i sprzedażą ryb czy np. prowadzeniem własnych smażalni jest zaangażowanych kilkaset osób, często całe rodziny.
(PAP)