Informacje

fot. www.freeimages.com
fot. www.freeimages.com

Umowa TTIP: polityczny wątek transatlantycki ważniejszy od profitów handlowych?

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 17 maja 2015, 14:40

  • 1
  • Powiększ tekst

Dotychczas w debacie o TTIP przeważały głosy, że Amerykanom zależy na umowie głównie ze względów handlowych, jednak z punktu widzenia geopolityki i w obliczu obecnych konfliktów coraz wyraźniej słychać opinie, że USA nie mają bliższego partnera niż Unia Europejska.

USA i UE łączy nie tylko Sojusz Północnoatlantycki, inwestycje po obu stronach oceanu, sięgająca miliardów dolarów wymiana handlowa, przedsięwzięcia naukowe i badawcze, ale przede wszystkim system wartości wywodzący się europejskiej tradycji politycznej i kulturowej.

Choć negocjowane od 2013 roku porozumienie o partnerstwie handlowo-inwestycyjnym (TTIP) rozpatrywane jest w kategoriach umowy o wolnym handlu, jego założenia wykraczają o wiele dalej niż wymiana dóbr po obu stronach Atlantyku. Eksperci wskazują, że umocni ono dotychczasowe sojusze, zwiększy również bezpieczeństwo UE i USA, m.in. w kontekście energetycznym.

Amerykański dyplomata Christopher Hill - m.in. były ambasador w Polsce i specjalny wysłannik władz USA na Bliski Wschód - w rozmowie z PAP wyraził opinię, że TTIP ma szansę odtworzyć model wartości świata zachodniego, inspirujący inne części świata.

"Przez ostatnie 10 lat amerykańska polityka zagraniczna koncentrowała się na Bliskim Wschodzie i do pewnego stopnia ta uwaga poświęcana sprawom bliskowschodnim zepchnęła stosunki transatlantyckie na dalszy plan. Myślę jednak, że stosunki transatlantyckie jeszcze nigdy nie były tak ważne, ponieważ to jasne, że Stany Zjednoczone nie są w stanie samodzielnie odnieść sukcesu m.in. w rozwiązaniu problemów Syrii i Iraku" - powiedział.

Według dyplomaty porozumienie handlowe-inwestycyjne jest tak samo istotne dla USA jak i Europy, gdyż w obecnej sytuacji globalnej konieczna jest ściślejsza współpraca Waszyngtonu z Unią oraz wzmocnienie roli NATO. "Polska w tym kontekście jest tutaj decydującym krajem. Oczywiście pomaga wyraźna obecność polskich polityków wysokiego szczebla w UE" - zauważył Hill.

Dla UE wyjątkowo istotne jest bezpieczeństwo energetyczne, dlatego w TTIP osobny rozdział poświęcono kwestiom energii. Nacisk kładzie się na otwarcie możliwości eksportu gazu ziemnego z Ameryki do Unii.

Były szef polskiego rządu i były przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek powiedział PAP, że niedawno w PE spotkał się z grupą amerykańskich kongresmanów z komisji ds. energii i przedsiębiorczości. Ich rozmowy dotyczyły m.in. możliwości eksportu LNG z Ameryki do Unii Europejskiej, nawet jeszcze przed zawarciem TTIP.

Zdaniem Buzka transatlantyckie porozumienie o wolnym handlu jest projektem niezwykle ważnym i wielopłaszczyznowym, choć po obu stronach Atlantyku pojawiają się obawy, dotyczące potencjalnych zagrożeń i korzyści z jego podpisania.

"Musimy więc wynegocjować dobre porozumienie. I jestem przekonany, że na tym dobrym porozumieniu zdecydowanie wygrają obydwie strony" - powiedział Buzek.

Zauważył ponadto, że są to wyjątkowe negocjacje, "pełne optymizmu i wiary w siebie nawzajem", "z przyjaciółmi, partnerami, opierającymi się na tym samym systemie wartości".

"To nas łączy - to samo źródło, te same korzenie, ten sam system wartości, jeśli chodzi o prawo, wolności, prawa człowieka, tworzenie gospodarki rynkowej bez monopoli, bez nieuczciwej konkurencji i także w oparciu o społeczeństwo obywatelskie" - podkreślił.

Dotychczas w ramach TTIP odbyło się dziewięć rund negocjacyjnych. Toczą się one w trzech obszarach: dostępu do rynku (towary, usługi, zamówienia publiczne), współpracy regulacyjnej oraz zasad w handlu, obejmujących m.in. surowce, energię i prawa do ochrony własności intelektualnej.

Kolejna runda rozmów zapowiadana jest na lato.

Europejscy krytycy porozumienia m.in. wysuwają argument, że umowa służy Ameryce, a Europę stawia w roli klientów amerykańskich korporacji. Postulowana przez USA klauzula o ochronie inwestorów i inwestycji (ISDS), na którą zwracają uwagę organizacje pozarządowe, pozwala bowiem na rozwiązywanie sporów między państwem a przedsiębiorstwem w sądach arbitrażowych i władze stawia na równi z firmami. W razie przegranej naraża rządy na wielomilionowe odszkodowania bez możliwości odwołania.

PAP, sek

Powiązane tematy

Komentarze