Resort środowiska dystansuje się od "Białej Księgi Ochrony Złóż Kopalin" i uspokaja mieszkańców Wielkopolski
Uznaję ten dokument jako niebyły, to nieco farsa i groteska – tak wiceminister środowiska Mariusz Orion Jędrysek ocenił w środę w Sejmie przygotowaną przez poprzedni rząd "Białą Księgę Ochrony Złóż Kopalin" oraz plany budowy kopalń odkrywkowych węgla brunatnego w Wielkopolsce. O "Białą Księgę" oraz plany budowy kopalń w Wielkopolsce pytał poseł Nowoczesnej Adam Szłapka.
"Biała Księga Ochrony Złóż Kopalin" została opublikowana na stronach Ministerstwa Środowiska 3 listopada 2015 r. Zbieranie opinii zakończono we wtorek 15 grudnia. Zdaniem resortu, miała zainicjować dyskusję na temat systemowych rozwiązań m.in. w zakresie ochrony kopalń, strategicznych z punktu widzenia polityki surowcowej państwa. Dokument miał także za zadanie zabezpieczenie najważniejszych złóż w taki sposób, by plany zagospodarowania terenu nie mogły utrudniać ich eksploatacji.
Do Białej Księgi wpisano zasoby węgla brunatnego w okolicach miejscowości i gmin Mosina, Czempiń, Krzywiń, Gostyń oraz Oczkowice, czyli tzw. regionu Rowu Poznańskiego.
W ubiegłym tygodniu rozpoczęły się w tej sprawie protesty przedstawicieli podpoznańskich gmin i miejskiej spółki Aquanet SA. Zdaniem ekspertów, jedną z najgroźniejszych konsekwencji rozpoczęcia eksploatacji węgla na terenie rowu tektonicznego między Poznaniem i Gostyniem może być odcięcie aglomeracji poznańskiej od strategicznego punktu ujęcia wody w Mosinie oraz Dębinie.
O protestach samorządowców Wielkopolski i „Białej Księdze” czytaj tutaj:
Wiceminister Orion Jędrysek odpowiadając na pytanie pos. Adama Szłapki w sprawie "Białej Księgi" podkreślił, że uznaje ten dokument "jako niebyły".
"To ma znaczenie nieco farsy, nieco groteski z dużą dozą szkodliwości społecznej i być może nawet gospodarczej. Mam nadzieję, że nikt poważnie go nie potraktował" - podkreślił wiceminister.
Jak dodał "Księga" nie ma "żadnej wartości merytorycznej". Zauważył też, że badania geologiczne, na których miała się opierać wykonane były kilkadziesiąt lat temu.
Poinformował, że dotychczas do ministerstwa wpłynęło w tej sprawie ok. 8 tys. uwag. "Ze wstępnego przeglądu, takich rzetelnych jest ok. 150 i żadna z tych uwag nie jest tak krytyczna jak moja" - mówił Orion Jędrysek.
"Ten dokument to jest chaos. Narobił więcej kłopotów i problemów niż jest tego wart. Nastąpiła dezorganizacja pracy w regionach. To w ogóle zupełny brak odpowiedzialności poprzedniego rządu w zakresie tej +Księgi+. Sama przyczyna wytypowania tych, a nie innych złóż jest niejasna, sama kategoryzacja jest niejasna. Nie ma oceny ekonomicznej, dokumentacja bazowała na starych odwiertach, na danych sprzed kilkudziesięciu lat" - podkreślił wiceminister.
Za zamieszanie z zapisami "Księgi" i masowymi uwagami przesyłanymi przez mieszkańców podpoznańskich gmin do ministerstwa, Orion Jędrysek obarczył poprzedni rząd. W jego ocenie, w Ministerstwie Środowiska nie było wówczas kompetentnych osób.
"Nikt się nie chce przyznać do tego, kto to zrobił. Odpowiedzialność leży więc na jednej osobie, na głównym geologu kraju i na osobach, które do tego dopuściły, na ministrze środowiska" - uważa.
Wiceminister zwrócił się z mównicy sejmowej także bezpośrednio do mieszkańców aglomeracji poznańskiej.
"W ogóle nie przejmujcie się tym. Nie mogłem wycofać tego dokumentu, dlatego, że kiedy objąłem stanowisko to było mniej więcej w połowie trwania konsultacji społecznych. Naprawdę należy to traktować jako historię; dość niefortunną, będącą symbolem totalnego braku profesjonalizmu i odpowiedzialności za państwo i za Polaków" - oświadczył.
Orion Jędrysek podkreślił także, że przyjęcie dokumentacji geologicznej nie jest jednoznaczne z udzieleniem koncesji na eksploatację złóż. Dodał, że przed ewentualnymi planami udzielenia koncesji będą prowadzone konsultacje społeczne i zdanie społeczeństwa nie zostanie pominięte.
PAP, sek