Po 2 listopada kobiety w UE przestaną zarabiać
Kobiety w UE zarabiają średnio o 16 proc. mniej niż mężczyźni - to jak gdyby od 2 listopada do końca roku nie płacono im za pracę - zwraca uwagę KE, wskazując na nierówności w wynagrodzeniu ze względu na płeć. Polska na tle innych państw w UE wypada b. dobrze.
Jak wyliczyła Komisja Europejska, ze względu na niższe stawki kobiety w państwach unijnych pracują efektywnie 58 dni za darmo każdego roku wykonując pracę tej samej wartości co mężczyźni.
Podczas gdy średnia różnica w wynagrodzeniach kobiet i mężczyzn w UE wynosi 16,3 proc., w Polsce jest to 6,4 proc., co czyni nas trzecim po Słowenii i Malcie państwem z najmniejszymi nierównościami. Najgorzej pod tym względem wypadają Estonia, Austria, Czechy i Niemcy, gdzie panie zarabiają między 20 a 30 proc. mniej niż ich partnerzy.
"Równość kobiet i mężczyzn jest jedną z fundamentalnych wartości Unii Europejskiej, ale ten dzień (2 listopada - PAP) przypomina nam, że nie jest to jedno z podstawowych realiów UE" - napisali we wspólnym oświadczeniu komisarz ds. zatrudnienia i spraw socjalnych Marianne Thyssen, komisarz ds. sprawiedliwości i równości płci Vera Jourova oraz wiceszef KE Frans Timmermans.
Jak wskazali, różnica w wynagrodzeniach między kobietami i mężczyznami jest już sama w sobie niesprawiedliwa, nieuzasadniona i nie do przyjęcia w krótkim okresie, natomiast w dłuższej perspektywie prowadzi do znacznie niższych emerytur kobiet. Średnio w UE ich wysokość jest mniejsza o 39 proc. niż w przypadku mężczyzn.
Komisja wyliczyła, że średnia różnica całkowitych zarobków według płci wynosi w UE 41,1 proc. (w Polsce jest to 29,6 proc.). Składają się na to trzy nierówności, które dotykają kobiety. Po pierwsze niższe wynagrodzenie za godzinę, po drugie mniejsza liczba godzin przepracowanych na płatnych stanowiskach i po trzecie niższa stopa zatrudnienia (na przykład po powrocie na rynek pracy po przerwie na wychowanie dziecka lub opiekę nad członkiem rodziny).
W swoim opracowaniu KE wskazała, że stanowiska kierownicze i nadzorcze są piastowane w zdecydowanej większości przez mężczyzn. W każdym sektorze otrzymują oni awans częściej niż kobiety, w konsekwencji więcej też zarabiają. Najbardziej widać to w obsadzie dyrektorów generalnych, gdzie kobiet jest tylko 4 proc.
Panie są też w dużo większym stopniu obciążane takimi zajęciami jak prace domowe czy opieka nad dziećmi. Pracujący mężczyzna poświęca średnio na to dziewięć godzin tygodniowo, podczas gdy jego partnerka 26 godzin.
"Jest to widoczne na rynku pracy, gdyż więcej niż jedna na trzy kobiety ogranicza wymiar czasowy płatnej pracy i rezygnuje z pracy na pełen etat, podczas gdy jedynie jeden na 10 mężczyzn czyni to samo" - czytamy w opracowaniu Komisji.
Na poziomie unijnym jest już prawodawstwo mające eliminować nierówności płacowe, jednak w ocenie KE nie jest ono w wystarczającym stopniu wdrażane przez państwa członkowskie. W zeszłym roku KE przyjęła rekomendacje dla krajów UE w tej sprawie, jednak postęp nadal jest niewielki.
W przyszłym roku KE planuje działania, które mają pomóc rozwiązywać problem z dostępem do rynku pracy rodzicom zajmującym się potomstwem. Chodzi m.in. o brak odpowiednich form opieki nad dziećmi czy elastyczność zatrudnienia.
"Różnice w wynagrodzeniu kobiet i mężczyzn zmniejszają się obecnie tak wolno, że przy tym tempie musielibyśmy czekać 70 lat, aby osiągnąć równość w płacach" - podkreślili komisarze.
PAP/ as/