Informacje

fot. www.freeimages.com
fot. www.freeimages.com

Energetyka: niebezpieczeństwo niedoboru mocy w Polsce tylko odsunięte w czasie

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 21 kwietnia 2015, 20:30

  • Powiększ tekst

Rozpoczęte w energetyce inwestycje odsunęły niebezpieczeństwo niedoboru mocy w Polsce o ok. 8-10 lat wobec pierwotnych prognoz, mówiących o potencjalnych problemach już w 2016 r. Jednak decyzje o kolejnych inwestycjach wymagają mechanizmów ograniczających ryzyko – wskazują eksperci.

Jednym z takich mechanizmów może być wprowadzenie rynku mocy, czyli rozwiązania polegającego na wynagradzaniu wytwórców nie za wyprodukowaną energię, ale za udostępnienie mocy, czyli gotowość do jej wyprodukowania w razie potrzeby. Taki mechanizm miałby wspomóc niezbędne inwestycje w energetyce, utrudnione z powodu ryzyka i niskich cen energii elektrycznej.

Perspektywa wprowadzenia rynku mocy jako „być albo nie być” dla nowych inwestycji w energetyce była we wtorek tematem jednej z dyskusji w ramach Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. Uczestnicy debaty nie byli jednak do końca zgodni ani co do konieczności wprowadzenia takiego rozwiązania (alternatywą jest np. system rezerw strategicznych operatora), ani co do tempa prac i terminu wdrożenia takiego zmiany.

Prezes Urzędu Regulacji Energetyki Maciej Bando apelował, aby Ministerstwo Gospodarki (MG) i Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE) zrobiły - jak mówił - "krok do przodu w decyzjach" dotyczących potencjalnego wprowadzenia rynku mocy lub innego mechanizmu postulowanego przez wytwórców.

„Oczekuję podjęcia dzisiaj rozmów i przygotowania rozwiązań, które zapewnią nam bezpieczną przyszłość (…). Niech MG wspólnie z PSE - jako odpowiedzialni za bezpieczeństwo energetyczne kraju - powiedzą wyraźnie: przez najbliższe dwa lata nic nie robimy, bo uważamy, że sytuacja tego nie wymaga, bądź niech zaproponują jakieś modele, które będziemy mogli ocenić” – mówił Bando, wskazując przy tym na długi, nawet 8-letni cykl inwestycyjny w energetyce.

Podkreślił, że potrzebne są decyzje z wyprzedzeniem, aby nie robić "zaskakujących zmian na przyszłość, kiedy z roku na rok taryfa wzrośnie np. o 10-15 proc. w sposób nieprzewidywalny".

Przedstawiciele MG i PSE wskazywali natomiast na konieczność ostrożnego i rozważnego podejmowania decyzji w tej kwestii. Negatywnym efektem rynku mocy mógłby bowiem być wzrost ceny energii, a tym samym osłabienie konkurencyjności gospodarki.

„Już dwa lata temu zasygnalizowaliśmy, że pewne rozwiązania są potrzebne i nawet nazwaliśmy je rynkiem mocy; nie oszukujemy się, że jakaś interwencja nie jest potrzebna, trzeba to tylko zrobić w sposób przemyślany, precyzyjny i tak, żeby nie obciążało to nadmiernie odbiorcy” – mówił dyrektor departamentu energetyki w resorcie gospodarki Tomasz Dąbrowski.

Zapowiedział, że w tym roku MG opublikuje kolejny raport z wyników nadzoru nad bezpieczeństwem elektroenergetycznym i przedstawi najnowsze prognozy w tym zakresie. Poprzedni taki raport powstał dwa lata temu.

Dyr. Dąbrowski ocenił, że jest potrzeba sformułowania warunków, umożliwiających podejmowanie inwestycji w energetyce i eliminujących zakłócenia na polskim rynku. Takim mechanizmem mógłby być rynek mocy, rozumiany jako usługa, która uzupełnia przychody wytwórców i będzie lepiej odzwierciedlać sytuację na rynku; dziś konkurują na nim źródła o różnych jednostkowych kosztach wytworzenia energii, co zaburza obraz sytuacji.

„Wydaje się, że tak dalej być nie może. Albo trzeba będzie skonstruować kolejną interwencję na rynku w postaci jakiejś formy płatności mocowej albo zastanowić się nad eliminacją zakłóceń, które występują na rynku – np. nieefektywnych czy nadmiernych systemów wsparcia itp." - powiedział dyrektor departamentu w MG, zastrzegając jednak, że przy podejmowaniu decyzji należy uwzględniać również decyzje podejmowane w innych państwach członkowskich UE.

Dąbrowski przestrzegał, że rozwiązanie przygotowane i wdrożone naprędce może okazać się chybione w perspektywie wielu lat. „Stąd ostrożność z jaką podchodzimy do tego zagadnienia; ale tej ostrożności nie należy odczytywać jako niechęć do mądrej interwencji” – podkreślił Dąbrowski.

Według prezesa PSE Henryka Majchrzaka z decyzjami dotyczącymi rynku mocy należy poczekać na to, jakie mechanizmy wykreuje Komisja Europejska. Za atrakcyjny uznał np. alternatywny dla rynku mocy mechanizm rezerwy strategicznej operatora, kiedy operator kontraktuje określone moce na wypadek szczytowego zapotrzebowania; takie moce nie uczestniczą wówczas w grze rynkowej.

Prezes PSE przypomniał, że jeszcze kilka lat temu prognozy wskazywały na możliwość wystąpienia okresowych niedoborów mocy już w 2015-2016 r. Od tej pory oddano do użytku nowe bloki, a inwestycje w nowe moce rozpoczęły PGE, Enea, Tauron i PKN Orlen; część starych bloków włączono do tzw. zimnej rezerwy interwencyjnej; rozwijane są połączenia transgraniczne; to wszystko odsunęło w czasie moment potencjalnego niedoboru

„Oceniamy, że do roku 2023-24 (…) względnie powinniśmy się bilansować, ale oczywiście nie wykluczamy sytuacji, że będzie gorąco i będą takie dni, że przestanie wiać wiatr, że coś się wydarzy na którejś jednostce wytwórczej, że coś się może wydarzyć na którejś linii – wtedy okresowo te sytuacje mogą być trudne” – powiedział Majchrzak.

Według analiz URE niebezpieczeństwo niedoboru mocy jest zażegnane nawet na dłużej, do połowy lat 20. obecnego wieku, czyli co najmniej do roku 2025.

„W drugiej połowie lat 20. bezpieczeństwo może być zachwiane w obszarze mocy szczytowych, ale potem też mocy w podstawie” – powiedział prezes Bando.

Szef departamentu operatora rynku i obsługi handlu w grupie Tauron Dariusz Niemiec wskazał, że moc – należąca do kluczowych pojęć w energetyce – to swoisty magazyn możliwości produkcyjnych, który jest uwalniany gdy jest na nią zapotrzebowanie odbiorców. Aby utrzymać moce wytwórcy energii muszą ponosić koszty utrzymania majątku, który jednak nie jest stale wykorzystywany – np. jeden z bloków Taurona w ub. roku wykorzystywał jedynie 7 proc. swojej zainstalowanej mocy.

„Praktycznie jest niemożliwe utrzymanie tego majątku jeżeli nie wprowadzimy modelu, który w sposób rynkowy wyceni tę moc. Rozwiązanie docelowe, systemowe, jakim jest rynek mocy, może w sposób bezpieczny utrzymać istniejącą moc i dać w cyklu inwestycyjnym cztery lata do przodu impuls na zamianę mocy, które są niezbędne w systemie elektroenergetycznym. Natomiast klient może być pewny, że ta wycena będzie rynkowa” - przekonywał dyr. Niemiec.

Prezes Towarowej Giełdy Energii (TGE) Ireneusz Łazor podkreślił, że dzięki giełdzie cena energii jest transparentna i oparta na mechanizmach rynkowych.

„Rynek wycenia - nie da się bezkarnie lub w niezauważony sposób manipulować cenami energii elektrycznej, które są ustalane w krótkim horyzoncie i do trzech lat; czy one są za wysokie czy za niskie? – są takie, jaka jest aktualna równowaga rynku” – powiedział prezes, zapowiadając starania o wydłużenie horyzontu pokazywania ceny energii na giełdzie o dwa lata, do pięciu lat.

Prezes Łazor podkreślił, że rozwiązanie zawierające wycenę mocy - jeżeli będzie wprowadzone - będzie najbardziej optymalne, jeżeli zostanie oparte o rynek, a nie arbitralne, jednostronne rozwiązania.

„Spróbujmy dać szansę rynkowi i wycenić tę rzecz (moc - PAP)” – postulował prezes TGE, konkludując jednocześnie, że katowicka dyskusja nie dała jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy i kiedy potrzebne jest wprowadzenie rynku mocy.

PAP, sek

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych